Czy też zdarza Wam się usłyszeć odpowiedzi na zadane pytania, które rozkładają człowieka na łopatki? Czasem tak wbijające w ziemię, że aż nie wiadomo jak zareagować albo nie sposób gruchnąć śmiechem jak z armaty?
Przykład z dzisiaj:
nauczycielka wchodzi do pokoju z uczniem, uczeń loguje się na własne konto uczniowskie na komputerze
nauczycielka: Czy możemy skorzystać z bazy danych adresów mailowych nauczycieli?
ja: W celu?
nauczycielka (wyniośle, z wyższością i nieświadomie wypuszczoną z ust nutą pogardy i niedowierzania w głupotę pytającego): Cel jest taki, że chcielibyśmy napisać maila!
Amen :(
(ps. chciałoby się Wam tłumaczyć, że adresy mailowe to jedna z danych osobowych, których bez zgody właściciela się nie rozpowszechnia?)
na parkingu podchodze do parkomatu po bloczek, wrzucam kasę a tu nic.....pomyślałam, że źle nacisnęłam bo bardzo rzadko to robię, ponowna próba i znów nic. Pan za mną zaczyna już sapać i się głupio uśmiechać więc go przepuściłam bo i tak miałam pewność że parkomat nawalił. On też wrzucił, ostentacyjnie w niego walnął no ale nic się nadal nie działo (dobrze że chociaż drobne wyrzucał) zaczęlismy sie oboje śmiać i powiedziałam że idę po panią która sprawdza bloczki a która w tym momencie rozmawiała sobie z dwoma kolegami. Podchodzę i mówię że parkomat nie działa. Ona popatrzyła na mnie jak na idiotkę , i spiewnym głosem : Bo trzeba pieniążki wrzucić ! Koledzy w śmiech , mnie zatrzęsło i mówię Naprawdę???? ona : a myśli pani że za darmo wydrukuje? I poszła mi zademonstrować jak się to robi ! wrzuciła i nic....rąbnęła w niego ręką....nic , i jej tekst na koniec: O k....wa, faktycznie nie działa.....
Hihi, dobre, dobre (i jednocześnie smutne, że Twój odpowiadający też najpierw wyszedł z założenia, że pytający jest eeee... idiotą?)
Kupiliśmy rower synom ale jest za duży. Mąż postanowił kupić nowa rurkę od siedzenia by ja skrócić. Zastanawiał się czy kupić nowe siedzenie czy wykorzystać to co jest. Pyta sprzedawcę czy opłaca się kupić rurkę z siedzeniem. Sprzedawca odpowiedział, że się opłaca i że z siedzeniem będzie wygodniej. Nie wiedziałam czy gość żartuje, czy rzeczywiście myślał że chcę rower z samą rurka bez siedzenia
Wkn brawo za temat na nowy wątek.....świetnie się zapowiada
No cóż...nie tylko słynne blondynki strzelają gafy...
Przypomniał mi się stary kawał...
Siostrzyczki pedałować , pedałować bo każę założyć siodełka
W Krakowie w komunikacji miejskiej sa kasowniki z wyswietlaczem ekranowym. Dodatkowo obok wyswietlacza swieci sie czerwona lampka jak kasownik nie działa( np. jest zepsuty, zblokowany).
Na przystanku wchodzi dziewczę, podchodzi do kasownika ( czerwona lamka sie swieci i na wyswietlaczu info: blokada kasownika), wklada bilet, nic. Wyjmuje, wkłada...nic. Wyjmuje prostuje bilet paluszkami, wkłada, nic. odwraca sie idzie do następnego kasownika. Zaraz za nią, w kolejce do kasownika stoi pani lat ok. 40, powtarza się ten sam proceder. Za panią, zdenerwowany już i zirytowany osiłek płci męskiej, odsunął kobietę burcząc cos pod nosem i ... wkłada w szczelinę kasownika swój bilet...nic. wyciąga, wkłada, wyciaga, wkłada. Nagle olśnienie- przeczytał!
- zablokowany, k.....wa!
i poszedł śladem poprzedniczek.
Pani(nauczycielka)zamawia u mnie kawę,pytam czy może być latte,nie,nie ma być czarna z ekspresu,więc zrobiłam,a ona mówi,że ma być czarna,ale z mlekiem,więc pytam czy nie może być spienione(jak do latte)mleko,a ona ,że nie ,bo ma za dużo kalorii...
Kolejna Pani ma zapłacić 2,50,daje mi 20,ja wydaję 2,50 i mówię,że za chwilkę jej dam 15,bo muszę rozmienić,a ona-To ja zapłaciłam 5 zl...:(ręce opadają...
Gosia,litości,gdzie Ty pracujesz?Zdradż nam tę tajemnicę,aby nikt z "Wużetowiczów" nie wysłał tam dziecka na (pseudo)edukację.
Ja prowadzę kawiarenkę na krytej pływalni:)A panie nauczycielki przychodzą ,jako opiekunki swoich klas:)
Też już to słyszałam, powiedziałm koleżance, że uwielbiam latte, a ona na to, że to bomba kaloryczna hehe
Klasyk ze studiów. Koleżanka w akademiku chce godnie ugościć kolegę:
- Napijesz się kawy, czy herbaty?
- Dziękuję, kawy nie pijam.
- Herbata słodka, czy gorzka?
- Dla odmiany może być!...
