Na poprawienie humorów zmaconych jesienią w czerwcu, przypalonym obiadem, ciastem z zakalcem, klótniami i wszelkimi innymi problemami parę dowcipów wyszukanych w necie:
1. Armia amerykańska postanowiła zmniejszyć liczbę etatów oficerskich. Żeby wyjść z twarzą i zachęcić oficerów do rezygnowania z wojaczki przyjęła zasadę naliczenia odpraw: każdy oficer podaje jak należy zmierzyć jego ciało, a daną długość mnoży się razy tysiąc. Uzyskana wielkość to wysokość odprawy.
Przed komisją staje major Brown. Każe zmierzyć się od dużego palca u nogi do czubka głowy. Wychodzi z tego 180 cm. Brown odchodzi ze 180 tysiącami dolarów. Kolejny wchodzi pułkownik Johnes. Ten jest przebiegły: staje na palcach podnosi do góry ramiona i tak każe się zmierzyć. Wychodzi z 250 tysiącami dolarów. Przychodzi kolej na generała Colta.
- Panie generale, jak Pana generała wymierzyć? - pyta szef komisji.
- Zmierzcie mnie synu od czubka ptaka do jaj - decyduje Colt.
- Panie generale, z całym szacunkiem dla Pana decyzji, ale to nie będzie duża odprawa - krztusi się szef komisji.
- Zmierzcie mnie tak jak mówię - nalega generał.
- Panie generale nie wątpię w siłę Pana lędźwi, ale to nie jest dobry pomysł - poci się szef komisji.
- Mierzcie jak mówię! To rozkaz!!! - wrzeszczy generał.
Szef komisji poddaje się. Generał Colt obciąga portki. Szef komisji przykłada linijkę...
- Panie generale, ale gdzie są Pana jaja???
- W Wietnamie synu!
2. Zostałem aresztowany za zrobienie dowcipu w pracy.
Policja powiedziała, że to nieważne, czy to Prima Aprillis - to nadal
jest gwałt.
3.Po ostatnich wydarzeniach na torach F1 kierownictwo BMW zdecydowało przetestować polskich mechaników. Niestety Polacy nie przeszli testów.
Pomimo że wymienili opony o 2 sekundy szybciej niż ich niemieccy odpowiednicy, kierownictwu nie spodobało się to, że jednocześnie przemalowali bolid i przebili numery silnika.
4. Rozmowa dwóch studentów:
- Jeżeli dziekan nie odwoła swoich słów, to jutro wypier... z tej uczelni!
- Jak to?! A co on takiego powiedział?
- "Wypier... z tej uczelni!"
5. Pani pyta dzieci na lekcji, kto w ich rodzinie jest najstarszy.
- u nas bacia!
- u nas dziadek!
A Jasi mówi:
- U nas pra pra pra pra babcia...
A pani na to:
- Jasiu, ale to niemożliwe!
- Dla dla dla dlaczego?!
To tyle na razie. Liczę na Wasze wpisy! Pamietajmy, ze uśmiech kosztuje mniej od elektryczności i daje wiecej światła ;)
Facet przyszedł do szpitala: -
Proszę mnie wykastrować -
Jest pan zupełnie pewien? -
Tak.
Po operacji budzi się widzi zgromadzonych wokół lekarzy.
Pyta się więc ich: -
I jak, operacja się udała ? -
Udała się.
Ale czemu pan tak postąpił ? -
Niedawno ożeniłem się z ortodoksyjną Żydówką i wiecie,... -
To może chciał się pan obrzezać ? -
A co ja powiedziałem ?!
Na rozprawie sędzia pyta oskarżonego
- Dlaczego uciekł pan z więzienia?
- Bo chciałem się ożenić.
- No to ma pan dziwne poczucie wolności.
Mówi wnuczek do 80 letniego dziadka
-dziadku mam dla ciebie dwie wiadomości,jedna zła,druga dobra,którą wolisz pierwszą?
-tą dobrą.
-jutro z okazji twoich urodzin odwiedzą cię dwie striptizerki.
-a ta zła?
-one będą w twoim wieku.
TEŻ O DZIADKACH
Siedzi dwóch dziadków na ławce w parku.Alejką przechodzą dwie młode dziewczyny.Jeden dziadek pyta drugiego:Poderwiemy "dupcie"??-Nie posiedzimy jeszcze trochę.....
Pani wychowawczyni zaprosiła żołnierza który właśnie wrócił z frontu do przedszkola aby ten opowiedział dzieciom jakieś ciekawe anegdoty z życia wojaka.
- Siedzimy w okopie , jak tu na raz bomba ni pierdo***e
- Panie żołnierzu można użyć innego słowa
- No dobra, siedzimy w okopie jak tu na raz nie jeb**e
- Panie żołnierzu... - upomina nauczycielka
- Siedzimy w okopie jak tu na raz nie...
- Wybuchnie bomba! - podpowiada pani nauczycielka
- Wybuchnie, wybuchnie, żebyście tylko widzieli jak bunkier rozjeb**o
przychodzi chłop do spowiedzi:
-prosze księdza bo ja w czasie wojny ukrywałem żyda w piwnicy
-to nie jest zły uczynek synu -mówi ksiądz
-no ale prosze księdza...on mi płacił 100 zł dziennie
-to nic, ryzykowałeś życie synu -mówi ksiądz
chłop odchodzi od konfesjonału ale po chwili wraca i mówi:
-to może powinienem mu powiedzieć że wojna już się dawno skończyła?
;-)
SMS:
,, jak wrócę do domu, chce żebyś zrobiła mi ,,laskę"
,, mógłbyś być bardziej romantyczny"
,, jak wrócę do domu, chcę żebyś zrobiła mi ,,laskę" przy świecach "
;-) ;-)
Do sklepu wchodzi blondynka i mówi do ekspedientki:
-poprosze EPISKOPAT
-chyba EPIDIASKOP -mówi ekspedientka
-proszę pni, to ja podejmuje DIECEZJE -mówi blondynka
-chyba DECYZJĘ ??
-niech pani się tak nie wymądrza!! w szkole byłam PRYMASEM!!
:-);-);-)
miłego dnia:-)
Laboratorium z chemii. Studentka do koleżanki:
- Co robisz?
- Ekstrahuje... .
- Naprawdę??? Zrób mi dwa!
Młoda kobieta idzie na zakupy do supermarketu. Po dokonaniu zakupów
podchodzi do kasy i wyjmuje z koszyka następujące artykuły: mydło,
szczoteczkę do zębów, pastę do zębów, bochenek chleba, litr mleka,
mrożoną pizze i jogurt. Kasjer przygląda się zakupom, potem kobiecie,
uśmiecha się i mówi:
- Samotna, co?
Kobieta uśmiecha się nieśmiało i mówi:
- Tak, ale jak pan to odgadł?
Kasjer:
- Bo jest Pani ku***sko brzydka... .
Siedmioletni chłopczyk spaceruje sobie chodnikiem w drodze do szkoły.
Podjeżdża samochód. Kierowca odsuwa szybkę i mówi :
Wsiadaj do środka to dam Ci 10 złotych i lizaka!
Chłopczyk nie reaguje i przyspiesza kroku.
Samochód powoli toczy się za nim. Znowu się zatrzymuje przy krawężniku.
No wsiadaj! Dam Ci 20 złotych, lizaka i chipsy!
Chłopczyk ponownie kręci głową i przyspiesza kroku... .
Samochód nadal powoli jedzie za nim. Znowu się zatrzymuje... .
- No nie bądź taki wsiadaj! Moja ostatnia oferta - 50 złotych, chipsy,
cola i pudełko chupa-chups!
- Oj odczep się Tato! Kupiłeś Matiza to musisz z tym żyć...
Dwóch facetów rozwiązuje krzyżówkę.
Jeden pyta drugiego:
- Kobiecy otwór na P?
- Pionowo czy poziomo?
- Poziomo.
- Paszcza.
Jest spotkanie do pierwszej komunii św. Ksiądz rozdaje poświęcone różańce. Jasio w końcu dostaje swój i zaczyna się nim bawić. Ksiądz do Jasia:
- Jasiu nie wolno bawić się różańcem.
- Dlaczego?-pyta Jasio.
- Bo w każdym tym koraliku jest aniołek.
- No to aniołki! Karuzela.
Pani pyta dzieci:
- Powiedzcie mi dzieci jakieś zwierzątko na A.
Jasio wstaje i mówi:
- A może to karp???
- Nie Jasiu, siadaj.
No dobrze powiedzcie mi teraz zwierzątko na B.
Jasio na to:
- Być może to karp???
- Jasiu za drzwi!!!
Jasio wychodzi.
- Powiedzcie mi teraz zwierzątko na C.
Nagle drzwi się otwierają i Jasio mówi:
- Czyżby to był karp???
Nauczyciel oddaje Jasiowi klasówkę.
Zamiast wstawić ocenę napisał tylko „Idiota”.
Jaś spojrzał na kartkę, potem na nauczyciela i mówi:
- Ale pan roztargniony. Miał pan wystawić ocenę, a nie podpisywać się.
- Jasiu czy to prawda, że Twój dziadek stracił język podczas wojny?
- Prawda.
- A jak to się stało?
- Nie wiem, dziadek nigdy nam o tym nie mówił.
Nad siedzącą w autobusie dziewczyna stoi młody chłopak i uporczywie wpatruje się w jej dekolt. W końcu ona nie wytrzymuje:
- Chcesz w gębę??
- Oj tak, a drugiego do ręki...
Dora, sypiesz dowcipami jak z rękawa! Niektóre naprawdę niezłe. Ale ten o książce i zmoczonym palcu.................. idź do cholery....
przeczytalam wszystkie i sie poplakalam ze smiechu, hihihihi
Na egzaminie biologii odpowiadają student i studentka.
Pytanie:Czy organ męski posiada kość???
-Posiada-odpowiada studentka
-Nie-odpowiada student
-Pan zdał.....
-A pani się tylko zdawało.....
Dowcip z tej samej seri, tym razem egzamin z anatomii. Student i studentka dostają to samo pytanie:
Jaki narząd w organizmie człowieka w pewnych okolicznościach powiększa się 20-krotnie? - Penis podczas wzwodu - odpowiada studentka - Macica w okresie ciąży - pada odpowiedź studenta Na to profesor: -Cóż, pan ma rację. Pani natomiast, musiała mieć wyjątkowe szczęście.
Pukanie do drzwi. Otwiera facet w szlafroku.
- To pan wyciągnął wczoraj mojego synka spod lodu?
- Tak to ja, ale nie ma o czym mówić.
- Nie ma o czym mówić? A gdzie kurwa czapeczka?!
Facet w sexshopie
- Prosze mi pokazać ta dmuchana lale
- Prosze bardzo
- Kiedy ja wyprodukowano?
- W styczniu 2005
- E, to Koziorożec. Nie pasujemy do siebie.
Z siódmych mistrzostw świata w posuwaniu na czas witają państwa Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Szaranowicz. Dziś jest dzień rozgrywek finałowych.
Eliminacje wyłoniły naprawdę najwyższej klasy zawodników, w szranki stają Speedy Gonzales, Szybki Lopez i Struś Pędziwiatr.
Kto twoim zdaniem zostanie tegorocznym mistrzem?
- Trudno powiedzieć, wszyscy zawodnicy są świetnie przygotowani. Trenowali pod okiem najlepszych trenerów przy opracowanych specjalnie dla nich metodach treningowych.
- No, ale my tu gadu-gadu, a tu już rozpoczęły się zawody. Zawodnicy mają 5 minut na posunięcie jak największej ilości osób, pierwszy rozpoczął Speedy Gonzales.
Narzucił naprawdę niezłe tępo, może zabraknąć mu siły na finisz, 10..20..30..40..46!
- Świetny wynik, pozostali będą musieli nieźle się napocić.
Ale teraz do zawodów staje Szybki Lopez.
- I ruszył, 10..20.. ten człowiek jest fenomenalny! 60..70..77!!
- Chyba nikt nie jest w stanie odebrać mu złotego medalu!
Ale teraz do zawodów staje Struś Pędziwiatr.
- I rozpoczął 20..50..80..eee...100...150..eee!.. 200..pierwszy rząd, drugi rząd, trzeci rząd, WŁODZIU SPIE******Y!!!
Użytkownik bahus napisał w wiadomości:
> Facet w sexshopie - Prosze mi pokazać ta dmuchana lale - Prosze bardzo -
> Kiedy ja wyprodukowano? - W styczniu 2005 - E, to Koziorożec. Nie pasujemy do
> siebie. Z siódmych mistrzostw świata w posuwaniu na czas witają
> państwa Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Szaranowicz. Dziś jest dzień
> rozgrywek finałowych. Eliminacje wyłoniły naprawdę najwyższej klasy
> zawodników, w szranki stają Speedy Gonzales, Szybki Lopez i Struś
> Pędziwiatr. Kto twoim zdaniem zostanie tegorocznym mistrzem? - Trudno
> powiedzieć, wszyscy zawodnicy są świetnie przygotowani. Trenowali pod okiem
> najlepszych trenerów przy opracowanych specjalnie dla nich metodach
> treningowych. - No, ale my tu gadu-gadu, a tu już rozpoczęły się zawody.
> Zawodnicy mają 5 minut na posunięcie jak największej ilości osób,
> pierwszy rozpoczął Speedy Gonzales. Narzucił naprawdę niezłe tępo, może
> zabraknąć mu siły na finisz, 10..20..30..40..46! - Świetny wynik,
> pozostali będą musieli nieźle się napocić. Ale teraz do zawodów
> staje Szybki Lopez. - I ruszył, 10..20.. ten człowiek jest fenomenalny!
> 60..70..77!! - Chyba nikt nie jest w stanie odebrać mu złotego medalu! Ale
> teraz do zawodów staje Struś Pędziwiatr. - I rozpoczął
> 20..50..80..eee...100...150..eee!.. 200..pierwszy rząd, drugi rząd, trzeci
> rząd, WŁODZIU SPIE******Y!!!
rewelacyjny Bahus jak zawsze
Pani hrabina była niezadowolona z tego, jak jej pokojówka, Elena, sprząta. Znalazłszy warstwę kurzu na stole w pokoju jadalnym, zaczyna jej złorzeczyć. Elena na to:
- Jestem lepszą kucharką, niż pani. Sprzątam dom lepiej, niż pani.
- Kto tak powiedział?
- Pan hrabia. I jestem lepsza w łóżku, niż pani.
Hrabina uśmiechnęła się szyderczo i powiedziała:
- Co, i mój mąż ci tak powiedział?
- Nie, ogrodnik!
Przychodzi facet do adwokata:
- Pamięta pan mecenasie ile milionów dolarów dostał koleś, który
wytoczył sprawę Marlboro za to, że zachorował na raka?
- Nooo... sporo... kilkadziesiąt.
- A ile dostał gościu, który oskarżył McDonaldsa, że po
hamburgerach roztył się jak świnia?
- Noooo... kilkanaście.
- Ja też chciałem wytoczyć sprawę...
- Komu?
- Polmosowi Lublin. Za te wszystkie brzydkie dziewczyny, które przeleciałem po
Żołądkowej Gorzkiej...
Lodówka zrobila impreze. Nazapraszala samych znajomych. wszyscy bawia
sie niezle. Odkurzacz sie nawciagal, kaloryfer juz rozgrzany, kuchenka daje
ostro w palnik, pralka sie rozkreca, w lazience wiatrak dmucha suszarke,
impreza na calego.
Gospodyni chodzi po mieszkaniu i rozdaje zimne drinki. Patrzy, a pod sciana
stoi smutny Trabant. Podchodzi do niego i mówi:
- Ej Trabant, a co Ty taki smutny stoisz i sie nie bawisz? Masz tu
seteczke. Walnij sobie, to sie od razu rozruszasz.
A Trabant na to:
- Nie moge. Jestem samochodem...
O kurczę, zaraz coś napiszę, tylko ze śmiechu się popłakałam...
Babka wybrała się do lekarza.
- Panie doktorze, niech Pan da jakieś lekarstwo dla mojego męża, bo on ostatnio nie ma ochoty na sex, nic go nie podnieca...
- Dobrze, dam kropelki, które doda Pani mężowi do posiłku, ale proszę bardzo ostrożnie, bo one są bardzo silne ! Dosłownie 1-2 kropelki do jedzenia. Je stosuje się nawet dla ogierów, więc działają piorunująco !
Kobieta zadowolona pędzi do domu przygotować mężowi jego ulubione pierogi. Ale dodając krople myśli, że przecież jej mąż to kawał chłopa, co to dla niego 2 kropelki i dodała całą flaszeczkę.
Mąż wrócił z pracy, żona podała mu obiad i poleciała do łazienki już się przygotować.
Nagle słyszy wolanie :
- Zocha !!!
O - myśli zadowolona - już chyba zaczynają działać.
- Zoochaa !!!!!
Ale ma ochotę - pomyślała i biegnie do kuchni.
- Słucham cię kochanie ?
- Zocha, patrz...pierogi się pierdo..ą.
Siedzi dwóch staruszków na ławeczce i jeden zaczyna wspominać:
-pamiętasz jak bylismy młodzi, zawsze mogliśmy uprawiacx seks.
Na to drugi:
- a wiesz, że ja jeszcze raz w tygodniu mogę.
- no cos ty, ale jak to robisz?
- codziennie jem pumpernikiel.Kup sobie, jedz i sam zobaczysz.
Poszedł dziadzio do sklepu i pyta sprzedawczyni;
-jest pumpernikiel?
-jest
- to proszę 10 paczek
Na to sprzedawczyni: 10??????? Połowa panu stwardnieje1
a dziadzio: w obec tego prosze 20.
Manewry wojskowe. Udział biorą armie amerykńska, angielska i polska.
generał polskiej armi zrobił żołnierzom odprawę i mówi:
- amerykanie zmieniaja bieliznę raz na trzy dni, anglicy raz na dwa dni, żeby byc lepszymi od nich, zarządzam zmianę bielizny codziennie. A to kto z kim będzie się zmieniał ustalcie między sobą.
Wszyscy znamy kawały,, Przychodzi baba do lekarza",ale niestety baba umarła.Lekarz wspomina pacjętkę było nie było poszedł na pogrzeb.Stoi zamyślony nad grobem i nagle słyszy: Panie doktorze, głos baby z grobu. Słucham? pyta Proszę mi coś przepisac na robaki.
Żyd prosi Boga o pomoc:
- Panie, co ja mam robić? Co robić? Mój syn się ochrzcił!
Bóg na to: Zrób to samo, co ja. Napisz nowy testament.
Adwokat depeszuje do Zylbersztajna :
"Sprawiedliwość zwyciężyła, apelować?"
Konduktor do pasażera w jarmułce:
- Kupił pan bilet na pociąg osobowy, a jedzie pan ekspresem. Musi pan dopłacić różnicę.
- Co znaczy musi, kto musi? Dla mnie ten pociąg może sobie jechać wolniej. Ja mam czas.
Rozmawia dwóch Żydów:
- Ty, wiesz co, Mosze? Ten koń, co ty mnie go wczoraj sprzedałeś, to on wziął mnie i zdechł!!!
Na to ten drugi: - Ty wiesz co, Icek, on mi nigdy tego nie robił...
- Panie Cukerman, jaka jest różnica czasu między Polską a Izraelem?
- U was jest czas środkowoeuropejski, a u nas czas to pieniądz.
- Rebe! Ty mnie powiedz, co to jest ta "etyka w biznesie"?
- Icek, ty sobie wyobraź, ty masz sklep do spółki z Abramem a w tym sklepie same garnitury. Przychodzi do Ciebie klient.
On sobie wybiera i kupuje jeden garnitur. Ten garnitur kosztuje 100 dolary. On Ci kładzie te 100 dolary na ladzie i wychodzi.
Ty bierzesz te 100 dolary i widzisz, że mu się banknoty skleiły i to nie są 100 dolary tylko 200 dolary.
I tu właśnie sie pojawia kwestia "etyki w biznesie". Powiedzieć
wspólnikowi, czy nie powiedzieć?
- Mojsze, a skąd ty masz taki ładny zegarek?
- Tate mi sprzedał jak umierał.
Wytłumacz mi, Rebe, bo nie rozumiem: przychodzisz po pomoc do biednego - pomaga ci jak tylko może.
Przychodzisz do bogacza - udaje, że cię nie widzi. Czemu tak się
dzieje?
- Spójrz, Abram, przez okno. Co widzisz?
