W moim otoczeniu jest dość powszechne, że znajome mi kobiety, zmieniając partnera (czy to skutkiem rozwodu czy wdowieństwa) najczęściej biorą sobie partnera o identycznych wadach jakie miał poprzednik.
Znaczy, że trafiają albo na alkoholika, abo notorycznego lenia, który każe się utrzymywać, albo chorobliwego skąpca, albo co najgorsze, - damskiego boksera.
Co w tym tkwi? Powinowactwo jakieś czy trudno wytłumaczalny magnetyzm?
Swoj do swego jak najbardziej zloto do zlota niekoniecznie. Przyczyny takich zachowan jak opisane tkwia w mozgu mowiacym podstepnie "zawsze lepszy stary wrog od nowego przyjaciela". "to co znasz jest mniej niebezpieczne od tego czwgo nie znasz". To dziala podswiadomie i nie ma nic z rozumowymio argumentami do czyniena. Wszystko zalezy od tego co znamy- tu klaniaja sie pierwsze wzorce i traumy oraz to czy swiadomie to wiemy czy nie...
poza tym dotyczy to obu plci :-)
Lubczyku, to taka(jedna z wielu oczywiście) teoria psychologiczna jest. Ludzie(podświadomie) powielają kalki spowodowane najczęściej archetypami.Zobacz: przeważnie wybieramy na partnera kogoś podobnego do rodzica płci przeciwnej, albo kogoś, kto (podświadomie )spełnia wcześniejsze archetypiczne wzorce.Dlatego wciaż wybieramy podobnych.
odbiegnę troszeczkę od tematu- zawsze /kiedyś/myślałam, że osoaba wychowywana w domu dziecka, w rodzinie alkoholików albo tam gdzie użwyawana była przemoc będzie dążyła aby jej rodzina była inna ale "po latach praktyki" wiem, że rzeczywistośc jest całkiem inna, a szkoda..
nie odbiegasz bo dziala tu to samo prawo ktore trudno pokonac. Nie jest to jednak regola - najwyzej wiekszosc przypadkow i spory procent osob ktore tej traumy nie przetrawily lub w inny sposob nie pokonaly..
ja wiem, że nie jest to reguła, ale zawsze wydawało mi się, że osoby z takim "bagażeM bedą robiły wszystko, żeby życie ich dzieci było całkiem inne, ja wiem, że ja mam "zboczenie zawodowe" i pracuję przede wszystkim z ludźmi, którym się "coś" nie udaje ale najszczęście rodzinę i znajomych mam "normalnych" chociaż kto to wie co się dziejej za zamkniętymi drzwaiami /skrzywienie zawodowe:))/....
Widzisz basiu takim osobom wydaje sie ze "robia wszystko" i maja racje bo...robia wszystko co w ich mocy. Dzialaja podswiadomie nie racjonalnie gdyz nie potrafia (bez swiadomego wylaczenia tego "guzika", odprogramowania sie i pozbycia strachu przed nieznanym i pozbycia pewnych kompleksow) inaczej:-(. Wiem, to bardzo smutne. Pamietaj jednak ze praca takich osob jak Ty zawsze ma szanse trafic na podatny grunt i wylowic choc ta jedna jednostke ktora chce sie wyzwolic z tej zaleznosci i gotowa jest podjac to ciezkie wyzwanie.
Nie ma sie co ludzic takie przeprogramowywanie jest sprawa dosc trudna wymaga sily, zaparcia i wiary w sukces. Osobom ktore od dziecka nauczone sa, ze naduzywanie alkoholu, przemoc w rodzinie, bieda i niedostatek tym spowodowane to rzecz normalna a one niewarte sa innego traktowania maja szczegolnie ciezko. To nie tak ze nie chca - czesto nie maja sily i po prostu nie potrafia bo nikt im tego nie pokazal ze warto i ze mozna. Albo tez proby konczyly sie niepowodzeniem.Pozdrawiam serdecznie.
Może od tej wiadomości niektórym czytającym wystąpi gęsia skórka, albo trafi je napad śmiechu, bo ja z wykształcenia jestem nauczycielem.
W czasie studiów jako przymusową lekturę, między wieloma innymi, musiałem przeczytać dwie książki tego samego autora o nazwisku Salomon Łastik. Jedna z nich nazywała się "Trudni rodzice" a druga "Trudne dzieci".
W obu pozucjach w oparciu o fakty wyjęte z kronik sadowych, autor opisuje trudne do uwierzenia przypadki.
Między innymi pisze o szeregu dzieci, które wyrosły w domu dwojga alkoholików. O własnych siłach odcinały się od koszmaru. Samodzielnie kończyły studia i zakładały normalna rodziny.
Gdzie indziej znowu - rodzice zacnej przyzwoitości, a syn bandyta.
Obie zacytowane książki miały udowodnić: że nie zawsze tak jest, że czym skorupka za młodu...
Żal mi pewnej znajomej, która rozeszła się z mężem z powodu nadużywania alkoholu. Później przez kilka lat miała przyjaciela, z którym skończyła z tego samego powodu. Teraz ma drugiego męża z tym samym nałogiem. Rozumiałbym gdyby sama była pijąca, ale ona nie pije. Co i raz, kiedy ten nowy amant da porządny koncert, pani ucieka do córki.
Macie rację! To też trzeba leczyć!