- Sara z Ickiem idzie ze sklepu. Josel na bazar jedzie. Rapaport z
Rywką rozmawia...
- Dobrze, Abram. A teraz spójrz w lustro. Co widzisz?
- Cóż mogę widzieć, Rebe. Siebie samego widzę.
- Widzisz, Abram - okno jest ze szkła i lustro ze szkła. Wystarczy
dodać odrobinę srebra i już widzisz tylko siebie...
Posla ekipa remontowa przyjechała na roboty do Niemiec. Przyjął ich do pracy gospodarz ze sporym majątkiem i na pocz atek zlecił pomalowanie płotu. W trakcie pracy Polacy wpadli na pomysł, ze opłacałoby się jakoś dorobić. Jeden mówi:
- Sprzedamy część farby!
- No co ty?! Przecież to Niemcy! Ilość farby jest skrupulatnie wyliczona, jak braknie to jak to wytłumaczymy?
- Spokojnie. Mam plan.
Sprzedali część farby a pomysłodawca pomalował farbą pysk konia gospodarza. Musieli wreszcie zakomunikować pracodawcy, ze farby zabrakło. Ten zdziwiony pyta, jak to możliwe?
- Pana koń nam wypił!
Gospodarz nie zastanawiając się wiele wziął i zastrzelił konia.
- Panie, no coś pan! Za trochę farby konia zabijać?!
- Nie, to nie chodzi tylko o farbę. Jak tu pracowała poprzednia ekipa to zeżarł dziesięć worków cementu...
Sprzedałam dziś ten kawał w pracy, ludzie pokładali się ze śmiechu
Późnym wieczorem przychodzi do apteki podekscytowany facet, pokazuje otwartą dłoń i mówi:
- Poproszę pięć tabletek viagry
- A po co panu aż tyle?
- Za godzinę jestem umówiony na małą orgijkę z 5-cioma extra laskami.
Mężczyzna kupuje viagrę i wychodzi. Następnego dnia z samego rana pojawia się znowu w aptece, tym razem ze spuszczoną głową, jakiś zmarnowany. Pokazuje w okienku dwie otwarte dłonie.
- Co podać? Dziesięć tabletek viagry? -pyta ekspedientka.
-Nie. Krem do rąk. Nie przyszły.
Późnym wieczorem przychodzi do apteki podekscytowany facet, pokazuje
otwartą dłoń i mówi: - Poproszę pięć tabletek viagry - A
po co panu aż tyle? - Za godzinę jestem umówiony na małą orgijkę
z 5-cioma extra laskami. Mężczyzna kupuje viagrę i wychodzi. Następnego
dnia z samego rana pojawia się znowu w aptece, tym razem ze spuszczoną
głową, jakiś zmarnowany. Pokazuje w okienku dwie otwarte dłonie. - Co
podać? Dziesięć tabletek viagry? -pyta ekspedientka. -Nie. Krem do rąk.
Nie przyszły.
Dowcip ze starych czasów:
Komendant pewnego posterunku milicji wysłał swojego podwładnego po epidiaskop. Młody nigdy wcześniej nie słyszał takiego słowa, więc zanim dotarł we wskazane miejsce, wszystko mu się pomieszało. Wszedłszy do sklepu zrobił mądrą minę i zapytał: - Czy macie episkopat dla komendanta? -Chyba raczej epidiaskop, panie władzo - pada odpowiedź. Zbulwersowany milicjant : - Wy mnie nie pouczajcie! Ja w szkole milicyjnej byłem prymasem!
Pewien człowiek dostał w spadku po ojcu niewielkie gospodarstwo wraz z jedną dorodną lochą. Ponieważ nie bardzo wiedział, co z nią zrobić postanowił sprzedać. Ale sąsiad odwiódł go od tej myśli.
-Zawieź lochę do knura i bedziesz miał młode. Sprzedasz jak podrosną i zarobisz na tym dużo większe pieniądze - przekonywał sąsiad.
Młody gospodarz uznał, że to dobry pomysł. Zapakował świnkę na taczki i zawiózł do knura. Pozostawała tam cały dzień, a wieczorem zabrał ją z powrotem. Nazajutrz rano zaglądnął do chlewika, czy są młode, ale ich tam nie znalazł. Niewiele myśląc załadował lochę na taczki i powiózł do knura. Następnego dnia już był pewien sukcesu. Niestety, znowu sie rozczarował - prosiąt nie było. Nieco zniecierpliwiony, w ten sam sposób co poprzednio zorganizował ponowne spotkanie lochy i knura. Ale rankiem już sam nie poszedł do chlewu, tylko wysłał tam syna.
- I co, są małe prosiaczki?
- Nie tato, nie ma. Ale świnia już na taczkach siedzi.
DRODZY MĘŻCZYŹNI:
Zaliczyć - możecie egzamin
Posunąć - możecie krzesło
Przelecieć - możecie się samolotem
Bzykać - może pszczoła
a Puknąć - możecie się w czoło
Przychodzi facet do lekarza i wywala ptaka na stół.Lekarz szyderczo pyta-co, kiła?Nie. To pewnie rzeżączka? Nie. No to co? Ładny, nie?
xxxxx
Przychodzi drugi facet do lekarza i mówi- panie ,no mam kłopoty z tymi sprawami. Lekarz się przejał, postarał, patrzy a pacjent ma wzwód, jak kosmos. Pyta,-panie nie rozumiem? Pacjent- no wie pan, ale dalej nic sie nie dzieje. To lekarz jeszcze bardziej sie postarał. Pacjent przezył orgazm, jak kosmos. Lekarz zdiwiony pyta- panie, to czego pan jeszcze chce?A pacjent na -BUUUUZI!!!!
To kawały ruskie.Opowiem je ze zrozumiałych wzgledów po polsku, ale niektóre wstawie po rusku dla zachowania stylu)))
Przychodzi synek do taty i mówi- papa, papa, a mnie mówią,ze mam lico kak duuupa!Tata mówi, oj nieprawda synoczek, ty ładny!
Tata wlazł do studni i reperuje coś tam.Nagle nad studnią pochyla się synek i krzyczy: papa! Papa!
Ojciec- nie srat' siuda! Nie srat'!!!!
xxxxxxxx
Dwóch rusków umówiło sie, że przemycą przez granicę bardzo cenną wiewiórkę.Tylko jak to zrobic?to jeden sie poświecił i wsadził ja sobie w galoty. Nagle na granicy , jak nie zacznie skakać i wreszczeć.Oczywiście ich złapali i posadzili w tiurmu.Ten drugi zły pyta sie- i czegoś tak wrzeszczał-idioto?
No wiesz- jak mi z jajek zrobiła orzeszki- wytrzymałem! Jak mi z doopy zrobiła dziuple-wytrzymałem. ale jak mi chciała przeciągnąć orzeszki do dziupli- nie wytrzymałem(((
Kawały fajne, ale troszkę szacunku dla sąsiadów ze wschodu.Kawały rosyjskie, po rosyjsku i dwóch Rosjan.
http://www.youtube.com/watch?v=Iy-7b6UhpJY&feature=related mnie to zawsze śmieszy
Gorol z Warszawy:
- Co wy macie na tym śląsku? Brud, syf, niebo zamiast niebieskie jest czarne. A Katowice w herbie mają jakieś młoty!
Hanys:
- A co wy mocie w herbie? Pół dorsz, pół k**wa, ani się nie
najesz, ani nie podupcysz!
Wracając do domu, po drodze zlapalam jakiegoś bakcyla. gardło i wszystkie gnaty mnie bolą. Chyba klima zrobila swoje. Połozylam się i odpalilam WŻ. Czytam, czytam i płaczę,.......... ale ze śmiechu!! Śmiech to zdrowie, moze jutro będzie lepiej...))
Wracając do domu, po drodze zlapalam jakiegoś bakcyla. gardło i wszystkie
gnaty mnie bolą. Chyba klima zrobila swoje. Połozylam się i
odpalilam WŻ. Czytam, czytam i płaczę,.......... ale ze śmiechu!!
Śmiech to zdrowie, moze jutro będzie lepiej...))
Co prawda bakcyl nie taki grozny ale,jak sie go połknie to można sie udusic ze śmiechu ze chorobę prognozuje.
Zdrówka życzę
A ja wczoraj ,z nosem w książce, radośnie krzyknęłam do męża :
Zbyyyyszek !
-słucham !
-wstaw wodę na herbate i zrób mi kawę .... z mlekiem ..
:)
Pani pyta kolegę Jasia.
- Co trzeba zrobić aby pójść do nieba?
Kolega na to.
- Trzeba się modlić, chodzić do kościoła i się spowiadać.
A ty Jasiu powiesz co trzeba zrobić aby pójść do nieba? Pyta pani.
Jasiu na to.
- Najpierw trzeba umrzeć.
Córka do matki: mam dosyć pakuje się,zabieram dziecko i wprowadzam się z powrotem do Ciebie mamo,miałaś rację nie trzeba było za mąż za niego wychodzić!!! Matka na to :to najgorsze wyjście z sytuacji córko, to ja się spakuje i wprowadzę się do Ciebie:)
Rozmowa małżeńska:
- Wiesz, kochanie, koledzy w pracy powiedzieli mi, że mam bardzo zgrabne nogi.
- Serio? A nie mówili nic o wielkim tyłku?
- Nie, o tobie nie rozmawialiśmy.
Dwóch kolegów spotyka się po wielu latach na posiadłości należącej do jednego z nich. Gość jest bardzo zaskoczony, gdy okazuje się, że przyjaciel posiada kilka kortów tenisowych i że odbywają się u niego największe zawody o światowej randze. Pyta przyjaciela, jak do tego doszedł. W odpowiedzi słyszy:
- Któregoś dnia bedąc nad rzeką złapałem złotą rybkę, a ona powiedziała, ze spełni jedno moje życzenie. I tak stałem się bogaty.
-A co zrobiłeś z rybką?
-Trzymam ją w akwarium.
- A mozesz mi ją pożyczyć, by spełniła też moje życzenie?
- Oczywiście, weź ją sobie, mi nie jest już potrzebna.
Kolega wraz z rybką wraca do domu i prosi ją o dużo złota. Ale nazajutrz w obejściu znajduje straszne błocisko, że ciężko się ruszyć na krok. Odwozi więc złotą rybkę z powrotem przyjacielowi.
-Ta rybka jest chyba trochę przygłucha. Poprosiłem o złoto, a ona mi dała błoto!
-A coś ty myślał, ze ja chciałem wielkiego tenisa?
Czym sie różni Ferdynant Kiepski od Ojca Rydzyka ???
- Niczym, Babka dawaj rente :)
Czym sie różni Ferdynant Kiepski od Ojca Rydzyka ??? - Niczym, Babka
dawaj rente :)
Małgosia z Jasiem na radnce leżą sobie na sianie... patrzą a tu kot dogonił kotkę i rozpoczęli "baraszkowanie", Małgosia pyta Jasia
- Jasiu... ciekawe skąd kot wie że kotka ma ochotę na tę "zabawę"?
Jasiu - nie wiem Małgosiu, może po zapachu...
Leżą sobie dalej... leżą... leżą... Nagle Małgosia pyta Jasia
- Jasiu... a ty to masz katar??
Mama dała Jasiowi ostatnie 50 złotych na zakupy i mówi:
- Jasiek, kupisz chleb, margarynę i kawałek sera. Reszta kasy wraca do mnie, musi starczyć do wypłaty. Jasiek poszedł do sklepu ale po drodze spodobał mu się misiek w sklepie z zabawkami. za całe 50 złotych. Kupił misia i pędzi do domu. Matka na to:
- Jasiu coś ty zrobił! Natychmiast idź i sprzedaj tego misia.
Jasiek bez namysłu poszedł opchnąć misia sąsiadce.
Wchodzi do jej mieszkania a sąsiadka w łóżku z jakimś facetem. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Sąsiadka wpycha faceta razem z Jasiem do szafy. Jasiek w szafie do faceta:
Jasiu: - Kup pan misia.
Facet: - Spadaj chłopcze.
Jasiu: - Bo będę krzyczał.
Facet: - Masz pięćdziesiąt złotych i siedź cicho.
Jasiu: - Oddaj misia.
Facet: - Nie oddam.
Jasiu: - Oddaj, bo będę krzyczał.
Sytuacja powtórzyła się dwa razy, Jasiu zdąrzył zarobić dwie stówy, zanim sąsiadka wypuściła ich z szafy. Chłopak wraca do domu z zakupami (kawior, krewetki, szynki, i całą furę jeszcze innych rzeczy przytargał). Matka do Jasia:
- Jasiek chyba Bank obrabowałeś!? Natychmiast idź do kościoła i się wyspowiadaj!
Jasiek poszedł do kościoła, podchodzi do konfesjonału i mówi:
- Ja w sprawie tego misia...
- O nie! Trzeci raz go nie kupię!
czym się rõżni kamień węgielny od węgla kamiennego?
tym samym co picie w Szczawnicy od szczania w piwnicy...
a jaka jest różnica między koniem a koniakiem?
taka sama jak między rumem a rumakiem...
z czego składa się łyżka?
z drążka prowadzącego i komory zupnej :D
Młodożeńcy ustalają po ślubie pewne zasady:
- jeżeli wyjdę wieczorem z łazienki i będę miała bransoletkę na lewej ręce to znaczy, że nie chcę, a jeżeli na prawej - to nie mogę.
- taa.. a jak ja wyjdę wieczorem z łazienki w gaciach to znaczy, że nie chce, a jeśli bez gaci to mam w dupie twoją bransoletkę!
Wraca pijany facet do domu, wchodzi do kuchni, otwiera lodówkę i krzyczy - na Centralny proszę!
Zona, co ty stary po pijaku wyrabiasz! Nic! Cicho tam! Znowu otwiera lodówkę - na Centralny proszę!. Zona poszła spać,.
Następnego dnia rano facet schodzi patrzy, drzwi od lodówki wyrwane, przestraszyl się że narozrabial, wyciągnął lodówkę na korytarz, zeby naprawić.
Zona wchodzi do kuchni, patrzy, nie ma lodówki.
Ku**a, pojechał!!!!
Sierotka Marysia idzie się kąpać. Krasnoludki chcą ją podglądać, jednak nie dosięgają do dziurki od klucza. Stają jeden na drugim i ten ostatni ma mówić co widzi.
-Zdjęła stanik.
-Zdjęła stanik, zdjęła stanik, zdjęła stanik...
- i co? i co? i co?
- zdjęla majtki....
- zdjęła majtki, zdjęła majtki, zdjęła majtki....
- i co? i co? i co?
- i nic...stoi...
- mi też, mi też, mi też...
Z więzienia ucieka więzień, który siedział tam przez 15 lat. Włamuje się do domu, szuka pieniędzy i broni ale tylko znajduje młodą parę w łóżku. Rozkazuje facetowi wyjść z łóżka i przywi azuje go do krzesła. Podczas przywiązywania dziewczyny do łóżka, całuje ją w szyję, wstaje i idzie do łazienki. Kiedy tam siedzi mąż mówi do żony:
- Spójrz, ten facet to uciekinier z więzienia, spójrz na jego ubranie. Pewnie spędził mnóstwo czasu w pierdlu i nie widział kobiety przez lata. Widziałem jak całował cię w szyję. Jeśli będzie chciał seksu,nie opieraj się, nie narzekaj, rób co każe, po prostu spraw mu przyjemność. Ten facet musi być niebezpieczny, jeśli się zezłośći zabije nas. Bądź silna kotku. Kocham cię.
Na to jego żona:
- Nie całował mnie w szyję, tylko szeptał mi do ucha. Powiedział, że jest gejem i że jesteś śliczny. Spytał, czy mamy jakąś wazelinę w łazience. Bądź silny kochanie, też cię kocham.
Siedzi tatuś w fotelu i zajada cukierki.
Obok synek krzyczy:
-Tatuś nie daaaajeeeeee cuuuukieeeerkaaaaaa!!!!!!!
Na to ojciec:
- 'nie daje' to mamusia, tatuś się nie dzieli...
Babcia mająca problemy z pamięcią pyta wnuczka:
- Co to jest ten sex?
Wnuczek chcąc uniknąć kłopotliwej odpowiedzi mówi:
- To tak jakby się babcia najadła ogórków i popiła maślanką.
Więc babcia spróbowała jak mówił wnuczek i dostała rozwolnienia.
W drodze do kościoła tak ją przycisnęło, że już nie mogła wytrzymać, więc załatwiła się w rowie.
Kawałek dalej znowu.
Idąc dalej kolejny raz ją dopadło, więc zaszła się załatwić na pobliską budowę.
W końcu dotarła do kościoła, ale było już niestety po mszy.
Na to ksiądz podchodzi do babci i pyta:
- Babciu co się stało, zawsze byłaś pierwsza, jeszcze przed mszą, a teraz na koniec przychodzisz?
A babcia na to:
- Bo to, proszę księdza, wszystko przez ten sex! Dwa razy w rowie! Raz na budowie! I jeszcze mi się chce! :)
Hahahahahahah.....
Cóż się dziwić? Nasze babcie podchodziły do tematu damsko - męskiego nieco inaczej: "W Imię Ojca i Syna, waćpan rozpoczynaj".
Idzie sobie przez las polna myszka i nagle spotyka jelenia. Patrzy na niego z przodu, potem idzie i patrzy z tyłu i wzdycha "Niesamowite..." . Potem znowu patrzy z przodu, patrzy z tyłu i mówi "Niewiarygodne....". Potem sytuacja znowu się powtarza i myszka dalej nie może się nadziwić. Jeleń w końcu nie wytrzymał i pyta: "Mysza, o co ci chodzi???" A myszka na to: " A bo nie mogę się nadziwić, taaaaakie przyrodzenie i takie duże rogi......"
Blondynka dzwoni do mechanika samochodowego:
-Proszę pana coś mi cieknie spod samochodu,czy to coś poważnego?
-A jak to wygląda?
-Ciemne,lepkie....
-A, to olej!
-Ok oleję,narka..
Falkor, dlaczego tak późno jesz śniadanie?! :))
ponoć to ostatnio modne jako maseczka odżywcza - bleeeeeeeeee
Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia.
Stanął i kiwa głową z podziwem:
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało....
Siedzą dwie Góralki na płocie i plotkują. Plotkują, po czym jedna mówi do drugiej:
-Oj, Maryna, trza mi cię będzie pożegnać. Widzę, że idzie Franek z kwiatami, trza mu będzie du..y dać.
- A co u was flakona nie ma...??
Żona wchodzi do łazienki w chwili, kiedy mąż onanizuje się pod prysznicem.
- Co ty robisz??!!- pyta z oburzeniem
- To jest moje ciało i będę je mył tak szybko, jak mi się podoba!
Mąż wraca z pracy do domu i pyta żonę:
- Co na obiad?
- Nic.
- Jak to?! Wczoraj nic i dzisiaj nic?!
- Tak, ugotowałam na dwa dni.
I drugi z tej samej serii:
- Co robisz?
- Nic.
- Wczoraj nic nie robiłeś i dzisiaj też nic?
- Tak, nie skończyłem.
Podczas odwiedzin znajomego w szpitalu psychiatrycznym mężczyzna pyta doktora jakie jest kryterium, które kwalifikuje pacjenta jako wyleczonego.
- Bardzo proste - odparł lekarz. - Napełniamy wannę wodą i dajemy do wyboru łyżeczkę do herbaty, filiżankę i wiadro i każemy opróżnić wannę. Wybrałby pan:
- Łyżeczkę?
- Filiżankę?
- Wiadro?
- Och, rozumiem. Osoba zdrowa na umyśle wybrałaby oczywiście wiadro, jako że jest największym pojemnikiem!
- Nie! Osoba zdrowa na umyśle wyciągnęłaby korek!
Małżeństwo budzi się rano i zaczyna ostrą kłótnię... w końcu mąż krzyczy "i w łóżku też jesteś do niczego". Potem trzaska drzwiami i jedzie do pracy. Tam jednak powoli dochodzi do wniosku, że może jednak przesadził, no i po kilku godzinach dzwoni, żeby przeprosić żonę. Dzwoni, dzwoni, dzwoni... w końcu kobieta odbiera telefon
-co tak długo?! gdzie Ty łazisz?! - krzyczy mąż na żonę
- byłam w łóżku - mówi żona
- w łóżku??!! o tej porze??!! co Ty tam robisz?? - wściekły mąż
- zbieram niezależne opinie - odpowiada spokojnie małżonka
nie mogłam edytować...aplikacja internet nie odpowiada....to przez ten śnieg...przerwy na łączach...
Mała Zosia przedstawia się gościom:
- jestem panna Zosia...
po przyjęciu mama zwraca jej uwagę, że 6letnia dziewczynka przedstawiając się mówi 'Jestem Zosia'. Dziewczynka zapamiętała to sobie i przy najbliższej okazji przedstawia się:
- jestem Zosia...ale już nie panna...
na poboczu autostrady superhiperblondyna w superhipermini wypina swoją superhiperpupę i wymienia koło w swoim superhipersamochodzie.
Zatrzymuje ją policjant i najdelikatniej, jak umie zwraca uwagę:
- ja rozumiem, że jest pani zdenerwowana, ale stoi pani niebezpiecznie wyeksponowana na poboczu, a ja coś nie widzę trójkąta....
- no...bo....ja...mam wydepilowany... - zarumieniło się dziewczę.
Do przedziału wagonu sypialnego przez pomyłkę sprzedano bilet mężczyźnie i kobiecie. Lekko zażenowani kładą się spać, mężczyzna na górnej koi. Zanim zasnęli, kobieta widzi spuszczoną na sznureczku kartkę, a tam napisane:
- Jeśli chce pani spędzić ze mną tę noc, proszę delikatnie pociągnąć za sznurek. Jeśli nie, proszę pociągnąć 100 razy, z tym że ostatnie 20 bardzo szybko
W sypialnych na bilecie zaznacza sie M/K. Taka sytuacja nie powinna sie zdarzyć.W kuszetkach nie.Słyszalam o takiej pomyłce.Moja bliska kolezanka ją zaliczyła,Ale ona nie w ciemię bita- natychmiast poszła do stewarda i zażądała kategorycznie zmiany miejsca na zeńskie.Zmienił w minute i jeszcze bardzo przepraszał))
Myślę, że ta też się nie zdarzyła na prwdę chociaż czemu nie;)
W sypialnych na bilecie zaznacza sie M/K. Taka sytuacja nie powinna sie
zdarzyć.W kuszetkach nie.Słyszalam o takiej pomyłce.Moja bliska kolezanka
ją zaliczyła,Ale ona nie w ciemię bita- natychmiast poszła do stewarda i
zażądała kategorycznie zmiany miejsca na zeńskie.Zmienił w minute i
jeszcze bardzo przepraszał))
az mnie przepona ze smiechu boli ha ha ha ha ha nie moge przestac ha ha ha ;)
Jasio przychodzi do księdza po mszy i mówi:
- Księdza dzisiejsze kazanie było zajebiste!
- Chłopcze! Nie wolno tak mówić i to jeszcze w Domu Bożym!
- Ale to księdza kazanie było na prawdę tak zajebiste!
- Dziecko, powtarzam Ci, ogarnij się póki możesz!!
- Ale to księdza kazanie było tak zajebiste, że dałem 1000zł na tacę.
- Pierdolisz!
Mocno napruty gość wsiada na dworcu do taksówki i mówi do taksówkarza:
- Na dworzec! Ale to bardzo szybko!
Na to taksówkarz:
- Proszę pana, ale my już jesteśmy na dworcu!
Na co zdziwiony pijaczek wyjmuje z kieszeni 50 złotych i mówi:
Masz! Ale na drugi raz tak nie zapie*dalaj!
Najnowocześniejszy bank świata, super sejf. Właściciele postanowili
przetestować zabezpieczenia. W tym celu zaprosili najbardziej znanych
złodziei świata: z Francji, Stanów, Niemiec i dwóch przypadkowych Polaków.
Dla każdej ekipy postanowili zgasić światło przed sejfem na pół minuty.
Jeżeli po zapaleniu światła sejf będzie otwarty, ekipa może zabrać
zawartość.
Pierwsi próbują Francuzi, światło się zapala - nie udało się. Następnie
próbują Amerykanie, światło się zapala - nawet sprzętu nie zdążyli wyjąć.
Niemcy próbują, światło się zapala - nic...
Kolej na Polaków, światło gaśnie, mija pół minuty, próbują zapalić światło -
nic. Próbują po raz kolejny- nic. Z mroku słychać tylko cichy szept:
- K... Stefan, mamy tyle szmalu... na ch... ci jeszcze ta pieprzona żarówka?
a'propos...
Wychodzą po mszy z kościoła dwie babcie.Jedna mówi:
- Pani, ta dzsiejsza młodzież taka niewychowana...a jak się ubierają...a co na głowach mają!...z jednej strony zielone, z drugiej czerwone...
Na to druga:
- Pani, to jeszcze nic.Wracałam wczoraj od wnuczki, wsiadam do windy, do drugiej młoda para....jeszcze się dobrze drzwi za nimi nie zamknęły, a ona mówi do niego:
- Jak wykręcisz żarówkę, to wezmę do buzi...Pani kochana, oni szkło żrą...szkło żrą!!!
. Na lozu smierci ojciec mowi do syna .- Synu zostawiam ci 6 koni ,5 krow,7 swin ,6 owiec ,10 kur ,traktor ,kombajn ,sad ,50 hektarow ziemi, dom z basenem .stodole . - Oooo matko Tata a gdzie to wszystko ? - Na Facebooku synu
Na przyjęciu chłopak pyta dziewczynę:
- Czy mogę Cię prosić do walca?
- Zgłupiałeś? To już nie miałeś czym przyjechać! .
Sędzia na rozprawie rozwodowej.
- Postanowiłem przyznać pańskiej żonie 2 tys zł miesięcznie.
- Świetnie, Wysoki Sądzie - odpowiada mąż.
- Ja też od czasu do czasu dorzucę jej parę złotych od siebie
A'propos walca:
Jaka jest różnica między walcem angielskim a wiedeńskim?
...
Angielski ma kierownicę po prawej stronie.
U mnie już ozdoby wyłaniają się spod śniegu, no cóż łopata, taczka i do gó..... roboty.
Ja już u siebie wygrabiłam:)ładna zielona trawa jest teraz.
Facetowi urodził się synek Iżik.
Wlatuje gościu do szpitala pyta pielęgniarki gdzie może go szukać, ta mu mówi, żeby się przeszedł korytarzem to w którychś drzwiach go znajdzie.
No to idzie tym korytarzem zagląda do pierwszej sali, nie ma dziecka, drugie drzwi i też nic. Kolejna sala, kolejna i jeszcze jedna, a synka nie ma. Doszedł do ostatnich drzwi na końcu korytarza, a tam nad drzwiami tabliczka "IŻIK".
Wszedł do środka, a tam łóżko przykryte prześcieradłem, obok stoi pielęgniara. Facet mówi, że chciałby zobaczyć swojego synka na co pielęgniarka, że może narazie nie? Dlaczego? Przecież to moje dziecko i proszę mi je pokazać. Pielęgniarka na to: no wie pan ale on nie ma nóżek. Gościu, że nic nie szkodzi on i tak chce go zobaczyć, a ona, że nooo aleee... on nie ma rączek... Nie obchodzi mnie to chcę zobaczyć mojego synka! Aleee... on... nie ma... tułowia... I tak go kocham! Proszę mi pokazać moje dziecko!!!
No więc odkryła prześcieradło, a tam na malutkiej podusi leżą same oczy. Facet się bardzo ucieszył, pochylając się nad łóżkiem zawołał Iżik, Iżik mój syneczku! Na co pielęgniarka: Ale on nie widzi.
Idzie Janusz z kumplem.
J: chodź się czegoś napijemy
K: patrz ciężarówka z piwem
J: tylko piwo i piwo zbrzydło mi
Idą dalej.
K: patrz ciężarówka z wódką
J: ogórków nie ma
Idą dalej
K: patrz ciężarówka z winem
J: a co ja ku.wa, jakiś burżuj
Idą dalej
K: patrz paliwo rakietowe
J: no tego jeszcze nie probowałem
Następnego dnia dzwoni telefon
K: Janek wstałeś ??
J: tak
K: a srałeś ??
J: nie
k: To nie sraj!! Z Londynu dzwonię!
Ja poległem :)))
PIĄTEK 8.10
Kochany pamiętniczku przepraszam, że mnie tak długo tu nie było, ale w gipsie to się po ciulu pisze. Pies nie przeżył. Żona niestety tak. Jak wyciągałem zwłoki Joka, to ta cholera zatrzasnęła mi klapę bagażnika. Zaporożec cały, tylko mnie składali przez pół roku, bo skomplikowane złamanie otwarte z przemieszczeniami plus amputacja palców to nie w kij dmuchał. Palce przyszyli, pół roku rekonwalescencji, no i musiałem nauczyć się pisać lewą ręką. Naprawdę Cię przepraszam, bo wiem jaki czułeś się samotny.
PONIEDZIAŁEK 18.10
Mamy nowego pieska. Wacuś się nazywa. Żona powiedziała, że w końcu i imię i wielkość psa są adekwatne do tego co noszę w spodniach. Skąd ona tego słowa się nauczyła to ja nie wiem. Sąsiad ostatnio się mnie pyta po cholerę na bramie wieszam tabliczkę "Uwaga pies", skoro takie małe gówno na podwórku trzymam? No, jak to po co? Durne pytanie, bo mi go już trzy razy zdeptali.
CZWARTEK 18.11
I znowu mnie miesiąc nie było. A to wszystko przez tych gości, co żona na imieniny sprosiła. A mówiłem jej, że sobie pójdę i nie będę przeszkadzał. Kazała zostać i podawać do stołu. No to zostałem. Cały wieczór zapie**alałem jak głupi stół – kuchnia, kuchnia - stół, stół – kuchnia. A jak podawałem sery szwajcarskie, bo moja żona to chciała ekskluzywnie, jej szef zapytał mnie znienacka:
- A co tak śmierdzi?!
K...wa… debil jeb...ny, a co może śmierdzieć, jak mu szwajcara pod nos podtykam? To mu powiedziałem:
- Albo córka się zesrała, albo żona majtek nie założyła.
Reszty wieczoru nie pamiętam, obudziłem się na chirurgii, a ordynator przywitał mnie jak swego, i powiedział, że te resztki wazy to cholernie źle się mi z twarzy wyjmowało.
WTOREK 23.11
Kobiety to nie lubią szczerości. Całe życie ględzą: bądź szczery i bądź szczery, mów co myślisz, powinniśmy się dzielić odczuciami i myślami, szczerość buduje a kłamstwo rujnuje, i takie tam inne bzdety. No więc, leżymy sobie w łóżku, późno już. Stara obrócona do mnie zadem to jej szepczę cichutko do ucha:
- Kochanie, może odwróciłabyś się do mnie przodem, będzie mi przyjemniej.
- Chcesz mnie mój kochany? – wyszeptała namiętnie z radością.
- Nie, tylko bąki puszczasz – odpowiedziałem szczerze.
No … zachciało mi się k..wa szczerości! Debil jeden. Lekarz na ostrym dyżurze zastanawiał się z czego mam łeb, że wytrzymał spotkanie z dębową szafką nocną. Tym razem tylko pięć szefów, będę miał pamiątkę na czole. I bądź tu szczery z kobietą.
CZWARTEK 25.11
Aaaa … zapomniałem Ci pamiętniczku napisać, że żona zabrała mnie na wakacje w góry. Potrzebowała, żeby ktoś jej torby nosił. Raz nawet wybraliśmy się nad rzekę i mogłem pospacerować, to wybrałem się wpław na drugi brzeg. Stoję sobie podziwiam góry, a ta krzyczy do mnie z drugiego brzegu:
- Głęboka?!
Nie słyszałem za bardzo, co krzyczy więc jej odkrzykuję:
- To nie Oka, to Dunajec!
Patrzę, a ta lezie na drugą stronę. Woda po pas, później po szyję i poniosło ją w cholerę. Gdy się wykaraskała ledwo żywa lezie do mnie i drze się:
- Ja ci k…wa dam do jajec.
Ostatni tydzień spędziłem na chirurgii w Nowym Sączu, nos mi nastawiali.
SOBOTA 27.11
Wczoraj znowu po ryju dostałem. Żonie znowu się amorów zachciało. Nie chciałem dostać po ryju, że mi się nie chce, więc zabrałem się za nią. Wiła się po łóżku jak piskorz, a ja ciężko harowałem. W pewnym momencie drze się do mnie:
- Warkocz k…wa, warkocz!
No myślę sobie to się babie zachciało, ale przecież nie będę oponował, co by po ryju znowu nie dostać, więc też się drę:
- Wrrrrrrrrr!
Przyjebała mi najpierw lampką nocną, a później wyszarpnęła spode mnie swój warkocz. Seks to jednak niebezpieczne zajęcie.
ŚRODA 1.12
Kobiety to o nic nie wolno zapytać. One zawsze zadają tysiące pytań. A jak Ty się o coś zapytasz, to je zaraz nerwy biorą. Ostatnio przy kolacji pytam się żony czy jest kiełbasa, a ta mi na to:
- Jest, Beskidzka.
No to się pytam grzecznie:
- Bez czego?
No i się nie dowiedziałem, bo dostałem deską do krojenia i ocknąłem się dopiero przy śniadaniu. Pobiegłem do lekarza, bo jakoś zawroty głowy i mdłości mnie brały, no ale przecież mu nie powiem, że mi żona przylutowała. Więc mu powiedziałem, że się z sąsiadem pobiłem, a on mnie pyta głupio:
- A co by było gdyby Pana żona pobiła?
- A to by było… trzeci raz w tym tygodniu – wymsknęło mi się nieopatrznie.
PIĄTEK 10.12
Wczoraj zapisałem się do PiS-u. Nie chcieli mnie przyjąć. Powiedzieli, że najpierw muszą mnie sprawdzić, wybadać, poznać moje intencje. To im powiedziałem, że albo dziś mnie zapiszą, albo rozgadam na całą parafię, że PiS nie chce przyjmować członków. No to się zgodzili. Ale przewodniczący strasznie chciał wiedzieć dlaczego tak bardzo chcę do partii. No to jak już mi wydał legitymację to mu mówię:
- Przychodzę dziś wcześniej z pracy, wchodzę do sypialni, a tam moja żona z jakimś facetem się bzyka. Poszedłem do kuchni walnąłem lufę, idę odpocząć do salonu, a tam moją córkę jakiś gówniarz popycha. No to wróciłem do kuchni, walnąłem kolejną lufę i wychodząc do Was z domu wykrzyczałem trzaskając drzwiami:
- No to ja Wam k**wy też wstydu narobię!
Najbardziej się uśmiałam przy czwartku 25.12
Hehehehe, dawno się tak nie uśmiałam:))
To ja Wam k**** też wstydu narobię ;P HAHAHAHAHA(przepraszam )
Taka anegdotka, ponoć z życia wzięte:
Do męskiej toalety wchodzi facet, zamyka się w kabinie i siada na sedesie. Nagle słyszy:
- Cześć!
- Cześć - odpowiada lekko zażenowany.
- Co robisz?
- Eee, chyba to samo co ty...
- To może wpadniesz do mnie?
- No nie wiem...
- Wiesz co, muszę kończyć, bo jakiś dureń odpowiada mi przez ścianę. Pa
Stoi kobieta z synem w kolejce do sklepu i po dłużej chwili synek mówi do mamy:
-Mamo, mamo ale mi się pić chce, tak bardzo mi się chce pić.
-Dobrze synku kupie tobie coś do picia.
Po paru minutach stania w tej samej kolejce synek znowu się odzywa:
-Mamo, mamo ale jestem głodny, tak bardzo mi się chce jeść.
-Dobrze synku, kupie tobie coś do jedzenie.
Facet stojący za kobietą chciał pomóc i powiedział:
-Pani, kup mu pani arbuza to sobie chłopak poje i się napije.
Na co matka ripostę puściła:
-Panie, zwal se pan konia nogami, to se por****sz i potańczysz.
PAMIĘTNIK ŻONATEGO MĘŻCZYZNY
PONIEDZIAŁEK 07.06.
Żyję. Wciąż żyję. Mój lekarz mówi, że to cud. Wczoraj pokłóciłem się z żoną.
Smęciła mi i smęciła to jej powiedziałem w końcu:
- Gadaj sobie do woli. Mnie to i tak lewym uchem wpada, a prawym wypada.
Dziś lekarz założył mi opatrunek na prawe, a żona powiedziała, że mi już teraz nic nie wypadnie.
Do lekarza ze mną poszła cholera jedna. Przy okazji tego ucha o niestrawności mojej żeśmy gadali i lekarz mnie
pyta:
- A zgagę Pan ma?
No to mu mówię:
- A co nie widać?
Tylko po cholerę się na nią patrzyłem? Tym razem unik się nie udał i dodatkowo szycie brwi miałem.
SOBOTA 12.06
Szczerość jest przereklamowana. Z babami nie ma co szczerze w ogóle gadać. Wczoraj mojej żonie przyszło na jakieś czułości. Leżymy sobie, a ona do mnie z tekstem:
- Ty w ogóle nie jesteś o mnie zazdrosny!
- Jestem....
- Ciekawe, a co byś pomyślał, jakbyś się dowiedział, że cię zdradziłam z twoim najlepszym przyjacielem?!
- Że jesteś lesbijką...
Brew nie zdążyła się zagoić. Miałem drugie szycie i o dwa szwy więcej. Do trzech razy sztuka?
PONIEDZIAŁEK 28.06.
Facet to nie powinien okazywać swojej radości. Byłem na imprezie z kolegami. Impreza jak impreza. Trochę popiliśmy, rozochocony wróciłem do domu. Trochę nawalony i radosny. Chciałem się podzielić tą radością więc klepię starą w dupsko z uśmiechem i wołam:
- Ty jesteś następna grubasku ...
Nie zdążyłem dokończyć zdania, a ze szpitala dopiero dziś mnie wypisali.
SOBOTA 03.07.
W poniedziałek idę do dentysty zobaczyć, czy implant jedynki mi się będzie trzymał. A wszystko przez te perwersje. Że też ludziom takie durnoty do głowy przychodzą. Wracam zjebany z pracy, żryć się chce, wchodzę do chałupy, a moja stara stoi w drzwiach sypialni, oparta o futrynę, cała w lateksie i kręci pejczem. To się pytam:
- Co na obiad Batmanie?!!
Obiadu nie było, a przynajmniej ja nie miałem, obudziłem się dopiero dziś po śniadaniu.
CZWARTEK 08.07.
Czas to ma destrukcyjny wpływ na moją osobę. Dziś dostałem w ryj za spóźniający się zegar. Czy to do cholery moja wina była, że się spóźnił? Wchodzę do domu, a żona mi od drzwi smęci:
- Wiesz, dziś jak przechodziłam w przedpokoju to zegar spadł tuż za mną.
- Zawsze się spóźniał - odpowiedziałem szybko.
Kurde, za szybko. A niby czas to pieniądz. Mnie to kosztowało pięć stów za remont górnej trójki.
PIĄTEK 16.07.
Czy wszystkie kobiety mają kompleksy na tle cycków? Wczoraj kupiłem parę płyt DVD. Mieliśmy z kumplami wieczorem pooglądać u Zenka. Żona się pyta po cholerę kupiłem płyty skoro DVD nie mam?
No to ja się zapytałem po cholerę kupuje staniki? Ta brew to mi się chyba nie zagoi.
WTOREK 20.07.
Ja to kobiet nigdy nie zrozumiem. Na przeprosiny za te staniki kupiłem żonie kwiaty. Wchodzę do domu. Całuję ją w policzek z uśmiechem. Wręczam kwiaty, a ta drze się na mnie:
- Tak, Tak! Teraz może będę nogi rozkładać przez tydzień ?? Co ??!!!
Na to ją pytam grzecznie:
- A dlaczego? To wazonów już nie mamy??
No i za kwiaty dostałem po ryju.
Jakieś takie wspólne poczucie humoru mamy ;) HAHAHAHA już się podniosłma z pod biurka ........
pierdzielone szóstki ,ciągle mnie spotykają a i 24 to jest nie do wytrzymania na codzień :/ :)
Przychodzi Baba do lekarza z ptakami w nosie !-
- co Pani jest !?
-Panie Doktorze mam w nosie gile.......
Mąż do zony:
- Słuchaj! Jak nie będziesz jęczała podczas seksu, to słowo daję - rozwiodę się z Tobą!
Żona wzięła to sobie do serca, ale na wszelki wypadek przy następnym stosunku pyta męża:
- Już mam jęczeć?
- Nie teraz. Powiem Ci kiedy i wtedy zacznij - tylko głośno.