Wiążac się z kimś nei zawsze wie sie na poczatku o jego jakiś "słabościach". Mogą to długo ukrywać a co za tym idzie że znów można trafić na osobę podobną do tej co wcześniej wyrządziła nam dużo krzywdy. Czasami się zdarza, że kobietą czy mężczyzną podobają się osoby nie za grzeczne.
Znam przypadki i takie i taki, w sensie ze osoby pochodzące z takich rodzin wyszły z tego i naprawde są osobami godnymi a i takie które niestety bardziej zaprzeczły że takie nei beda ale na nieszczęscie takie są. Jeżeli chodzi o rodzinna więż to wydaje mi się że troszke też robią swoje geny, otoczenie w ktorym sie przebywa, jednym sie to nei podoba i nie tkwia w tym a inni mówia sobie "przecież ja nei robie nic złego, tak juz jest bo tak musi być" po prostu nie chce im sie stworzyć domu lepszego bo niby w takim sie wychowali i tak musi byc u nich, ale nie tworza go tylko dla siebie.
Też nie mogę tego zrozumieć. Może stąd wzięło się stare porzekadło "Po złym Panie, bywa gorszy nastanie" i dlatego wybierany jest ten zły jako lepszy od możliwego gorszego. Coś w tym jest, że te złe osobowości są bardziej wyraziste od miłych, potulnych nie rzucających się w oczy i uszy. Od zarania tak było, że samiec akcentujący swoją obecność był chętniej akceptowany przyz samice i pewnie coś z tego zostało. To nie jest mój wymysł tylko kiedyś takiej audycji słuchałem.
Nie chcę się tu bynajmniej wymądrzac, bo już niejednokrotnie(ot chocby w temacie grypy) dostałam nauczke od Losu, czy p . Boga, że każdy musi iśc własna ścieżką, ale sa jednak pewne prawa fizyczne, psychiczne, ba nawet nad-psychiczne i czasem warto je znać.
Bezwględnie rządzą one zyciem ludzkim, tylko jednak nieliczni je znają i umieją rozszyfrować we własnym życiu.
Jednym z takich praw jest teoria Junga-prekursora psychologii współczesnej, zwł jego teoria archetypów, np:
http://psychika.net/2008/04/teoria-archetypw-wg-junga.html
ftp://ftp.eneteia.pl/forum/10F_materialy.pdf
To tylko dwa mizerne przykłady na to, jak naszymi wyborami rządzi nasza psyche.Dlatego wciąz popełniamy wciąż te same błędy.
Czasem, kiedy już sobie to uświadomimy-możemy wyrwać się z łańcucha, ale do tego trzeba wiedzy i siły.Czego wszystkim poszukującym życzę.
Czytałam kiedyś takie zdanie wypowiedziane przez młodego mężczyznę: choćbyś nie wiem jak się starał, ona i tak wybierze drania.
no właśnie o tym wcześniej wspomniałam. Nie wiem dlaczego tak się czasami dzieje ale musimy pamietać żeby nie okazało się że ten drań to bardzo drań a że straciliśmy kogoś w życiu ważnego,bardzo ważnego kiedy tamten ktory się mocno strał odejdzie i bedzie za pózno.
No to w takim razie ja jestem jakimś wyjątkiem. Mój obecny mężuś jest całkowitym przeciwieństwem poprzedniego. Na plus oczywiście i to OGROMNY :)
gratulacje czyli dokonlas swiadomego wyboru i (byc moze) odeszlas od zlych wzorcow.
Tak, teraz to był świadomy wybór. Wtedy wybór "na przekór całemu światu". Cóż, człowiek uczy się na błędach :)
Każdy musi popełniać błedy żeby odkyć w zyciu co dla m\niego stanowi najwiekszą wartość, co jest dobre a co złe. Błedy trzeba popelniać żeby w życiu zdobyć doswiadczenie(popełnianie błedów to takie " z rozsadkiem").
Dokładnie. Ja też uważam, że człowiek musi czasem dostać po d...ie żeby docenić to co ma lub to co dopiero nadejdzie. Też nie raz myślałam, że trzeba było słuchać rodziców to bym teraz nie miała takiego bagażu. Ale z drugiej strony gdybym go nie miała to wielu rzeczy bym nie doceniła zwyczajnie może bym tak szybko nie dojrzała. "Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło" :)
Powiem Ci że u mnie jest podobnie całkowite dwa przeciwieństwa a męża kocham nieziemsko :)
Jestem mezatka po raz drugi. (7 lat temu owdowialam)Moj drugi maz to zupelne przeciwienstwo pierwszego.Nie potrafie powiedziec lepszy czy gorszy,poprostu inny.Moze to smieszne ale wyglada na to,ze wzoruje sie na mamie.Ona tez wyszla za maz drugi raz.Moj pierwszy maz mial duzo wspolnych cech z charakterem mojego ojca a moj obecny maz ma troche wspolnego z moim ojczymem:)
Mój luby jest po prostu odbiciem mojego ojca.Czasem aż dreszcz mnie przechodzi.Nieprawdopodobne, nawet te same dolegliwości, smaki, poglądy. O wyglądzie nie wspomnę.A poznalismy sie przypadkiem i zainteresował mnie osobowością.Dlatego sądzę, że cos w tym jest, ale to podświadome.Jest taka teoria, ze podświadomie szukamy zawsze(bez względu na traumy) w partnerach wzoru rodzica innej płci.
Może podświadomie czasmi szuka się kogos podobnego do osob nam bliskim a nawet sie o tym nei wiem.