Za jakiś czas mąż prawie w ekstazie:
- Teraz jęcz, teraz!!!
Żona:
- Olaboga!!!! Dzieci butów nie mają na zimę, ja w starej sukience chodzę, cukier podrożał...
Facet miał problem z przedwczesnym wytryskiem więc poszedł do lekarza.
Zapytał co ma zrobić, żeby problemu nie było. Lekarz mu poradził:
- Jak już będziesz dochodził, to spróbuj się jakoś wystraszyć.
Więc facet tego samego dnia poszedł do sklepu i kupił sobie pistolet startowy
(starter), który robi dużo huku i potrafi nastraszyć jak cholera.
Podniecony myślą wypróbowania nowego sposobu poleciał szybko do domu gdzie
zastał żonę czekającą nago w łóżku.
Zaczęli od pozycji 69 i facet momentalnie poczuł, że zaraz dojdzie, więc wystrzelił, żeby się przestraszyć.
Następnego dnia znów wybrał się do lekarza. Lekarz pyta:
- No i jak było?
Facet na to:
- Niezbyt fajnie. Kiedy wystrzeliłem, to żona ze.rała mi się na twarz,
odgryzła mi 5 cm penisa, a z szafy wyszedł sąsiad z rękami w górze...
Przed bitwą pod Grunwaldem spotykają się obie armie.
Zadowoleni z tego, że się wzajemnie odnaleźli urządzają
imprezkę.
W krzyżackim obozie wszyscy napierdoleni, klina klinem popychają.
sytuacja trwa kilka dni.
Pewnego poranka budzi się Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i
odbierając podawaną mu flaszkę, pyta sługi:
- Co to my dzisiaj mamy?
- Dzisiaj ma być bitwa, Wielki Mistrzu...
- O ku.wa... - powiedział skacowany Mistrz przecierając twarz.
Gdy już po paru głębszych Mistrz zaczął kontaktować, doszedł do
wniosku, że zamiast wymordowywać się wzajemnie można by
wystawić do walki po jednym rycerzu z obu stron i wygra ta strona,
której rycerz zwycięży.
Nie będzie musiało tylu ginąć. Jak pomyślał - tak zrobił.
Wysłali więc kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gości z
jednym mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga
na całego!
Trzeba znaleźć Jagiełłę! Po pewnym czasie odnaleźli go w
końcu w stogu siana. Przystał na wszystko co mu powiedzieli...
Teraz trzeba wybrać odważnego do walki.
Krzyżacy nie mieli z tym większego problemu - wybrali
oczywiście Zygfryda de Loewe - najmężniejszego z mężnych.
Był to rycerz z drewna nie strugany. 3,80 wzrostu, 2,40 w
barach. Teraz trzeba znaleźć dla niego konia. Niestety, jakiego by
nie przyprowadzili,to albo się załamywał albo Zygfryd kolanami o
ziemie szorował... Sytuacja beznadziejna. Na szczęście Wielki
Mistrz miał znajomości u Hannibala.
-Masz tu ode mnie tego słoniokonia - na pewno będzie dobry.
Rzeczywiście, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie
dotykał.
Kolejny problem to miecz: szukają i szukają, ale żaden nie
jest dobry. Największy miecz jaki znaleźli w całych
Prusach to Zygfryd w trzech palcach trzymał! To przecież
bez sensu!
Poszli więc do kowala, aby wykuł odpowiednie oręże. Kowal
wykuł najpotężniejszy miecz jaki istniał - siedmiometrowy! Zygfryd
zważył go w ręku, jak machnął, to za jednym zamachem ściął 14
dębów! No, tym to mogę walczyć!
Pozostała jeszcze zbroja. Jakiej by nie znaleźli to albo za
mała, albo jakaś taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal
wykuł odpowiednią zbroję dla Zygfryda. Płytówka -
pasowała jak ulał, zdobiona złotem i nader wszystko wytrzymała. Zygfryd
był gotowy do walki.Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem.
Jagiełło szuka ochotnika, ale nikt się nie zgłasza. Król
postanawia wziąć ich sposobem - polewa dodatkową porcję miodu (wiele razy).
Niestety, nawet totalnie napierdoleni nie chcą walczyć. Jagiełło poszedł do
starego druha - Zawiszy Czarnego. Niestety, ten nie był skory do
opuszczania domu.
- Ubrudzę się tylko, jeszcze może mi się coś stać... Daj mi
spokój!
Kolejny był Maćko z Bogdańca - ale ten również nie był chętny.
- Tu Jagienka na mnie czeka, a ja się będę gdzieś po jakiś
polach bitwy chędożył? Nie ma mowy!
Następny Jurand - ale ten ma oczy wyje.ane Załamany Król wziął sznur i poszedł do lasu się powiesić.
Idzie i nagle widzi: jakiś kurdupel - metr dwadzieścia - konus
taki, ubrany w marną skórzaną kurteczkę, z zardzewiałą szabelką u pasa,
opiera się o drzewo i napruty jak worek... spawa. U Króla pojawiła się
iskierka nadziei, takie małe światełko w tunelu. Podchodzi i
pyta, czy ten się zgodzi na walkę.
- No pewnie! - odpowiedział
Nie był w stanie powiedzieć nic więcej.
Teraz trzeba go wyposażyć. I tu problem. Jakiego konia by
nie znaleźli, to dla małego Polaczka olbrzym. Nie utrzymałby go
nawet. Olali sprawę.Teraz miecz. Niestety, nawet najmniejszego nie
był w stanie unieść.Wyluzowali. Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie
przynieśli, to dla naszego bohatera jak dom wielka - popijawy by
mógł w środku urządzać. Dali se siana. Zostawili mu tylko
to co miał - cienką skórę i przerdzewiałą szabelkę. Na koniec
poprosili tylko o jedno:
- Po wszystkim możesz robić co chcesz, ale w dzień bitwy, na
Boga, przyjdź trzeźwy!
Słonce wzeszło, obie armie stoją naprzeciwko siebie. Z
szeregu krzyżackiego wyłania się wspaniały rycerz. Ale gdzie
Polak???...
Szukają go i szukają.
W końcu znaleźli - oczywiście najebany jak dzwonek.
Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cucą go i wypychają.
Na ugiętych nogach, zataczając się wychodzi na pole bitwy.
Naprzeciw niemu wielki Zygfryd de Loewe w błyszczącej złotem
zbroi, z wyje.anym mieczem, na potężnym słoniokoniu. Spina
wierzchowca i rusza do ataku. Pędzi z ogromną prędkością, ziemia drży pod kopytami słoniokonia, drugie
słonce błyszczy na złotej piersi Zygfryda (wielki miecz
zasłania to pierwsze). Jagiełło wytrzeźwiał natychmiast i pojął co
zrobił. "Ja pierdole! Przecież on zaraz zmiażdży naszego i wpadnie w
nas - rozniesie nas w puch. Jesteśmy już martwi!" - pomyślał zasłaniając
twarz.
- W NOGI, kurrrrwa, W NOGI!!! - krzyczy
Król i wszyscy spierdalają gdzie popadnie.
Zygfryd de Loewe na swym słoniokoniu wpada na kurdupla
Polaka - huk, trzask, uniósł się tylko kurz i dym..
Wielki Mistrz podjeżdża na miejsce potyczki, aby pogratulować
swojemu zwycięstwa. Kurz opada, a tu straszny widok:
słoniokoń leży z obciętymi nogami, paręnaście metrów dalej Zygfryd
(całe piszczele ma pokrwawione), a Polak stoi niewzruszony opierając się o
szablę i mówi:-
Gdyby nie było "W NOGI", to bym cię
kurrwa zajebał..."
Spadłem z krzesła :)
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu w Beskidach. Boże jak tu
pięknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się
doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
4 października
Beskidy są najpiękniejszym miejscem na ziemi !
Wszystkie liście zmieniły kolory na tonacje pomarańczowe i czerwone.
Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie
wspaniałe i okazałe, Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na
świecie. Tutaj jest jak w raju. Boże ! Jak mi się tu podoba. :lol:
11 listopada
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się, a za oknem wszystko
było przykryte białą, cudowną kołderką. Wspaniały widok. Jak z pocztówki
bożonarodzeniowej. Wyszliśmy całą rodziną na zewnątrz. Odgarnęliśmy
śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdową do naszego pięknego
domku. Później zrobiliśmy sobie świetną zabawę -- bitwę śnieżną
(oczywiście ja wygrałem). Wtedy nadjechał śnieżny pług i zasypał to co
wcześniej odśnieżyliśmy, więc znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdową.
Super sport. Kocham Beskidy. :D
12 grudnia
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Odśnieżyłem drogę, a pług śnieżny znowu
powtórzył dowcip z zasypaniem drogi dojazdowej. Po porostu kocham to
miejsce. :)
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną drogę
dojazdową nie mogłem pojechać do pracy. Jestem kompletnie wykończony
ciągłym ośnieżaniem. Na dodatek bez przerwy jeździ ten p....ny pług. :-X
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych g..... Całe łapy mam
w pęcherzach od łopaty. Jestem pewien, że pług śnieżny czeka już za
rogiem żeby wyjechać jak tylko skończę odśnieżać drogę dojazdową --
s....syn :-
25 grudnia
Wesołych, Pie...nych Świąt ! Jeszcze więcej napadało tego białego,
gó...nego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten sk....iel od pługu
śnieżnego przysięgam -- zabiję ch.... Nie rozumiem, dlaczego nie
posypują drogi solą jak w mieście, żeby rozpuściła to zmarznięte,
śliskie g...... :mur:
27 grudnia
Znowu to białe k....two spadło w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa
z domu, oczywiście z wyjątkiem odśnieżania tej j.....nej drogi dojazdowej
za każdym razem kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać.
Samochód jest pogrzebany pod wielką górą białego
g....... Na dodatek meteorolog w telewizji zapowiedział dwadzieścia pięć
centymetrów dalszych opadów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić ile to
jest łopat pełnych śniegu. :-
28 grudnia
Je....ny meteorolog się pomylił ! Napadało osiemdziesiąt pięć
centymetrów tego białego k....twa. Ja p.....lę -- teraz to nie stopnieje
nawet do lipca. Pług śnieżny na szczęście ugrzązł w zaspie, a ten ch...j
przylazł do mnie pożyczyć łopaty. Myślałem że go od razu zabiję, ale
najpierw mu powiedziałem, że już sześć łopat połamałem przy odśnieżaniu,
a siódmą i ostatnią roz......iłem o jego zakuty, góralski łeb. :mur:
4 stycznia
Wreszcie jakoś wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić coś do
jedzenia i picia. Kiedy wracałem, pod samochód wskoczył mi jeleń. Ten
niezrównoważony zwierz z rogami -- narobił mi szkód na trzy tysiące. Przez
chwilę przebiegło mi przez myśl, że jest on chyba w zmowie z tym ch.....
od pługu śnieżnego. Powinni powystrzelać te sk........skie jelenie. Że
też myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie. :-X
3 maja
Dopiero dzisiaj mogłem zawieźć samochód do warsztatu w mieście. Nie
uwierzycie jak zardzewiał od tej j.....nej soli, którą jednak sypali
drogę. Na podjeździe stał zaparkowany, umyty i błyszczący pług śnieżny z
nowym kierowcą. Tamten podobno jeszcze leczy ro.....any łeb. Na szczęście
od uderzenia stracił pamięć, bo jeszcze poszedłbym za ch..... siedzieć. :muzyk:
18 maja
Sprzedałem tą zgniłą ruderę w Beskidach jakiemuś wypacykowanemu
inteligentowi z miasta. Powiedział, że całe życie o tym marzył i zbierał
kasę, aby na emeryturze odpocząć. A to się głupi ch...j zdziwi jak
przyjdzie zima i ten drugi ch....j wyjdzie ze szpitala. Ja przeprowadziłem
się z powrotem do mojego ukochanego i urokliwego miasta. Nie mogę sobie
wyobrazić jak ktoś mający chociaż troszeczkę rozumu i zdrowego
rozsądku. Może mieszkać na jakimś zasypanym i
zmarzniętym zadupiu w Beskidach.
Pozdrawiam sprzed telewizora gdzie w wiadomościach widzę innych "kochających" jakieś "Beskidy" :P
Ubawiłam się po pachy :))))
Od kilku lat mam domek w Beskidach i jelenie biegające pod lasem ;-). Jestem z tych "kochających" jakieś "Beskidy", na szczęście tam nie mieszkam...jeszcze .
Bóg przywołuje do siebie Adama i mówi:
- Najwyższy czas, abyście z Ewą rozpoczęli proces zaludniania Ziemi, chcę abyś to rozpoczął od pocałowania jej.
Adam na to:
- Dobrze, ale co to jest pocałunek?
Więc Bóg dał Adamowi instrukcję. Po zapoznaniu się z nią, Adam wziął Ewę za rękę i poszli za najbliższy krzak.
Parę minut później Adam wraca i mówi:
- To było niesamowite!
- Tak, Adamie - odpowiada Bóg wiedziałem, że ci się spodoba, a teraz chcę abyś pieścił Ewę.
- Ale, jak to się robi?
Więc Bóg znów dał Adamowi instrukcję. I podobnie po paru chwilach wraca zadowolony:
- To było jeszcze leprze niż pocałunek - mówi.
- A teraz - mówi Bóg - chcę abyś zaczął się kochać z Ewą.
- Ale, jak to się robi?
I znów po otrzymaniu i zapoznaniu się z instrukcją, Adam wraca po krótkiej chwili i pyta:
- Boże, co to jest ból głowy?
Zakonniczka łapie stopa na szosie. Zatrzymuje się piękny mercedes, a w środku młoda kobieta. Zakonnica wsiada i zagaduje kobietę:
- piękny ma pani ten samochód, pewnie mąż kupił?
- eee gdzie tam mąż, mam takiego jednego faceta, jak się z nim prześpię to mi takie różne rzeczy daje.
- acha... a ta piękna biżuteria to też od niego?
- a to z kolei od drugiego. Jak mu się oddam, to mi takie daje.
Zakonnica nic już nie powiedziała. Leży wieczorem w łóżku.
- puk, puk, puk - siostro, tu ksiądz Marek.
- Niech sobie ksiądz w dupę wsadzi te czekoladki!
Pani pyta dzieci na lekcji: co to jest rarytas. Dzieci się zgłaszają i mówią, że rarytasem może być czekolada, cukierki, jakieś zabawki. Nagle wstaje Jasio i mówi:
- rarytasem jest 16-letnia dupa.
Zdenerwowany nauczyciel mówi, żeby na drugi dzień Jasio przyszedł do szkoły z ojcem. Jednak na drugi dzień Jasio przychodzi sam i siada w ostatniej ławce. Nauczyciel pyta:
- Jasio. Miałeś przyjść dziś z ojcem. Dlaczego go nie ma?
- Bo tata odpowiedział, że jeżeli dla Pana rarytasem nie jest 16-letnia dupa to Pan musi być zwykły pedał i nie ma co z Panem debatować.
Kawał został spalony bo w pierwszym zdaniu jest napisane Pani, a z dalszej treści wynika, że to chodzi o Pana. Jakby był Nauczyciel to wtedy był by sens. Chyba,że to jakiś transwestyta był.
a wiecie ile może stać pasztet ??
......... na baletach podobno pod ścianą całą noc
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko.
Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego, żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co?! Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby.
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta, żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?
- On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony, ale zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu, to może pojechałby przynajmniej na ryby.
Mąż wyjechał w delegację, a żona postanowiła zrobić mu niespodziankę i kupiła nowiutką szafę do ich wspólnej sypialni.
Przyjechała ekipa, zmontowała szafę.
Po jakimś czasie obok domu przejeżdżał tramwaj i szafa się złożyła.
Zdesperowana kobieta dzwoni do firmy i tłumaczy co się stało. Przyjeżdża ekipa montuje szafę i dzieje się tak kilka razy.
Przy kolejnym razie kierownik ekipy monterskiej mówi:
- Wie pani co, muszę wejść do szafy i zobaczyć od środka co się dzieje.
Wchodzi do szafy. W tym momencie wraca mąż i wchodząc do sypialni krzyczy z zachwytem:
- Kochanie cóż za wspaniała szafa. I otwiera drzwi od szafy, a gość ze środka:
- Wal pan w ryj, bo i tak nie uwierzysz, że na tramwaj czekam.
Szereg lat teściowa wierciła dziurę w brzuchu zięciowi żądaniem, że po śmierci chce być pochowana z honorami na Powązkach. Faceta doprowadzało to do furii. Wreszcie pewnego dnia wpada zdyszany do domu po pracy i od progu krzyczy:
- Nieważne jak, nieważne z kim i nieważne za ile, ale załatwiłem! Niech mamusia będzie gotowa na jutro na 8 rano...
******************************************************************************************************************
Kowalski dzwoni do szpitala psychiatrycznego i pyta:
- Czy nie uciekł wam wczoraj jakiś pacjent??
- A dlaczego pan pyta??
- Bo wczoraj w nocy ktoś porwał moją żonę..
Przychodzi ziemia do ginekologa:- Co Pani dolega? Pyta lekarz- A coś mi się kurcze wiosna spóźnia!
Jedzie dwóch gangsterów samochodem... Nagle na ulicę wybiega pedał Jan... Jeden z bandziorów wysiada i mówi:
- Człowieku, co Ty odpierdalasz?
- Posłuchaj, złotówka Ci upadła...
Gangster schyla się, a Jan go ładuje w dupę...
Nagle wysiada z samochodu drugi bandzior i strzela pedałowi w głowę...
Idac do Nieba, pedał spotyka św Piotra...
Piotr zaczyna oprowadzać go po niebie. Nagle Pedał wytrącił mu z ręki klucze.
Piotr schyla się, a pedał go ładuje w dupala. św. Piotr na to:
- Od dzisiaj Chuju mieszkasz w piekle...
Po trzech dniach św. Piotr rozmyśla... (może źle ze wysłałem tego człowieka do diabła... Pewnie to dobry chłopak...)
Postanowił po niego zejść. Zjeżdża na dól, wysiada z windy i widzi że w całym piekle w pizdu zimno. Podchodzi do diabla, który siedzi na tronie w kurtce puchowej i mówi:
- Ty diabeł... czemu tu taka Pizgawka?
- Jak jestes kurwa taki kozak to schyl się po węgiel!
Chłop miał 200 kur i ani jednego koguta. Poszedł do sąsiada, kupić tak ze trzy na początek.
A sąsiad na to:
- Ale po co trzy? Słuchaj stary - ja ci sprzedam Kizia. Kizio to jest taaaki kogut, że ci te wszystkie 200 kur spoko obsłuży.
OK, po trzeciej wódce dobili targu, chłop wrócił z Kiziem do gospodarstwa, wypuścił go z klatki i mówi:
- Słuchaj Kiziu - to jest teraz twoje gospodarstwo, 200 kur na ciebie czeka, wyluzuj się, jesteś tu jedynym kogutem, nie ma co się spieszyć, tylko mi się nie zmarnuj - kupę kasy za Ciebie dałem.
Ledwo skończył mówić, SRU! Kiziu wpadł do kurnika. Przeleciał wszystkie kury kilka razy, tylko pierze leciało. SRU! Poleciał do budynku obok gdzie były kaczki - to samo. Chłop krzyczy, próbuje go hamować. Ale gdzie tam! SRU! Poszedł Kizio za stadem gęsi i zniknął w oddali. Rano chłop wstaje, patrzy - leży Kiziu na podwórku, kompletna padlina. Nad nim krążą sępy. Podbiega i krzyczy:
- A widzisz Kiziu, mówiłem Ci, daj spokój, tyle kasy w błoto...
A Kiziu otwiera jedno oko i syczy przez zaciśnięty dziób:
- Ciii, bo mi sępy spłoszysz!!!
Mecz Polska - Argentyna.
Piłkarze Argentyny wchodzą do szatni.
Patrzą, a tam tylko jedna koszulka - dla Messiego.
No to mówią mu:
- Leo, dobra będziesz grał sam.
Reszta drużyny poszła do pubu na piwo.
Messi sam bez bramkarza nieźle się spisuje.
Reszta drużyny w pubie po jakimś czasie włącza telegazetę, żeby zobaczyć, jaki wynik.
A tam: 0:1 (34` Messi).
No to się cieszą.
Jakiś czas później patrzą, a tam koniec meczu i wynik 1:1 (83` Brożek).
Następnego dnia spotykają się z Leo i pytają:
- Ej, stary, czemu strzelili ci bramkę? Przecież tak dobrze ci szło?
- No wiecie panowie - odpowiada Messi - w 46` dostałem czerwoną kartkę.
Polskaaaa biało-czerwoniiii!!!
Przychodzi kobieta do lekarza i skarży się na ból.
- Gdzie panią boli? - pyta się lekarz.
- Wszędzie - odpowiada kobieta.
- Jak to wszędzie? Proszę być bardziej dokładnym.
Kobieta dotyka kolana palcem wskazującym:
- Tu mnie boli.
Następnie dotyka lewego policzka:
- O tu mnie boli.
Potem dotyka prawego sutka:
- O tu też mnie boli - mówi z grymasem bólu kobieta.
Lekarz popatrzył na kobietę ze współczuciem i pyta się:
- Czy pani jest naturalną blondynką?
- Tak.
- Tak myślałem - kontynuuje lekarz - ma pani złamany palec.
- Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan kupić?
Facet się zastanowił i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Potrzebuję rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę przejść do następnego działu.
Facet poszedł:
- Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do działu następnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
- Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do działu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi rękawiczki i pójdę sobie!
- Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu sprzedać dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
- Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.
- A jaki kolor?
Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem, dajcie mi papier toaletowy!
czytalam to tez dzis na fejsie, plakalam ze smiechu
Mamo Różyczki ale na tej fotce to nie Ty?
O to samo miałam zapytaćNie , to nie ja:) ale tak się uśmiałam , że musiałam wstawić tą fotkę: ))Mój też łapie, ale nie tyle
Dopiero pokazałam chłopu .
Niekoniecznie rybki,ale jak wracał z grzybobrania,padał spać,a ja biedna przez kilka godzin walczyłam z grzybami,bo wiadomo,że nie mogą czekać_No,jak juz się znalazły w słoikach,było super,ale wcześmei,czasem horror.No,bo i były małe dzeici,kolejki,ogarnięcie domu np bez pralki automatycznej.Zmywarka do nazcyń to była wówczas fatamorgana.
A..tych grzybów było często kila wiader,różej "maści" i wielkości.
Piątoklasista Anton przeczytał po raz 17. bajkę o Czerwonym Kapturku, ale nadal nie była ona zgodna z filmem, który znalazł na laptopie ojca.
Chyba mój kolega jest gejem.
Ilekroć na mnie patrzy, to mi staje.
Bankier z Cypru, aby nie zbankrutować - otworzył burdel. Wchodzi pierwszy klient:
- Ile?
- W dupę 300, w usta - 200 euro.
- A tradycyjnie?
- Nie da rady. Na razie jestem sam.
Jakiś czas temu trafiłem do więzienia i zostałem wielokrotnie zgwałcony. Wtedy to zdałem sobie sprawę z faktu, że moja rodzina chyba zbyt poważnie traktuje grę w Monopol.
Pewnego razu smutna małpka postanowiła skończyć z życiem.
Więc poszła do lwa, gdy ten spał i wsadziła mu palec w d*pę. Lew obudził się, zaryczał groźnie i krzyczy:
- Kto to zrobił? Komu życie niemiłe?!
- Ja - odpowiada małpka.
- Czy ktoś to widział?
- Nie.
- Okej, dawaj jeszcze raz.
Nocą otwierają się z hukiem drzwi i do domu wtacza się mąż. Przewraca się w przedpokoju, wstaje, wpada ( to dobre słowo ) do kuchni i zrzuca ze stojącego na kuchence garnka pokrywkę, nabiera garściami zupę, myje nią twarz, potem łapie garnek i wylewa sobie całą jego zawartość na głowę.
Zaleca się oddanie dziecka do przedszkola przynajmniej na parę tygodni! Potem możesz spokojnie tłumaczyć gościom, gdzie on się nauczył tych słów...
Idzie Czerwony Kapturek przez las. Rozgląda się uważnie na wszystkie strony. Idzie, nerwy napięte jak postronki. Oczy dookoła głowy; w krzakach jednak spokój, nikt nie wyskakuje. - Ku*wa, coś jest nie tak - myśli. Przyśpiesza kroku, między drzewami widać już kraniec. Wybiega z lasu, widać już chatkę babci. Spocona ze strachu, szybko podchodzi do drzwi, już ma pukać gdy ktoś z tyłu klepie ją w ramię. Odwraca się... Wilk!
- Szymonku, jak nas nie było, to przyprowadzałeś do domciu jakieś dziewczyny?
- Nie, mamuniu...
- Tfu, nieudacznik. I pedał.
Kącik kulinarny w kolorowym tygodniku. Naczelna, zafascynowana kuchnią francuską, poprosiła redaktorkę działu kulinarnego o zamieszczenie ciekawej, wykwintnej potrawy francuskiej. Dyktuje jej przepis:
- "Bułeczkę francuską przeciąć na pół i nafaszerować delikatnie zmielonym mięskiem z małży. Całość pokropić winem Don Perignon i lekko zarumienić. Zrobić sos z korzenia żeń-szeń, ziół orientalnych, szklaneczki Don Perignon, leciutko podsmażonych winniczków, ewentualnie żabie udka. Całość podawać w sosjerce jako sos do zarumienionych brokułów." - Pani redaktor, napisze Pani to tak, aby polska gospodyni mogła coś takiego mężowi przyrządzić.
Następnego dnia otwiera gazetę i sprawdza przepis:
"Weź kajzerkę, przetnij na pół, nafaszeruj mielonym (może być ten, co z obiadu został). Całość pokrop winem owocowym lub innym czerwonym. Zrób sos z Vegety, pieprzu i soli, i dolej szklankę czerwonego wina (np. owocowego). Podsmaż mielone i dodaj do sosu. Podawaj w szklance jako sos do kalarepy lub kromki chleba."
W Związku Radzieckim umiera babcia, Dziadek wzywa różnych lekarzy i ma nadzieję, że babcię wyleczą. W końcu udaje się do lekarza medycyny alternatywnej, a ten mu poradził, aby czym prędzej zaspokoił babcię seksualnie.
Dziadek się wymawia: "Ale jestem już na to za stary, dawno już tego nie robiłem, Na moich rękach umarł towarzysz Lenin. Już seks nie jest dla mnie”. Lekarz był jednak nieubłagany i obstawał przy swoim. W końcu dziadek skapitulował i się zgodził. Poszedł do domu i umierającą babcię porządnie przeleciał. Potem zmęczony zasnął. Kiedy rano się obudził, zobaczył, że babci nie ma w łóżku, a jest w kuchni i smaży naleśniki, uśmiecha się, wesoło podśpiewuje, mało brakuje by tańczyła.
Dziadek chorobliwie bije głową o ścianę.
- Jaka ze mnie jest dupa, mogłem uratować towarzysza Lenina.".
Czy wiecie dlaczego Robert Lewandowski spędził noc poślubną w Niemczech??
..... bo w Polsce by nie trafił
Czy wiecie dlaczego Robert Lewandowski spędził noc poślubną w
Niemczech?? ..... bo w Polsce by nie trafił
Ja też się podzielę..:)
1. Przychodzi babeczka do mięsnego, przygląda się mrożonym kurczakom. Wybiera,
przekłada, miesza lecz nie znajduje dostatecznie dużego. Woła ekspedientkę.
- Jutro będą większe?
- Nie, ku*wa, nie będą. Są martwe.
2. Jedzie Ziobro samochodem i potrącił 2 pieszych na przejściu. Przychodzi do sędziego i pyta "Co z tym zrobimy"? Sędzia się zastanowił i odpowiada:
Myślę, że ten, który głową rozbił przednią szybę może dostać 5 lat za uszkodzenie cudzego mienia, a ten drugi, co odleciał w krzaki - 8 lat za
próbę ucieczki.
3. Kolega opowiada koledze:
- Byłem u lekarza i poprosiłem o syrop od kaszlu, a on dał mi nie wiem czemu środek na rozwolnienie.Przy ostatnim popłakałam się ze śmiechu :-)
Wakacje na RODOS ( Rodzinne Ogródki Działkowe Ogrodzone Siatką ) :D
1.
Siedzi Baca na kamieniu i podchodzi do niego reporterka:
- Baco powiedziałby pan jakąś historyjkę o górach bo ja tu przygotowuję reportaż do telewizji
- Nie ma sprawy a ma być wesoła czy smutna?
- No niech będzie wesoła
- No jo, to nam się zgubiła łowiecka, my ją tydzień szukali i po 2 tygodniach znaleźli i żeśmy ją wszyscy ze szczęścia wydupcyli
- Stop cholera to nie może być. Powie baca jakąś inną historię
- A ma być wesoła czy smutna?
- Zaryzykuję wesołą
- No to nam się zgubił baranek my go 2 tygodnie szukali na 3 tydzień go naszli i żeśmy go wszyscy że szczęścia wydupcyli
- No nie, nie, to nie możne być. Niech więc baca powie smutna historię
- A panienko smutne to jest, że jo się zgubił.
2. .Gada czołg z fiatem 126p:
- Maluch, Ty to masz serce w d*pie.
- Wolę mieć serce w d*pie niż fiuta na czole!
3. Polak, Niemiec i Rusek siedzą w piekle.
Przychodzi do nich diabeł i mówi, że mają szansę wydostania się stamtąd, ale muszą wykonać trzy zadania:
1 - przejść przez most pod ostrzałem,
2 - podać rękę niedźwiedziowi,
3 - przelecieć Indiankę.
Jako pierwszy ruszył Niemiec, ale zanim zdążył dojść do połowy mostu, poległ od kul.
Drugi ruszył Rosjanin, ale podobnie jak Niemiec nie dotarł do końca mostu.
Wreszcie przyszła kolej na Polaka.
Ten ruszył, przebiegł most, wchodzi do klatki z niedźwiedziem. Nagle unoszą się tumany kurzu, słychać odgłosy bijatyki, ryk niedźwiedzia i...
Nagle zapada martwa cisza, wychodzi Polak i pyta diabła:
- Stary powiedz mi jeszcze, gdzie jest ta Indianka, której mam podać rękę?
4. Przychodzi facet do sklepu zoologicznego
- Dzień dobry chciałbym kupić psa obronnego.
- Niestety nie mamy psów obronnych, no ale mamy obronną papugę.
Zdziwiony facet pyta:
- Co to jest ta obronna papuga?
- Już panu tłumaczę, ona jest specjalnie tresowana, proszę spojrzeć jak nią kierować.
Sprzedawca mówi do papugi:
- Na stół.
Papuga rzuciła się i rozwaliła cały stół.
- To wspaniałe, kupuje tą papugę.
Wraca facet do domu i testuje papugę.
- Na drzwi (sru, papuga rozwaliła drzwi).
Zadowolony siada przed telewizorem, gdy nagle wchodzi żona, widzi papugę i wrzeszczy:
- Stary, co to za papuga?
- A obronna papuga - odpowiada małżonek, na co żona:
-Na c..j.........ups
5. - Gazdo, a co tam tak kucacie pod płotem?
- Kupę robię!
- W gaciach?
- Ło Jezu!
6.
Idzie sobie turysta polaną w górach i widzi bacę. A baca pasie sobie owce.
Czarne i białe. No i turysta się go pyta:
- Baco.. Ile mleka dają te owce?
- Ano białe cy corne?
- No wszystkie.
- Białe dwa litry..
- A czarne?
- Ino tys dwa litry.
- A ile trawy jedzą?
- Białe cy corne?
- No wszystkie..
- Białe tsy kilo.
- A czarne?
- Tys tsy kilo.
Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się, że białe owce nie
różnią się niczym innym niż kolorem wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta
pyta się jeszcze raz:
- No to czemu baco je tak rozróżniacie?
- Ano białe owce som moje.
- A czarne czyje?
- Ano tys moje.
Jasiu przychodzi do mamy i pyta:
- Mamusiu, jak się robi syna? Na boczku czy na brzuszku?
- Co to ma znaczyć, smarkaczu?! Co to za pytania? W twoim wieku?! Uciekaj mi stąd - zdenerwowała się mama.
Jasiu poszedł więc do taty:
- Tato, jak się robi syna? Na boczku czy na brzuszku?
- Ja ci dam interesować się takimi rzeczami! Masz szlaban na komputer! Uciekaj mi stąd!
Smutny Jasiu poszedł w końcu do dziadka:
- Dziadku, jak się robi syna? Na boczku czy na brzuszku?
- A żebym to ja pamiętał... Ale po co ci taka wiedza?
- Bo ksiądz nas dzisiaj uczył żegnania się. I pamiętam, jak się robi "w imię Ojca", ale nie pamiętam, czy Syna robiło się na brzuszku czy tak bardziej na boczku...
Młoda, naiwna panienka z prowincji bardzo kochała kino. Filmowy świat kusił tak mocno że postanowiła zostać aktorką. Nie była zbyt rozgarnięta, więc nie wiedziała jak się do tego zabrać.
Ktoś znajomy poradził jej:
-Skontaktuj się z Polańskim, ten podobno lubi pomagać dziewczynom.
Któregoś więc dnia będąc w Warszawie udała się do telewizji. Zagubiona wśród wielu ludzi, nie wiedziała gdzie iść.
Zobaczyła idącego korytarzem młodego faceta z wielkim statywem na plecach. Wyglądał na ważnego, wiec zagadała:
- Przepraszam pana, bardzo zależy mi na rozmowie z Romanem Polańskim.Czy mógłby mi pan pomóc?
-Ależ dziewczyno! Polański mieszka we Francji i załatwienie takiej sprawy kosztuje przynajmniej 300 zł. Masz tyle?
- Nie mam pieniędzy, ale zrobiłabym wszystko, aby porozmawiac z panem Polańskim.
- Wszystko?
-Tak...wszystko.
Facet uśmiecha się i każe dziewczynie iść za nim. Wchodzi do najbliższego pustego pokoju i mówi do niej:
- Zamknij drzwi i chodź tu.
Zrobiła to co powiedział.
-Klękaj i otwieraj rozporek.
Otworzyła.
-Wyjmij to, co tam jest.
Gdy wyjęła, facet westchnął:
-Dobra zaczynaj...
Dziewczyna zbliża usta i cichutko szepcze:
- Halo?...Pan Roman?...
http://www.joemonster.org/filmy/53993/Wyluzowany_taksowkarz uśmiechnij się :)
Siedzą sobie w restauracji dziadek i babcia, a przy stoliku obok młody chłopak, który ich lekko podsłuchuje. Babcia mówi do dziadka:
Dziadziu, a pamiętasz jakżeśmy w tej restauracji byli pierwszy raz 50 lat temu?
A pamiętam babciu, czemu nie?
A pamiętasz, cośmy wtedy robili?
No pamiętam, pamiętam. Zjedliśmy dobry obiad, tak jak dziś.
No a potem, a potem?
No potem był deser, dobre wino.....
No a potem, dziadziu, pamiętasz co było potem?
Pewnie, że pamiętam. Popatrzyliśmy na siebie, szybko zapłaciłem rachunek, wybiegliśmy z lokalu, przycisnąłem cię do ogrodzenia i kochaliśmy się do upadłego
Ach, dziadziu, no właśnie, a nie moglibyśmy tego dziś powtórzyć?
(Chłopak przy stoliku obok nadstawił ucha)
No czemu nie, babciu, czemu nie....
Dziadek szybko zapłacił rachunek, oboje szybko wyszli, a chłopak zaciekawiony za nimi. Starsza para faktycznie podbiegła do ogrodzenia, dziadek majstruje przy rozporku, babcia podciąga spódnicę i zaczynają się kochać. Mija pół godziny, chłopak patrzy z niedowierzaniem, a tam stęki i jęki, ale kulminacji nie widać. Mija godzina, a tam sex w najlepsze. Mija druga godzina, chłopak przeciera oczy, bo przecież w najlepszych pornusach czegoś takiego nie widział, a dziadek z babcią wciąż się kochają. Wreszcie po 3 godzinach upadli wyczerpani pod ogrodzenie. Chłopak myśli sobie, że przecież to niemożliwe, jeszcze w tym wieku, dziadek pewnie musiał coś zażyć. Kombinuje, że podejdzie i się zapyta. No i faktycznie, zebrał się na odwagę, podszedł do dziadka i pyta:
Przepraszam pana, że przeszkadzam w tak intymnym momencie, ale po prostu jest pan niesamowity. A 50 lat temu to pan musiał być nie lada ogierem. Jak pan to robi?????
Młody człowieku...... Synu...... 50 lat temu to ogrodzenie nie było pod napięciem.........
Nauczycielka pierwszej klasy, miała kłopoty z jednym z uczniów.
- Jasiu, o co ci chodzi?
- Jestem za mądry do pierwszej klasy. Moja siostra jest w trzeciej klasie a ja jestem mądrzejszy od niej! Myślę, że też powinienem być w trzeciej klasie!
Nauczycielka zabrała Jasia do gabinetu dyrektora, wyjaśniła dyrektorowi całą sytuację. Dyrektor postanowił zrobić chłopcu test i jeśli nie odpowie na pytania to będzie musiał wrócić do pierwszej klasy i nie sprawiać więcej żadnych kłopotów. Nauczycielka się zgodziła. Jasiowi wytłumaczono wszystkie warunki i zgodził się na przeprowadzenie testu.
Dyrektor pyta:
- Ile jest 3 x 3?
- 9.
- Ile jest 6 x 6?
- 36.
I Jasiu odpowiadał na każde pytanie, które wymyślał dyrektor.
- Myślę, że Jasiu może iść do trzeciej klasy.
Nauczycielka spytała czy i ona może zadać Jasiowi kilka pytań? Zarówno dyrektor jak i Jasiu zgodzili się.
- Co krowa ma cztery, czego ja mam tylko dwa?
- Nogi.
- Co ty masz w spodniach, a ja tego nie mam ?
- Kieszenie.
- Co zaczyna się na "K" kończy na "S", jest owłosione, zaokrąglone, smakowite i zawiera białawy płyn?
- Kokos
- Co wchodzi twarde i różowe a wychodzi miękkie i klejące?
Oczy dyrektora otworzyły się naprawdę szeroko ale zanim zdążył powstrzymać odpowiedź Jasia, Jasiu powiedział.
- Guma do żucia.
- Co robi mężczyzna stojąc, kobieta siedząc, a pies na trzech nogach?
Dyrektor ponownie otworzył szeroko oczy ale zanim zdążył się odezwać... Jasiu:
- Podaje dłoń.
- Teraz zadam kilka pyta z serii "Kim jestem?".
- OK - powiedział Jasiu
- Wkładasz we mnie swój drąg. Przywiązujesz mnie. Jest mi mokro wcześniej niż tobie.
- Namiot
- Palec wchodzi we mnie. Bawisz się mną, kiedy się nudzisz. Drużba zawsze ma mnie pierwszą.
Dyrektor patrzy niespokojnie i widać, że jest nieco spięty.
- Obrączka ślubna
- Mam różne rozmiary. Gdy nie czuję się dobrze, kapię. Kiedy mnie dmuchasz, czujesz się dobrze.
- Nos
- Mam twardy drążek. Mój szpic zagłębia się. Wchodzę z drżeniem.
- Strzała
Dyrektor odetchnął z ulgą i mówi:
- Wyślijcie Jasia od razu na studia! Ja sam na ostatnie dziesięć pytań źle odpowiedziałem!
Leżę!!!
Ja sam
na ostatnie dziesięć pytań źle odpowiedziałem!
A ja się ciskam bo odpowiedziałam na te pytania inaczej ,, zupełnie inaczej ;P
- Wiesław, coś taki markotny?
- Nie wiesz?! Benek nie żyje!
- No coś ty?! Jak to?!
- Wrócił przedwczoraj do domu, wypił, położył się do łóżka, zapalił
szluga, pościel się zajęła;
- I spalił się?!
- Nie. Zdążył okno otworzyć i wyskoczyć.
- I połamał się na śmierć?
- Nie. Straż wezwał. Strażacy rozciągnęli takie koło z gumy i tam skoczył.
- Pękło?
- Nie. Jakoś tak się od tego odbił i z powrotem wskoczył do chałupy.
- I się spalił.
- Nie! Odbił się od framugi i spadł.
- Rozbijając się?
- Otóż nie! Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. Trafił w to, odbił się i
znowu wskoczył do okna.
- Zginął?
- Nie. Spadł, odbił się znów od tej gumy i wleciał do mieszkania!
- O rzesz ja pierdole! To jak ten Benek zginął?!
- Zastrzelili go, bo ich zaczął wkurwiać.
Do Władimira Putina dzwoni prezes Coca-Cola Co.
- Panie prezydencie, mam propozycję. Co sądzi pan o zmianie flagi Rosji z niebiesko-biało-czerwonej na czerwoną? Jak za dobrych czasów w ZSRR. My za taką reklamę oferujemy, powiedzmy, 5 miliardów dolarów rocznie. Putin odpowiada:
- Pozwoli pan, że przemyślę propozycję.
Odkłada słuchawkę, wykręca numer swojego asystenta i mówi:
- Wania, kiedy dokładnie kończy się nam umowa z Aquafresh?
Rozmawiają dwaj faceci:
- Cholera! Do czego to doszło żebym ja płacił 6 złotych za paliwo!
A drugi na to;
- Spoko.Więcej niż 9,99 nie będzie
- Dlaczego?
- Bo się nie zmieści na tablicach
Politycy doprowadzili do tego, że kiedy czytam:
"PREZYDENT BYŁ NA PREMIERZE..."
To nie wiem czy to relacja z wydarzenia kulturalnego, czy skandal seksualny.
Przyjeżdża Kohl do Warszawy.
Wałęsa oprowadza go po Warszawie i pokazuje zabytki.
Kohl powtarza tylko:
- Ja gut, Ja gut.
Na to Wałęsa mówi do Mietka:
- Czego on tak chce tych jagód? Skocz i mu przynieś.
Mietek po chwili wraca.
Daje Kohlowi jagody, które ten zjada i mówi:
- Danke.
Na to Wałęsa:
- Ooooo, co to to nie! Danki Ci nie dam.
Jasiu wieczorem biegnie do taty i mówi:
- Tato, tato dom nam się pali!
- Synku uciekaj szybko z domu, tylko cicho, żebyś matki nie obudził.
jako ,ze ciepło jest to zimowo :
- Tato,już nigdy więcej nie pójdę z tobą na sanki!
- Nie gadaj tyle synu tylko ciągnij!
Widziane osobiście ! :D
Wsiada kobitka do autobusu 503 i kasuje 7 biletów jednorazowych po 4.4 ,chociaż była pouczona ,że do jej docelowego przystanku wystarczy 1 ! Zapytana czemu kasuje aż 7 odpowiedziała z uśmiechem ,że dzień wcześniej jezdziła na gapę :)) Okoliczni pasażerowie ryknęli śmiechem!
Hrabia i Hrabina spędzają noc poślubną.Nad ranem Hrabia zacina się w palec i skrapia prześcieradło ze słowy:
-Niech chociaż pozory będą...
Hrabina również zniesmaczona,wysmarkała się w prześcieradło i powiedziała.
-Masz rację Hrabio.
znaczy się hrabina nie miała pod ręką chusteczki?.......
znaczy się hrabina nie miała pod ręką chusteczki?.......
Wiekowa już babcia wybrała się do lasu na grzyby. Kiedy znalazła jakiś okaz, zrywała kapelusz, a nad nóżką przykucała szepcząc: "Kapelusik do koszyczka, a ogonek dla mnie". Robiła tak za każdym razem, gdy jej oczom ukazał jakiś grzybek. Zauwazył babcię leśniczy i zaczął się przyglądać, co ona tak co chwilę przykuca. Położył się w trawie, przyrodzenie przykrył czapką i czeka. Podeszła babcia, zobaczyła dorodny kapelusz, wrzuciła go do koszyka i przykucnęła jak zwykle. "O! Prawdziwek!"
Para nowożeńców po męczącym dniu udała się wreszcie do sypialni. Panna młoda, nagusieńka, leży już w pościeli i nie może się doczekać na partnera. Tymczasem młody żonkoś stoi przy oknie, wpatruje się w nie i myślii: "Nie rozumiem. Wszyscy koledzy mówili, że to będzie najpiękniejsza noc w moim zyciu, a tu leje i leje"
Para nowożeńców po męczącym dniu udała się wreszcie do sypialni.
Panna młoda, nagusieńka, leży już w pościeli i nie może się doczekać
na partnera. Tymczasem młody żonkoś stoi przy oknie, wpatruje się w
nie i myślii: "Nie rozumiem. Wszyscy koledzy mówili, że to będzie
najpiękniejsza noc w moim zyciu, a tu leje i leje"
Pewien koles przez dwadziescia lat cierpial na bol glowy. Przez ostatnie 10 lat przejezdzil caly swiat w poszukiwaniu doktora, zeby go wyleczyl. Probowal wszystkiego co sie dalo, w koncu trafia do kliniki w Wielkiej Brytanii. Tam zespol lekarzy badal go przez tydzien w koncu zebrali sie do kupy i zawolali go.
- Wiemy co panu dolega..
- Naprawde? Co to jest?
- Wie pan, to rzadkie schorzenie. Pana jadra uciskaja na kregoslup i to powoduje bol glowy. Bedziemy musieli wyciac panu jadra zeby pana wyzwolic.
- Czy to naprawde konieczne?
- Jezeli chce pan zyc bez bolu - tak.
- No to sie zdecyduje, lepiej bez jader niz z bolem glowy.
No i nastepnego dnia wycieli mu jadra, bol faktycznie ustal. Pacjent jednak zadowolony, bo w koncu bedzie mogl robic rzeczy ktorych nie mogl kiedy bolala go glowa. Miesiac pozniej poszedl kupic sobie nowe spodnie.
- Przepraszam, czy macie te czarne w rozmiarze 32? - zapytal do sprzedawcy
- Mamy, ale pan mi wyglada na 34.
- Co? Nie nie nie, na pewno 32.
- Naprawde, chyba jednak 34 co?
- Nie! Przez 20 lat nosilem 32 i bylo ok.
- No dobrze skoro pan tak mowi, ale ostrzegam ze jezeli pan kupi za male, to beda uciskac na jadra, a te beda uciskac na kregoslup, a to powoduje bol glowy!
Pukanie do bram raju. Otwiera Św. Piotr. Przed nim jeden z "wybitnych" polskich piłkarzy.
- Ktoś ty? - pyta Św. Piotr
- Jestem piłkarzem polskiej reprezentacji!
- Tak, to ciekawe jak trafiłeś do bramy?
Przed ślubem:
Ona - Ciał Janek.
On - No nareszcie, już tak długo czekam.
Ona - Może chcesz żebym poszła?
On - Nie! Co Ci przyszło do głowy? Sama myśl o tym jest dla mnie straszna!
Ona - Kochasz mnie?
On - Oczywiście, o każdej porze dnia i nocy.
Ona - Czy mnie kiedyś zdradziłeś?
On - Nie! Nigdy! Dlaczego pytasz?
Ona - Chcesz mnie pocałować?
On - Tak, za każdym razem i przy każdej okazji.
Ona - Czy byś mnie kiedykolwiek uderzył?
On - Zwariowałaś? Przecież wiesz jaki jestem.
Ona - Czy mogę Ci zaufać?
On - Tak.
Ona - Kochanie.
Siedem lat po ślubie:
Czytajcie od dołu...
Przychodzi zmarznięty turysta do bacówki i pyta się bacy:
- Baco macie coś do jedzenia?
- Ni, ni momy.
- A macie chociaż wrzątek?
- Mom, ino mi wystygł.
Mąż wraca do domu zmęczony jak wół i od razu siada do stołu i czeka na obiad.
Żona przynosi mu talerz zupy pomidorowej, której mąż wręcz nie znosi.
Zdenerwowany otwiera okno i wyrzuca talerz na podwórko.
Żona patrzy, obraca się i idzie do kuchni.
Po chwili przynosi mężowi drugie danie: kluseczki polane sosem, golonko i sałatkę z kapusty.
Mężowi aż na ten widok ślinka cieknie.
Już zabiera się za sztućce gdy żona łapie talerz i wyrzuca go za okno.
- O w mordę, co Ty robisz do jasnej cholery?
Na co żona spokojnie odpowiada:
- No myślałam, że drugie danie też zjesz w ogrodzie.
Amerykanom po latach starań udało się wylądować na Marsie. Wysiadają patrzą i dowódca mówi do załogi. Tu zbudujemy bazę, tam labolatorium, tu gigantycznego satelitę tam dalej elektrownie i bazę dla naukowców...
Nagle zza skały wychodzi mały ufok i mówi: nic z tego panowie. Wczoraj było tu kilku gości i powiedzieli zę " Wsiot budiet kukurydza..."
Miłego dnia :)
Tańczy hrabia z hrabiną.
- ależ hrabia pięknie tańczy!
- no i ch**!
- ależ hrabia jest wulgarny
- no i ch**, ale za to pięknie tańczy!
Warsztat. Mechanik mówi do klienta:
- Części, które pan przyniósł, nie pasują do pańskiego samochodu.
- Możliwe, w tej kraksie to trzech nas udział brało.
Co wspólnego ma homoseksualista i papuga? -osrany kij.
Dwóch myśliwych z Texasu polowało na łosie nad jeziorem na Alasce. Obaj upolowali piękne sztuki. Wrócili do samolotu którym przylecieli, a pilot mówi, że nie ma mowy, żeby wystartowali z oboma upolowanymi łosiami, jeden musi zostać.
- Bzdury - krzyczy jeden z myśliwych - Kiedy byliśmy tu w zeszłym roku pilot zabrał nas stąd a wcale nie miał większego samolotu niż twój. Tamten miał jaja i nie bał się polecieć!
Pilot się zdenerwował i powiedział:
- Do cholery, jeżeli on to zrobił to ja też potrafię. Nie latam gorzej niż inni!
Załadowali się, silnik na pełną moc i startują. Niestety nie wznieśli się nad drzewa na końcu jeziora. Zahaczyli o wierzchołki, samolot spadł i rozbił się. Żywi ale trochę połamani wyczołgują się z krzaków, a pilot potrząsnął głową i pyta:
- Gdzie jesteśmy?
Jeden z myśliwych podnosi się z ziemi i mówi:
- Powiedziałbym... że przynajmniej sto metrów dalej niż w zeszłym roku...
Z na wpół rozwalonego wychodka wypełza - cały umazany w gównie - Miś Puchatek.
Zajączek zszokowany konstatuje:
- Puchatku, ale Ty jesteś dziwny! Naprawdę nie widzisz różnicy między pszczołami a muchami?
Z dziennika pewnego Amerykanina:
8:00 - zapobiegłem atakowi terrorystycznemu u siebie w biurze, przecinając dwa podejrzane kable.
8:05 - z jakiegoś powodu nie działa klawiatura i mysz.
Przychodzi facet do spowiedzi i mówi: "Proszę księdza, popełniłem ciężki grzech. zgwałciłem nieletnią".
Ksiądz na to: Nie wiem synu czy to taki ciężki grzech. Ty doświadczony mężczyzna na pewno ją czegoś nauczyleś. Twój grzech jest odpuszczony.
Przychodzi następny facet i mówi, ze popełnił baaardzo ciężki grzech: "Proszę księdza, zgwałciłem staruszkę"
Ksiądz na to: Synu to nie jest grzech ciężki. Ona stara, kres jej życia już niedługo, a Ty dałes jej chwile przyjemności. Powinienieś czuć się dumny, że ostatnie momenty przyjemności przeżyła z Tobą. Idź w pokoju, Twoje grzechy są odpuszczone.
Przychodzi kolejny facet i mówi że popełnił baaaaaardzo ciężki grzech: "Proszę księdza, zgwałciłem księdza proboszcza z sąsiedniej parafii".
Ksiądz na to: Oj synu, to jest naprawde ciężki grzech. PAMIĘTAJ! TU JEST TWÓJ KSIĄDZ I TWOJA PARAFIA!
Spotykają się dwie przyjaciółki:
- Co ty taka markotna?
- A, sen parszywy miałam...
- Opowiadaj!
- Ano, przyśniło mi się, że do naszego mieszkania przyszli Bruce Willis i Brad Pitt i zaczęli się bić o mnie z moim mężem.
- Toż to marzenie, nie koszmar!
- No właśnie koszmar. Bo on im wpi*rdolił.
Ona: Dyktuj, tylko powoli, żebym nadążyła robić.
On: Jak Chcesz. Do głębokiego naczynia wkładać warstwami: smażoną marchewkę i cebulę...
Ona: dobra,... dalej
On: rybę .....
Ona: no, mam.....
On: boczek ....
Ona: dalej ...
On: plastry ziemniaków ...
Ona: ok, dalej ..
On: drobno pocięte jajka na twardo ...
Ona: dobra, dalej ...
On: i zielony groszek,
Ona: Gotowe. Coś jeszcze?
On: przekładając każdą z warstw majonezem.
Ona: K*rwa mać !!!!
Syn pisze z wojska do domu:
Ona: Dyktuj, tylko powoli, żebym nadążyła robić.On:
Jak Chcesz. Do głębokiego naczynia wkładać warstwami: smażoną marchewkę
i cebulę...Ona: dobra,... dalejOn: rybę .....Ona: no, mam.....On: boczek
....Ona: dalej ...On: plastry ziemniaków ...Ona: ok, dalej ..On: drobno
pocięte jajka na twardo ...Ona: dobra, dalej ...On: i zielony groszek,Ona:
Gotowe. Coś jeszcze?On: przekładając każdą z warstw majonezem.Ona: K*rwa
mać !!!!
- Dlaczego w nosie jest przegroda?
- Żeby nie kusiło.
Narkoman trafił do piekła. Otwierają się wrota, a tu całe łany marihuany. Narkoman napalony biegnie i rwie całe naręcza. Nagle słyszy głos diabła:
- No i po co rwiesz, jak tam pełno narwane!
Patrzy, a tu faktycznie pełno świeżego ziela. Biegnie i zaczyna przerzucać, żeby schło. A tu diabeł:
- I po co suszysz, jak już tam ususzone!
I rzeczywiście. Narkoman podbiega i zaczyna skręcać skręty. Skręca, skręca, na co diabeł:
- I czego skręcasz, jak tam tyle naskręcane!
Narkoman patrzy, a tu góry skrętów! Wybiera największego i pyta diabła:
- Masz może ogień?
A diabeł z uśmiechem:
- Byłby ogień, byłby raj!
XVIII wiek. Dworek szlachecki na Polesiu. Lato. Żar się leje z nieba. W ogrodzie, na wyplatanym krześle siedzi dziedzic Maksymilian. Pali cygaro, pije gorzałkę. U pana stóp leży pies rasy wilczur, Bobo. Niedaleko kręci się lokaj Ignacy.
- Ignac, cho no! – mówi dziedzic.
- Słucham jaśnie pana.
- Nadepnij Bobo na ogon.
- Ależ on mnie ugryzie!
- Ignacy, bo cię każę obatożyć! Nadepnij Bobo na ogon!
- Dobrze... – mruczy Ignacy i następuje.
Bobo gryzie Ignaca. Mocno. Bardzo.
- Ugryzł, ugryzł... – płacze Ignacy.
- Oj, Ignac, Ignac – mruczy dziedzic. - Coś cię Bobo niezbyt lubi...
Do samotnie mieszkającego małżeństwa przyjechał dziennikarz, który miał napisać artykuł z okazji zbliżającej się "okrągłej rocznicy ślubu".
Rozmawia z panem domu.
- Proszę mi opowiedzieć jak wygląda przeciętny dzień waszej rodziny.
- Hmmmm... Dziadek zastanowił się chwilę i mówi:
- Budzimy się około siódmej, aktywność seksualna, idziemy do kuchni na śniadanie, aktywność seksualna, ja czytam gazetę, a żona sprząta.
- Przed obiadem aktywność seksualna i wychodzimy na zakupy.
- Po powrocie aktywność seksualna i ja oglądam telewizję, a żona przygotowuje lekkostrawny obiad.
- Póżniej zasiadamy do obiadu, kieliszek czerwonego wina, aktywność seksualna i robimy małą poobiednią drzemkę.
- Po godzinie idziemy do ogrodu na świeże powietrze, aktywność seksualna, coś tam robimy z krzewami i kwiatami i wracamy zanim zrobi się chłodno.
- Przed kolacją aktywność seksualna i siadamy do stołu.
- Po kolacji, która czasem trochę się przeciąga, aktywność seksualna i kładziemy się do łóżka.
- Podziwiam pana muszę przyznać!
- Nie wiem za co? Każdy dzień podobny do innych!
- Podziwiam za to, że pomimo pańskiego wieku jest pan tak aktywny seksualnie!
- Mówi pan o mnie? Zdziwił się jubilat.
- Tak! Bo jak inaczej mam odczytać pańskie słowa - aktywność seksualna?
- Normalnie! Zawracanie dupy przez żonę!
- Pani Joasiu!
- Tak, pani kierowniczko?
- Pani Joasiu, chciałabym wiedzieć co ludzie szepczą za moimi plecami
- Nie chciałaby pani...
- Jestem przygotowana na krytykę
- Dobrze... "Ale ma wielkie dupsko!"
Jednostka Wojskowa 3491 w Modlinie. Do grupy nowych żołnierzy, zaraz po przysiędze, przemawia dowódca:
- Jutro po raz pierwszy dostaniecie przepustki. Proszę o godne zachowanie, nieprzynoszące ujmy mundurowi. Każdy z was może przecież pojechać do Warszawy. - proponuje oficer - Pójść np. do cyrku czy na dyskotekę. Może odwiedzić ZOO (rozpala się coraz bardziej), wstąpić do muzeum Wojska Polskiego, wpaść na dobry film do kina czy na operę do Teatru Wielkiego…
Tutaj odwraca się plecami do sali i mruczy pod nosem:
- Nieee, no teraz to już ku*wa przegiąłem.
Pomyśl sobie liczbę.
Pomnóż ją przez 2.
Dodaj do niej 10.
Odejmij liczbę, którą sobie pomyślałeś.
Dodaj do wyniku 5.
Teraz dodaj tę liczbę, o której sobie pomyślałeś.
Pamiętasz wynik?
Teraz zamknij oczy.
Ciemno, co?
I na deser - teściowa.
- Henryku! Co ty tam robisz na dole, w tej studni?
- Siedzę sobie, nie widać?
- Ale po co, Henryczku?
- Wszystko przez twoją matkę, Barbaro. Łazi za mną, szpieguje, gdzie bym nie spojrzał wszędzie ona - pod łóżkiem, w szafie, nawet wysrać się w spokoju nie mogę! A tu... Na najniższym szczebelku sobie siedzę, piwko mi się w wiaderku chłodzi, papieroski palę. Popatrz... jak mi się jedno piwko kończy pociągam za sznurek, wyciągam z wody wiaderko... o, cześć mamo!
Prawdziwy mężczyzna rozróżnia trzy kolory: fajny, chujowy i pedalski.
Dopisano 13-08-28 9:22:46:
Mąż - kamienna podpora, twardy mur, niewzruszony obrońca. Do momentu, kiedy termometr pokaże 37,2.
- Co to jest: je trawę, daje mleko, a w środku ma literkę "r"?
- To krowa Małgosiu, ale podoba mi się tok Twojego rozumowania.
Następny jest Jaś:
- Co to jest: długie, często się napręża, a w środku ma literkę "u"?
Pani się zarumieniła:
- Jasiu! Natychmiast wyjdź z klasy!
Jaś posłusznie wstaje, wychodzi. W drzwiach zatrzymuje się i rzuca:
- To jest łuk, proszę Pani, ale podoba mi się tok Pani rozumowania.
Wywiad z Sarkozym:
- Z kim by się pan ożenił, gdyby nie był żonaty z Carlą Bruni?
- Z moją kochanką. Bo to typowo francuskie.
Nowak komentuje: - Debil.
Wywiad z Obamą:
- Z kim by się pan ożenił, gdyby nie był żonaty z Michelle?
- Z Michelle. Bo to typowo amerykańskie.
Nowak: - Debil.
Wywiad z Tuskiem:
- Z kim by się pan ożenił, gdyby nie był żonaty z Małgosią?
- Z Polską. Polska to moja jedyna miłość!
Nowak wstaje, podbiega i obejmuje telewizor:
- Prawdziwy Polak, dżentelmen i człowiek honoru! Wyruchał, więc się ożenił.
Prawdziwe - niestety.
Siedzi dwóch kolesi w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy
drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - z dziewczyną siedzi.
Jeden z tych kolesiów do drugiego:
- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie
łysego w glace.
Łysy się odwraca, a koleś:
- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...
Łysy:
- Żaden Krzychu, kurwa, dotknij mnie jeszcze raz to Ci jebnę!
- i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta,
że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i
pac łysego w glace.
Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:
- Krzychu, no kurwa, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej
ławce przesiedzieliśmy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?
Łysy:
- Kurwa, nie byłem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak
przypierdolę, że się nie pozbierasz!
Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale
dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś
cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i oglądajmy...
Łysy niezadowolony idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają.
Pierwszy koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś,
ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi.
Idą do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego
w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:
- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glace
napierdalam, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!
Indiański wódz wezwał do siebie jednego z Indian.
-Słyszałem, że ci się nie podobają nasze imiona. Nie podoba ci się na przykład imię twojej siostry: „Poranna Jutrzenka”?
-No podoba mi się.
-No widzisz., A imię twego brata „Ostra Strzała”?
-No podoba mi się.
-No widzisz., A imię twej córki „Srebrzysty Obłok”?
-No podoba mi się.
-No widzisz., więc o co ci chodzi „Psi chuju”
Wchodzi facet z wadą wymowy do sklepu mięsnego. - Fofłose fu hilo młymła! - SŁUCHAM?! - Fofłose fu hilo młymła! - SŁUCHAM?! - NO FU HILO MŁYMŁA! Sprzedawca wychodzi na zaplecze i mówi do kolegi: - Obsłuż klienta, idę do kibla. Kolega wychodzi i pyta: - Co panu podać? - Fofłose fu hilo młymła - CZEGO! - MŁYMŁA! Sprzedawca woła kierownika: - Panie kierowniku, może pan zrozumie czego chce ten Facet ? Kierownik chcąc dać przykład personelowi, bardzo uprzejmie: - Czym mogę panu służyć? - Hucze, FU HILO MŁYMŁA! - Mógłby pan powtórzyć ? - FOCHYLONY SHLEF, FU CHILO MŁYMŁA CHŚIAŁEM ! Kierownik przypomina sobie, że na zapleczu mają sprzątaczkę z wadą wymowy. Woła ją i tłumaczy o co chodzi, po czym wychodzi na zaplecze. Sprzątaczka obsługuje klienta: - Fucham chana ? - Fu hilo młymła ! Sprzątaczka zważyła, spakowała, skasowała i wychodzi na zaplecze. Wszyscy do niej podbiegli. - No i co on chciał ? - No jah fo - fu hilo młymła
Hrabia mówi:
- Janie, zasłałem łóżko
- to świetnie
- nie bałdzo
:
Murzyn na kontrakcie w Polsce pracował na budowie. Nieszczęśliwie, któregoś dnia piłą odciął sobie palec wskazujący. Pobiegł do lekarza, lekarz mówi, że jego własnego palca nie da się już przyszyć, ale jeżeli chce to w szpitalu są palce od białych ludzi i taki można mu przyszyć. Murzyn, że nie był wybredny zgodził się. Lekarz przyszył mu biały palec, po kilku godzinach. Murzyn wyszedł ze szpitala, wsiadł do tramwaju. Jadąc ogląda palec, nie mogąc wyjść ze zdumienia, że już jest sprawny. Obok siedzi podchmielony gość i przygląda się z ciekawością. Nagle mówi:
- Widzę, że pan kominiarz od dziewczyny wraca...
Był sobie pewnego razu hodowca chartów.Trzeba dodać że jeden z najlepszych na świecie.Pewnego razu dowiedział się, że za 5 lat odbędą się największe mistrzostwa wyścigów chartów na świecie.Gościu się ucieszył pomyślał, że musi to wygrać i niema innego wyjścia.Poszedł spać cały szczęśliwy nie przespał nocy z podekscytowania.Nad ranem poszedł zobaczyć jak tam jego pieski.Wchodzi do stajni patrzy a tam wszystkie pozdychane.Myśli sobie że musi kupić jakieś nowe jak chce wygrać ten wyścig.Jedzie do zoologicznego i pyta się o charty .Sprzedawca mówi mu że już wszystkie sprzedane i że został tylko jamnik.Facet myśli i nic innego nie wymyślił i kupił jamnika.Zawiózł go do domu, dał do obory i mówi mu
-Jamnik słuchaj masz wygrać ten wyścig więc zacznij już trenować-a jamnik:
-spoko jo to mom wygrane
Gościu poszedł a jamnik zaraz robi bibę zaprasza panienki ,alkohol papierosy i te sprawy
za rok przyszedł właściciel i mówi :
-kurde jamnik za 4 lata wyścig a ty co ,musisz zacząć ćwiczyć przynajmniej pobiegaj trochę koło stodoły - a jamnik
-spoko mówię Ci ze wygram to wygram
Gościu poszedł a jamnik zaś alkohol panienki dragi itp
Po następnym roku zaś przychodzi ten gościu i mówi:
-ej no jamnik nie rób se jaj za 3 lata wyścig, ja cie kupiłem żebyś ty mi wyścig wygrał a ty co- a jamnik:
spoko mówię ci że wygram nie bój nic
No i znowu jak kolo poszedł to jamnik zaś balanguje, nawet na twardsze narkotyki się przerzucił itd tak przez następne 2 lata
W końcu w przeddzień zawodów przychodzi gościu żeby powiedzieć jamnikowi kiedy co i jak.Wchodzi do szopy a tam jeszcze jamnik ze strzykawką w żyle..Mówi mu:
-kurde jamnik jutro masz być o 15 tam a tam i jak mi tego nie wygrasz to ci coś zrobię- a jamnik spoko to jest już wygrane.
Gościu wychodzi a jamnik sobie myśli-kurde już jutro zawody trzeba się wsiąść w garść i taką balangę zrobić ze chuj.
Na drugi dzień gościu idzie po jamnika patrzy ten ledwo przytomny ale bierze go i jedzie na zawody.Na miejscu ustawił go na linie startowa i poszedł na trybuny z dobrą myślą.
Zaczyna się wyścig wszystkie charty wypierdoliły a jamnik dopiero rusza, charty już są na 3 okrążeniu a jamnik dopiero na 1 wirażu.Charty już dobiegły a jamnik tak lecie a tu jeb nogę złamał.Ale zuch był to się podniósł i jakoś truchta dalej .Dobiega do mety już przekracza jś i dupną na ziemie.Przyleciał do niego ten właściciel i się go pyta co jest? A jamnik :
- no nie wiem co tak słabo
Pani w szkole zadaje pytanie: drogie dzieci, ile arbuzów możecie nieść naraz?
Odpowiada Ania: ja jednego.
Pani: a jak to zrobisz?
Ania: wezmę w obie ręce i poniosę.
Pani: dobrze, jakieś inne propozycje?
zgłasza się Basia: a ja proszę pani to dwa.
Pani: a jak to zrobisz?
Basia: jednego pod pachę i drugiego pod pachę.
Pani: dobrze Basiu, jeszcze jakieś pomysły?
Henio: proszę pani, a ja to trzy.
Pani: a jak to Heniu zrobisz?
Heniu: jednego pod pachę, drugiego pod pachę, trzeciego na lachę.
Pani: Heniu, proszę wyjść za drzwi, porozmawiamy z dyrektorem. A czy ktoś ma jeszcze jakąś propozycje?
Zgłasza się prymus Jasio ....
Jasio: a ja proszę pani wezmę pięć
Pani: Jasiu, jak to zrobisz?
Jasio: jednego pod pachę, drugiego pod pachę i Henia z jego arbuzami na lachę.
Krótki kawał o Zenku i jego sweterku:
Zenon tak szybko zakładał swój wełniany sweter, że zabił go prąd!
Zjazd feministek, płomienne przemówienie:
-Drogie panie, dość tego! Koniec takiego traktowania nas przez mężczyzn! Postuluję aby od dziś nie gotować im i nie prać ciuchów!
-Tak! tak! dość tego.
-W takim razie postanowione. Za miesiąc spotkamy się znowu i zdamy raporty z naszych dokonań.
Po miesiącu czas na relacje. Pierwsza mówi Angielka:
Zapowiedziałam mojemu mężowi, że nie będe mu gotować, oto moje obserwacje: pierwszy dzień -nic nie widzę. Drugi dzień -nic nie widzę. Trzeci dzień widzę że ugotował jajko!
-brawo, brawo! Sukces! -rozległo się po sali.
Druga przemawia Francuzka: Ja swojemu zapowiedziałam, że nie będe mu prać. Pierwszy dzień -nic nie widzę. Drugi dzień -nic nie widzę. Trzeci dzień -widzę że uprał gacie!
Brawo, brawo! pełen sukces!
Trzecia wychodzi Rosjanka. Ja swojemu mężowi powiedziałam że nie będe mu prać ani gotować! Pierwszy dzień -nic nie widzę. Drugi dzień -nic nie widzę. Trzeci dzień -widzę na jedno oko...
Była w kuchni i przygotowywała na śniadanie jajka na miękko, kiedy wszedł.
Odwróciła się i powiedziała:
- Musisz się ze mną kochać... natychmiast!
Zaświeciły mu się oczy. Pomyślał:
- Tak, to jest mój szczęśliwy dzień!
Nie czekając, aż się rozmyśli dał jej wszystko czego tylko chciała.
Właśnie tam, na stoliku kuchennym.
Na koniec usłyszał:
- Dziękuję - i zobaczył jak ona odwraca się do swoich zadań.
Trochę bardziej niż zdziwiony zapytał:
- Ale co się stało?
W odpowiedzi usłyszał:
- Minutnik do jajek mi się zepsuł...
Moje Słońce przyniosło:
Blondynka miała iść na bal przebierańców. Zupełnie nie miała pomysłu na kostium. Co do znajomych zadzwoni po radę, to oni już ten pomysł ukradli. Myślała, myślała, w końcu rozebrała się do naga, pomalowała calusieńka na biało i poszła.
Stoi, stoi, w końcu podeszła koleżanka i pyta: "Ty, za co się przebrałaś?".
A blondynka zakładając nogę na ścianę i elegancko "eksponując": "Za zepsuty ząb!"
Facet na rozmowie o pracę:
-Gdzie Pan wcześniej pracował?
-Służyłem w armii. Byłem w marines.
-Uczestniczył Pan w jakimś konflikcie wojskowym?
-Owszem. Byłem dwa lata w Wietnamie i tam zdarzył mi się mały wypadek...
-To znaczy?
-Granat urwał mi jaja.
-W porządku. Zatrudniam Pana. Proszę przyjść w poniedziałek na 10:00 do pracy. Pana stanowisko będzie już gotowe.
-Na 10:00? Tak późno? Wie Pan, nie chcę być faworyzowany ze względu na moje kalectwo. Inni też pracują od 10:00?
-Wie Pan, w zasadzie zaczynamy pracę, od 07:00, ale przez pierwsze trzy godziny drapiemy się tylko po jajach i zastanawiamy od czego by tu zacząć...
Ooooo... tak, tak. Gdyby co niektórych z mojej pracy wykastrować, to by mogli dłużej pospać. Całkiem serio piszę.
O kuśwa. Muszę to Ukochanemu pokazać gwoli przestrogi, bo u mnie cztery polowacze latają.
No niech wie, bo potem będzie bolało:))
Jerozolima. Niedaleko Ściany Płaczu siedzi sobie niewidomy żebrak z wyciągniętą ręką i czeka na jałmużnę. Nagle... czuje, że jakaś ręka rozpina mu rozporek i zaczyna gładzić go po genitaliach.
- Uuu... aaa... Jak dobrze, ojojoj... - pojękuje ślepy żebrak.
Ręka nagle zaprzestaje pieszczot. Ślepiec macha rękami w poszukiwaniu dobroczyńcy, a na twarzy wciąż błąka się uśmieszek zadowolenia.
Dwa kroki obok stoi dwaj Żydzi, tata i synek.
- I widzisz, Mosze... - tłumaczy tata. - Można zrobić dobry uczynek, nie dając nawet szekla? Można!
Wraca pijany mąż późną nocą do domu. Otwiera drzwi, widzi, stoi żona z wałkiem i teściowa z patelnią. Mąż mówi:
- Idźcie spać, baby, nie jestem głodny!
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy ... W końcu pociąg znika, zdyszany facer ciężko opada na ławę. Podchodzi kolejarz :
- Co, spóźnił się pan na pociąg ?
- Nie kurwa, wyganiałem go z dworca !!!
Pewnego razu ojciec wybrał się ze swoim synem na zakupy. Kiedy stali przy kasie wzrok dziecka przykuła paczka prezerwatyw. Były kolorowe i z truskawkami na obrazku. Chłopak myśląc, że to gumy do żucia wziął paczkę do ręki i powiedział do taty:
- Tato! Kupisz mi takie gumy?
- Odłóż to - powiedział ojciec.
- Proszę, tato! Podzielę się jedną z tobą...
- To nie są gumy do żucia...
- A co to jest?
- To? To taka trutka na bociany...
Pani Stasia była organistką w kościele, miała już prawie 70 lat na karku i była starą panną. Była podziwiana przez wszystkich parafian za swą dobroć i oddanie sprawom kościoła. Pewnego razu wpadł do niej ksiądz omówić szczegóły jakiejś kościelnej uroczystości. Pani Stasia zaprosiła duchownego do pokoju gościnnego i zaoferowała mu herbatkę. Ksiądz usiadł sobie wygodnie w stylowym fotelu, tak, że przed nim stały stare organy Pani Stasi. Ku wielkiemu zdziwieniu księdza, na organach tych stała szklanka wypełniona wodą, a co jeszcze bardziej zaniepokoiło księdza to fakt, że w szklance tej pływała prezerwatywa. Jak Pani Stasia wróciła z herbatką zaczęła się rozmowa. Ksiądz chciał jakoś delikatnie zacząć rozmowę o szklance wody i kondomie w niej pływającym, ale mu się nie udawało, więc postanowił zapytać wprost:
- Pani Stasiu, bardzo bym był rad, gdyby mi pani to wytłumaczyła - tu wskazał na nieszczęsną szklankę.
- Ooo tak, dobrze, że ksiądz pyta... Czyż to nie wspaniałe? Szłam sobie raz przykościelnym parkiem parę miesięcy temu i znalazłam tę małą paczuszkę na ziemi. Instrukcja na opakowaniu wyraźnie mówiła, że należy to umieścić na organie, zapewnić by było wilgotne i to wtedy ochroni przed roznoszeniem się chorób.... I wie ksiądz co? Przez całą zimę nie miałam grypy.
Przyjechał Putin do Polski. Zwiedził Warszawę, sejm, senat, porozmawiał z Kwaśniewskim, w końcu zawieźli go pozwiedzać fabrykę łożysk traktorowych. Putin cholernie się nudził, ale nagle pyta:
- Czy macie tu Mariana.
Na to dyrektor.
- Dawać mi tu Mariana z działu Przerabiania Wklęsłego Na Wypukłe I Odwrotnie.
Szybko pobiegli po Mariana, a putin zaprosił go na kolację. Pili razem do rana. Na ty do siebie mówili. Dyrektor mało co nie padł z wrażenia. Co prawda słyszał, że Marian światowy człowiek, ale tak z Putinem kieliszek w kieliszek....
Po jakimś czasie przyjechał do Polski Bush. Zaraz kazał się wieźć do fabryki łożysk traktorowych. Spytał o Mariana. Potem pojechali do Zajebiście Drogiej Restauracji i chlali tam do rana. Jak doniosła prasa Bush opowiadał nawet Marianowi sprośne dowcipy.
Tego dyrektorowi było za wiele. Wezwał Mariana na dywanik:
- Marian ja słyszałem, że ty światowiec jesteś, tam i owak byłeś, ale coś ty nagadał temu Putinowi. Zaraz później przyjeżdża Bush i tak od razu do naszej fabryki. Oj pilnuj się Marian, bo coś ty mi za dużo kombinujesz.
- Panie dyrektorze, ale my z Bushem i Putinem to się już dawno znamy. Morze wódki już razem wypiliśmy. A tak w sekrecie to mogę jeszcze panu powiedzieć....
- Dość - przerwał mu dyrektor - może jeszcze Papieża znasz?
- A tak się składa...
- Założę się o całą twoją roczną pensję, że go nie znasz. Tym razem żadne kity tu nie przejdą. Jedziemy do Włoch.
Zajechali na plac św. Piotra. Marian zostawił dyrektora na środku placu i zniknął na 5 minut. Po chwili zjawia się z Papieżem pod rękę na balkonie i machają mu radośnie rękoma.
Szczena mu opadła. Nagle dyrektor pada zemdlony. Marian biegnie na dół. Zaczyna go cucić. Błaga, żeby nie umierał, zaklina się, że to przez jego chciwość dyrektor umarł. W końcu jednak dyrektor odzyskuje przytomność.
- Co się stało panie dyrektorze? - pyta Marian
- Słuchaj no. Ja stoję sobie na placu. Patrzę jak ty z Papieżem pod rękę na tym balkonie, a tu podchodzi jakiś Arab pyta się mnie:
- Co to za pacan w białym obok Mariana stoi?
Kiedy palę na balkonie, nigdy nie wyrzucam niedopałków w dół.
Boję się, że pet - niesiony wiatrem - wpadnie do jakiegoś mieszkania, spowoduje pożar, wybuchną butle z gazem i zginie mnóstwo ludzi. Policja zacznie śledztwo i dojdzie, że to moja wina.
Skażą mnie na długoletnie więzienie.
Pokaże mnie telewizja i mama się wtedy dowie, że palę.
Do pewnego miasta przyjechał cyrk. Cyrkowcy rozstawili wielki namiot. Pierwsze przestawienie:
- A teraz wystąpią klauni... - mówi konferansjer.
- Klauny - cioty! Klauny - cioty! - słychać z pierwszego rzędu. - Usta mają pomalowane! Klauny - cioty!
Przedstawienie musi trwać. Konferansjer zagaja:
- A teraz przed państwem akrobaci!
- Akrobaci - cioty! Akrobaci - cioty! - słychać z pierwszego rzędu. - Usta mają pomalowane! Akrobaci - cioty!
Mija chwila. Znów konferansjer:
- A teraz numer dnia - skok śmierci! Na betonową płytę, z kopuły cyrku, skoczy wielki śmiałek!
Gaśnie światło. Cisza i spod kopuły rozlega się głosik cienki:
- Zostawcie mnie, cioty! Gdzie mnie ciągniecie...
Dopisano 13-09-30 9:53:53:
Autentyk znaleziony w sieci:
Jako że jest Mikołaj to i paczki muszą być.
Rano przed wyjściem do pracy moja żona wkłada paczki pod poduszkę dwóm naszym pociechom. Paczki w jakimś dziwnym celofanie to szeleści jak cholera. Jeden otwiera oczy i pyta:
- Mamo co robisz?
- Eeee yyy nic, śpij jeszcze...
Rano słyszę jak młodszy mówi do starszego:
- Dobrze, że się obudziłem w nocy bo mama chciała nam paczki ukraść.
Kopalniana winda. Początek szychty. Jeden górnik mówi do drugiego:
- Wczoraj zjadłem pół arbuza i tak mnie ruszyło, że nasrałem w majtki.
- E tam – powątpiewa drugi – Może to nie od arbuza.
- Też tak z początku myślałem, ale potem zjadłem drugą połówkę i znowu nasrałem w majtki.
- Mamusiu, mogę wyjść na dwór i pobawić się z Ryśkiem?
- Nie, to zły chłopiec!
- To może wyjdę i go pobiję?
Turysta przysyła SMS-a z urlopu w egzotycznym raju:
"Odpoczywam normalnie: w morzu rekiny, na brzegu krokodyle, siedzimy na drzewach. Byłoby nie najgorzej, gdyby małpy nie były tak napalone.".
- Mamo! Mamo! Dopiero co widziałem w lesie gołych ludzi!
- Nie zwracaj uwagi, to dzicy ludzie, synku.
- Ciotka może i dzika, ale tato nasz!
Pewien facet notorycznie spóźniał się do pracy, w końcu szef mówi: "nie mam siły, jak spóźnisz się jeszcze raz to Cie zwolnię i koniec". Gość się przejął... rano budzi się, patrzy na zegarek... kur... 7,50... ZASPAŁEM!! Biegiem wypadł z domu, obok miał dentystę, wpadł tam i mówi: "panie rwij pan obie "jedynki"! a dentysta: Panie!! Zdrowe??.... Rwij pan i nie pytaj... zapłacę" Więc dentysta wyrwał mu 2 zęby...
Gość: "ile płacę?".... Dentysta: "no wie pan... normalnie 200,- zł ale... dziś niedziela... to 400,-"
Pierwsza kobieta ląduje na Księżycu.
- Houston, mamy problem!
- O co chodzi?
- Nic, nieważne.
- Ale co się dzieje?
- Nic...
- No mów.
- Nie!
Dwóch kumpli stoi w kolejce. Jeden opowiada dowcip:
- Wiesz, co zrobić, jak epileptyk dostanie ataku w wannie? Nie wiesz? Wrzucić do wanny pranie i dosypać proszku!
Śmieją się obaj, gdy nagle podchodzi do nich jakiś facet z kolejki i oburzony krzyczy:
- Jak wam nie wstyd! Mój kuzyn-epileptyk umarł w wannie podczas ataku! Zadławił się skarpetką!
Dawne czasy:
- Napisałem do wujka w Ameryce, żeby mi pieniądze przysłał. I oto przyszła odpowiedź.
- I co on napisał?
- "Kiss my ass" - nie rozumiem tego.
- A co tu nie rozumieć? " Całuję, będę w maju".
Widzę, że opuściło was natchnienie.
Z ostatniej chwili:
Rosyjscy naukowcy odkryli, że jednak istnieje połączenie pomiędzy oczami a odbytem. Otóż pacjentowi ukłutemu w odbyt łzawiły oczy, zaś kiedy pacjenta ukłuto w oko - zesrał się.
I jeszcze o ruskich uczonych:
Po wieloletnich i wnikliwych badaniach rosyjscy uczeni obliczyli, że gdyby zebrać wodę z całego świata, słodką i słoną, tj. wodę z oceanów, rzek, jezior a nawet kałuż i umieścić ją całą w rurce o średnicy 1 centymetra, to ta rurka miałaby taką długość, że... ja pierdolę!
Facet narąbany w knajpie postanowił kupić sobie jeszcze ćwiarteczkę do chatki.
Było późno, więc chciał cichaczem wejść do domu, żeby nie zbudzić żony.
Przed domem wsadził sobie ćwiarteczkę do tylnej kieszeni w spodniach, a że był tak nawalony, to przed samym mieszkaniem potknął się i wypieprzył.
Rozbił flaszkę i pokaleczył sobie tyłek, więc szybko cichutko do domu i prosto na palcach do łazienki zrobić opatrunek, żeby nie zakrwawić pościeli.
Ściągnął spodnie wypiął zakrwawiony tyłek w stronę lustra i robi opatrunek.
Zakłada plastry - jeden drugi itd.... i położył się cichutko do łóżka.
Rano żona z mordą budzi go:
- Ty chu** , pijaku pieprzony, nie dosyć, że przychodzisz nad ranem do domu pijany, to jeszcze cala kołdra we krwi! A już nie wiem do cholery, na co te plastry na tym lustrze poprzyklejałeś!
Postępowi rodzice podczas wakacji zabrali małego synka na plażę nudystów. Mama leży na kocyku, tata poszedł "się przejść", junior tapla się w grajdołku. Po chwili przybiega do mamy i woła:
- Mamo! Widziałem panie, które miały c***szki o wiele większe od twoich!
Mama na to:
- Im większe, tym głupsze! Dziecko poszło się bawić dalej.
Po chwili wraca i melduje:
- Mamo! Widziałem panów, którzy mieli siusiaki o wiele większe niż tata!
Mama stanowczo:
- Im większe, tym głupsi!
Dziecko wraca do wiaderka i foremek. Po paru minutach jednak przybiega z kolejnym raportem:
- Mamo! Mamo! A tata to dopiero co rozmawiał z najgłupszą panią, jaką w życiu widziałem... I im dłużej rozmawiał, tym bardziej głupiał...
Sprzedam encyklopedię Britanica- 40 tomów. Stan bardzo dobry.
Nie będzie mi już więcej potrzebna.
Tydzień temu ożeniłem się.
Żona wie, k...., wszystko najlepiej!
Mój chłop ma t-shirt z napisem 'I don't need google my wife knows everything' :) Łajza jedna ten mój chłop i to złośliwa! :)
Mój "złośliwiec" też by pewnie nosił, gdyby taką miał
Przypomniałaś mi jeden z moich ulubionych kawałów.
Specjalnie dla M-R.
Kochanie, nie jesteś zadowolona z prezentu? (zapytał mąż swoją lubą)
Przypomniało mi się, jak moja znajoma kupiła na imieniny mężowi żyrandol do kuchni. Też jej się przydał
Jaka jest najczęstsza wada postawy u mężczyzn?
Dupa na boku.
Idą dwie zakonnice: siostra Matematyka (M) i siostra Logika (L). Siostra M mówi:
- Widzisz tego mężczyznę, który idzie za nami od dłuższego czasu?
- Tak.
- Za 2 min nas dogoni.
- Zgodnie z prawami logiki musimy się rozdzielić, a wtedy pójdzie tylko za jedną z nas. Spotkamy się w zakonie.
Do zakonu przychodzi pierwsza siostra M.
Parę minut później dociera i siostra L.
Siostra M pyta się:
- O Boże, o Boże ! I co się stało?
- Zgodnie z prawami logiki mężczyzna mógł pójść tylko za jedną z nas i wybrał mnie.
- I co, i co?
- Zgodnie z prawami logiki gdy przyspieszyłam, on również to zrobił.
- I co dalej?
- Zgodnie z prawami logiki zaczęłam biec, a on zrobił to samo.
- O Boże! I co?
- Zatrzymałam się i on zgodnie z prawami logiki zrobił to samo.
- O Boże, o Boże i co?
- Podciągnęłam do góry sutannę, a on zgodnie z prawami logiki zdjął spodnie.
- O Boże, o Boże! I co?
- Zgodnie z prawami logiki zakonnica z zadartą suknią biegnie szybciej, niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami.
Każdy, kto myślał, że to się skończy inaczej, musi teraz za karę odmówić 10 "zdrowasiek" ;)
... Każdy, kto
myślał, że to się skończy inaczej, musi teraz za karę odmówić 10
"zdrowasiek" ;)
Na budowie, podczas szkolnej wycieczki:
- Bardzo ważne jest noszenia kasków. Znałam chłopca, który nie nosił kasku. Pewnego dnia spadła mu cegła na głowę i zabiła go na miejscu. Znałam też dziewczynkę, która chodziła w kasku i gdy spadła jej cegła na głowę, uśmiechnęła się i poszła dalej.
Na to jeden z uczniów:
- Ja ją znam. Mieszka w naszym bloku. Do tej pory chodzi w kasku i się uśmiecha.
Kochanie co dzisiaj na obiad ?
To,co wczoraj.
No ale wczoraj nie było nic.
Przecież wiesz,że ja gotuję na dwa dni.
Siedzi facet na kiblu i stęka, stęka coraz głośniej. W pewnym momencie żona przez przypadek zgasiła mu światło. Facet na to:
-O kurwa, ja pierdole!
Żona przybiega do niego, zapala światło i pyta:
-co się stało?
-uff, myślałem że mi oczy pękły!
.
Mój syn całkiem niedawno przyznał mi się, że parę lat temu wypił na ognisku "tego jednego" za dużo, poczuł się źle i wrócił do domu, ale dom był już zamknięty. Żeby nie budzić mamy, bo wiadomo rekolekcje nieuniknione więc wszedł do kotłowni, tylko tam było otwarte. Znalazł sobie kącik, usiadł i chciał zadzwonić po ratunek do starszego brata, ale sen go zmorzył. Kiedy się przebudził z przerażeniem stwierdził, że stracił wzrok, ciemność totalna. Pomyślał, że to od alkoholu, był załamany, już prawie płakał, ale na szczęście po paru sekundach wrócił do realu i przypomniał sobie, że jest w kotłowni. -Mamo jaką ja ulgę wtedy przeżyłem!
Ksiądz dowiedział się, że do jego parafii wybiera się biskup z wizytacją. A że biskup zawsze zostaje na kolacji, ksiądz poszedł na targ kupić coś do jedzenia. Przechodząc obok stoiska z rybami, mówi:
- Jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca:
- Pięknego mam dziś skurwiela?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, piękna duża ryba, ale żeby przy księdzu używać takich słów? Wstyd!
- Ale proszę księdza! Skurwiel to nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaa, teraz rozumiem. Poproszę tego skurwiela.
Przychodzi ksiądz na parafię i pokazuje rybę siostrze zakonnej. Zakonnica:
- Jaka piękna, duża ryba!
Ksiądz:
- Ładnego skurwiela kupiłem, co?
- Ojej, czemu ksiądz używa takiego słownictwa?
- Niech się siostra nie denerwuje. Skurwiel to nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaa, rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy, aby przygotowała skurwiela na kolację z biskupem. Po kwadransie zakonnica skrobie rybę w kuchni, a tu wchodzi kucharka.
- Jaka piękna, duża ryba! - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny skurwiel, prawda?
- Ale siostra dziś używa słów! - obrusza się kucharka.
Siostra wyjaśnia:
- Skurwiel to nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
Siostra dokończyła skrobać rybę i poprosiła aby kucharka przygotowała ją na kolację z biskupem. Wieczorem przyjechał biskup. Usiadł przy stole z księdzem i zakonnicą, rozmawiają, a po chwili kucharka wnosi na stół główne danie kolacji - rybę. Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Proboszcz:
- Ja tego skurwiela kupiłem!
Zakonnica:
- Ja tego skurwiela skrobałam!
Kucharka:
- A ja tego skurwiela usmażyłam!
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- Kurwa, widzę, że tu sami swoi!
Przeszukałam internet i nie znalazłam ryby o takiej nazwie.
as .. ryby szuka się w rzece , morze czy ocenie .. w internecie skurwiel nie znajdziesz
as .. ryby szuka się w rzece , morze czy ocenie .. w internecie
skurwiel nie znajdziesz
Blondyneczka wróciła właśnie po pierwszym dniu w szkole w nowym roku do domu:
Mamusiu, Mamusiu (krzyczała od progu). Dzisiaj na matematyce liczyliśmy. Wszystkie dzieci
potrafiły liczyć tylko do czterech, jednak ja policzyłem aż do dziesięciu. Spójrz:
1,2,3,4,5,6,7,8,9,10
- Bardzo dobrze, odrzekła jej matka
- Czy to dlatego, że jestem blondynką ? Spytała się dziewczyna
- Tak kochanie, to dlatego, że jesteś blondynką
Następnego dnia blondyneczka znowu wróciła sama w skowronkach do domu. Mamusiu, mamusiu
(zakrzyczała od progu). Dzisiaj na polskim mówiliśmy alfabet i wszystkie dzieci potrafiły
powiedzieć tylko do literki D. Za to ja potrafię aż do G. Spójrz: A,B,C,D,E,F,G.
- Bardzo dobrze, odrzekła jej matka
- Czy to dlatego, że jestem blondynką ? Spytała się dziewczyna
- Tak kochanie, to dlatego, że jesteś blondynką
Trzeciego dnia, znowu wróciła zadowolona do domu. Mamusiu, mamusiu
(zakrzyczała od progu). Dzisiaj mieliśmy wychowanie fizyczne. I kiedy się przebieraliśmy
w szatni zauważyłam, że wszystkie dziewczyny mają płaskie piersi. A ja mam to :
Podniosła koszulkę do góry odsłaniając dwie jędrne piersi.
- Bardzo dobrze, odrzekła jej matka
- Czy to dlatego, że jestem blondynką ? Spytała się dziewczyna
- Nie skarbie, to dlatego, że masz 24 lata.
Majster mówi do pracownika:
-Słuchaj Zdzisiu, tu widzisz zawór. O 6.00 masz go odkręcić, a o 20.00 zakręcić, rozumiesz?
-Nie rozumiem.
-No, Zdzisiu, to proste. Tu jest instalacja, tu jest zawór. Jedyne co masz zrobić to o 6.00 odkręcić, a o 20.00 zakręcić. Teraz rozumiesz?
-Nie rozumiem.
-Jak pragnę zdrowia, Zdzisiu, to jest zawór. O 6.00 odkręcasz, o 20.00 zakręcasz. Rozumiesz?
-Panie majster, czy pan jest debilem? Trzeci raz powtarzam, że nie rozumiem!
- Halo? Czy to cyrk?
- Tak. A o co chodzi.
- Proszę pana. Chciałbym dla was pracować. Posiadam umiejętność przesyłania zapachów na odległość.
- Co pan mi tu za bzdury opowiada? I proszę się rozłączyć, bo śmierdzi od pana czosnkiem.
- Załoga przygotować się do lądowania! Mechanik, wypuścić podwozie!
- Podwozie nie wysuwa się!
- Lądujemy awaryjnie! Szefowa pokładu: mamy jeszcze coś mocniejszego w zapasie?
- Tak!
- Wydać pasażerom, żeby się nie bali!
- Kazaliście już wydać po starcie, teraz rozpełzli się po całym pokładzie i bawią się jakimiś kółkami...
Mała rozrywka w autobusie: długo i uważnie oglądaj jednego z pasażerów, po czym wyciągnij telefon, udawaj, że gdzieś dzwonisz i powiedz:
''Szefie, znalazłem go.''.
Szło sobie wredne prosiątko lasem i spotkało liska.
- Cześć, prosiątko! - zawołał przyjaźnie lisek.
- Sp*erdalaj, ryży popaprańcu - odkrzyknęło prosiątko i poszło dalej. Spotkało wilka.
- Witaj, prosiątko. Co słychać?
- Wal się na ryj, siwy p*erdolcu - krzyknęło prosiątko i pomaszerowało. Spotkało wróżkę.
- Czego? - warknęło. Wróżka uśmiechnęła się życzliwie.
- Och, jakie ty jesteś niegrzeczne - zachichotała. - Dlatego zamiast trzech spełnię tylko dwa twoje życzenia. Mów.
Prosiątko natychmiast odparło:
- Je*nij mi tu taki rów, trzy na dwa na pięć metrów, wypełniony po brzegi gównem.
- Jak sobie życzysz. - [Blee!] - A drugie życzenie?
- A teraz to żryj!
Babcia do wnuczki:
- Zosiu czym cię ta twoja mamusia karmi,ż tak ładnie wyglądasz?
-Łyżeczką.
Nauczycielka wezwała ojca Jasia do szkoły:
_Mam kłopoty z pana synem.On strasznie brzydko się wyraża.....
-Najmocniej panią przepraszam.On się poprawi.Już ja się o to postaram.Jak tylko wrócę do domu to,k...a mać powyrywam s.....synowi nogi z d...
Spotykają się dwaj koledzy.
-Czy wiesz,że śniła mi się twoja nieboszczka żona?
-Naprawdę! I co mówiła?
-Nic,milczała.
-W takim razie, to nie była moja żona.
Autentyk:
Przed którymś z kolejnych długich weekendów zadzwoniłam do pobliskiej piekarni, by dowiedzieć się, kiedy będę mogła kupić pieczywo. Ku mojemu zaskoczeniu, niezwykle sympatyczna pani poinformowała mnie rzeczowo:
- W sobotę pracujemy normalnie. W niedzielę dajemy od tyłu.
98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne.Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada :
- Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna...
Doktor myśli chwilę i mówi :
- Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię :
Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim,wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem ?
- Nie - odpowiada staruszek.
- Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
- Niemożliwe ! - wykrzyknął staruszek - Ktoś inny musiał wystrzelić!
- I do tego punktu właśnie zmierzałem...
Wraca mocno zalany mąż późnym wieczorem do domu i próbuje dobrać się do dawno już śpiącej żony. Ta jednak nie chętna jest na swawole bo ma okres. Ten jednak jest na tyle upierdliwy, że żona dla świętego spokoju pozwala mu na igraszki. Rano, budzi się na mega kacu i nic kompletnie nie pamięta z wczorajszego wieczoru. Spogląda na miejsce gdzie powinna spać żona i widzi dużą plamę krwi.
- kurcze co jest grane?!
Patrzy na ręce, całe zakrwawione.
- kurwa! Zabiłem ją!
Biegnie przerażony do łazienki, umyć ręce patrzy w lustro i widzi, że ma cały pysk we krwi.
- ja pierdole! To jakiś koszmar! Nie dość, że ją zabiłem to jeszcze kurwa zjadłem!
Facet chwali się znajomemu:
-Słuchaj, ja to mam tak wyszkolonego psa, że jak mu powiem "Siadasz czy nie?", to on siada albo nie
Małgosia poznała Jasia.
Po kilku spotkaniach Małgosia postanawia zaprosić Jasia w niedziele na obiad.
Jasiu zgodził się, ale był drobny szczegół.
Pochodził z biednej rodziny i nie wiedział za bardzo jak się ubrać.
Po chwili zastanowienia przypomniał sobie, że ma w szopie starego Junaka, więc po połączeniu ze starymi dżinsami i skórzaną kurtką będzie git.
Poszedł więc do szopy, ogarnął całe siano którym pojazd był przykryty i zamarł.
Junak był cały zardzewiały.
Na to Jasiu wpadł na genialny pomysł.
- Wysmaruje go wazeliną.
Tak więc zrobił i Junak świecił się jak po wypolerowaniu.
W niedziele pojechał do Małgosi gdzie czekała na niego przed wejściem i mówi:
- Tylko pamiętaj Jasiu! Po zjedzeniu obiadu nie wolno ci się odezwać. Kto odezwie się pierwszy myje wszystkie gary, taka jest u nas tradycja.
- No dobra, niech będzie. Chyba ich porypało że ja gość będę gary mył.
Weszli więc do domu, zasiedli do stołu, zjedli obiad i cisza.
Ojciec sobie myśli.
- Co ja będę się odzywał. Robiłem całą nockę, a teraz miałbym te gary myć? Nigdy w życiu, siedzę cicho!
Matka myśli.
- No chyba ich porąbało jeśli myślą że się odezwę! Cały dzień obiad gotowałam, a teraz miałabym jeszcze zmywać, no i jeszcze ta patelnia oj jaka urypana. Nic z tego siedzę cicho.
Małgosia sobie myśli.
-Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Jasiu myśli.
- Porąbani. Przyszedłem w gości i myślą że gary będę mył.
Minęła godzina i jeszcze nikt się nie odezwał.
Jasio się wkurzył, położył Małgosię na stół i zerżnął.
Ojciec sobie myśli.
- A co mnie to kurwa obchodzi. Pewnie dyma ją codziennie. Ja tych garów nie dotknę.
Matka myśli.
- A w dupie to mam. Jak pomyśle o tej patelni to mi się słabo robi. Siedzę cicho.
Mijają dwie godziny.
Jasio się wkurwił, wziął matkę, położył na stół i zerżnął.
Ojciec myśli.
- No kurwa mać przegiął, ale mam to w dupie. Całą noc harowałem i teraz nie będę garów mył.
Małgosia myśli.
- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Mijają trzy godziny i dalej cisza.
Zaczęło padać, Jasio podbiega do okna patrzy, a tam całą wazelinę zmyło mu z Junaka. Myśli sobie:
- No cholera, odezwę się.
- Macie może wazelinę?
Na to wystraszony ojciec.
- Dobra, dobra to ja już kurwa te gary umyję
Nawalony ojciec wraca do domu po wywiadówce w szkole Jasia:
- Jasssiuuuuuu...
- Tak, tato.
- A weźźź i przynieśśś tu swój dzienniczeeeek... hyp...
- Tak tato... już niosę...
- No maszzzzz... go?
- No już mam....
- No to gooo otwóóóórz na stronieeee... z uwagaaa... miii... chrap... chrap... chrap...
- No już otworzyłem.
- Chrappp... chrappp...chrappp...
- Tato... już otworzyłem!
- CHRAPP! CHRAPPPP!!!
- TATO!
- TATO?!
- TATO! OBUDŹ SIĘ!!! TATO?
- No sooo jest... no co??? Czego chcesssss... synku?
- NO JUŻ OTWORZYŁEM!!!
- A tooo dooobszeee... dobsze... TO POLEJ!
- Panie doktorze, do niedawna nie mogłem nic jeść, a teraz zjadam wszystko!
- Świetnie. A co ze stolcem?
- Też zjadam!
Po walce z okrutnym profesorem Moriarty’m, Sherlock Holmes na dwa lata zaszył się w lasach Sherwood. W końcu postanowił wrócić do Londynu. Z poczty w niewielkim miasteczku wysłał telegram:
Kobieta pisze list do Sw,Mikolaja:
Mikolaju daj mi gruby portfel I cienkie cialo,tylko sie nie pomyl jak to bylo w ubieglym roku.
Nowy rozweselający wątek jest rozpoczęty, zapraszamy:) http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=618120&post=618120