Ojciec poszedł z kolegą do jakiejś knajpy na obiad, zjedli i poprosili o kawę. Przy płaceniu kolega pyta ile za kawę bo on płaci. Pani na to że kawa gratis. Kolega :ja nie pytam jak się nazywa tylko ile kosztuje....
Dialog z cytatów nauczycieli znaleziony na jakimś forum:
Nauczyciel do uczniów: - Musicie palić te papierosy?
Uczniowie: My nie palimy papierosów tylko trwę
Nauczyciel: Jaką trawę przecież leży śnieg ?
Coraz lepiej się wątek rozwija. Dawniej były kawały o babie co przychodzi do lekarza o Pcimiu i o Żydach teraz na tapetę lecą nauczyciele.
Coś czuję, że temat może się nie wyczerpać... Przepraszam z góry wszystkich nauczycieli z pasją, powołaniem i merytorycznym przygotowaniem (jeśli tacy oczywiście chodzą po tym świecie).
Kiedyś jechaliśmy z kolegą samochodem na holenderskich numerach rejestracyjnych. Pod Poznaniem patrol drogówki zatrzymał nas do rutynowej kontroli. Pan policjant ogląda dowód rejestracyjny i polisę ubezpieczeniową i narzeka - co to za dziwaczny język nic nie można zrozumieć, gdyby to był angielski to co innego, wtedy człowiek by zrozumiał. Nie mogłem się powstrzymać i zapytałem - How are you today ? Pan policjant popatrzał na mnie mądrym wzrokiem i po dłuższym zastanowieniu odpowiedział: YES ! Szybko oddał papiery i kazał jechać
Dobrze, że nie powiedział "Nein" i nie machnął unijnym mandatem :)
Najgłupszy mandat, jaki dostał kolega dopadł go pod publicznym kiblem na niemieckiej autostradzie, gdy zaparkował na niemal pustym parkingu na kilkadziesiąt miejsc na... trochę szerszym miejscu dla niepełnosprawnych :}
He,he,a tu pewnieCię zaskoczę,gdy byłam świadkiem(no,może świadkową),gdy kierowcy,który zaparkował na baaaardzo pustym parkingu przed Lidlem straż "wiejsko-miejska" wlepiła mandat.Stał tam tylko kilka minut,nikomu nie zajał miejsca..To była Polska właśnie,Panowie ze straży miejskiej bardzo dzielnie się spisali.
I to jest ... ordnung musst sein . Tiaaa dla nas to klasyczna błahostka ,a u sasiada łamanie przepisów współżycia społecznego ..
No,nie mogę...Na tyle,to i moja szczątkowa angielszczyzna by pomogła.Ale co błysnąłeś inteligencją,to błysnąłeś.A Pan Władza mógł się powstrzymać z samochwaleniem.
Dzisiaj po lekcjach zawiozłam córke do koleżanki,wracając do domu zauważyłam,że nie mam hamulców.Zjeżdżałam prawie z górki,z naprzeciwka jechał samochód,za mna też następny.Droga wąska,trzeba przyhamowac i wolno się wyminąc,ja noga na hamulec a tu nic.W nagłym przybłysku świadomości pociągłam ręczny i auto staneło,spociłam się przy tym jak norka :) Do domu te 300m dojechałam już na drugim biegu,pilnując aby się za bardzo nie rozpędzic.Po zaparkowaniu wyciągłam telefon i dzwonie do mojego osobistego mechanika (czyt.męża),streszczam pobieżnie sprawę co się stało a on mi mówi,że to pewno wąż pękł i płyn hamulcowy mi wyciekł.Więc pyta mnie "patrzyłas może w którym miejscu wyciekł ci ten płyn" a ja na to "nie wiem,pewno w tej górce"
Po mojej odpowiedzi usłyszałam śmiech mojego męża, jemu chodziło z którego miejsca się leje na podwoziu a ja no cóż czasem myśle inaczej :)
dobrze, że pomyślałaś o ręcznym. w amerykańskich filmach jak hamulec wysiądzie to nigdy ręcznego nie używaja. Mąż się denerwuje;"a ręczny gdzie?"
Nie no, używają. Zawsze jak pędzą 180km/h i ręcznym zatrzymuja samochód w miejscu, nad przepaścią na przykład.
Mój mąż oglądając filmy co chwilę mi pokazuje źle złożoną broń, a to optyka nie tak, a to latarka zasłania, a to kolimator tył na przód... każdy ma jakiś odchył, ja wyszykuję "lokowane produkty", we wczorajszym filmie "Alex Cross" naliczyłam 8 :)
Wybralam sie do biblioteki, poprosilam o wypozyczenie ksiazek z wierszami, opowiadaniami na dany temat.
Pani bibliotekarka: prosze podać tytuł
Ja: obojetnie kogo wiersze opowiadania, tak zebym mogla poczytac dzieciom i przyblizyc temat
Pani bibliotekarka: a to ona nie wie, musialaby szukac
Ja: zamarlam, chyba przyszlam do biblioteki a nie do warzywniaka
To nie jest wyjątek. Kiedyś opisałam Pani bibliotekarce co mnie interesuje z prośbą, żeby mi coś poleciła. Pani nie ruszyła się z miejsca mówiąc, że ona nie wie co mi dać bo każdy lubi coś innego.
Zapytałam, czy jak przeniosą się do nowej siedziby to też im się tak nie będzie chciało?
Bibiotekę możnaby jeszcze od biedy zrozumieć, ale w mojej mieścinie identycznie zachowują się Panie w sklepach z odzieżą.
Kilka lat temu, do działu gdzie pracowała moja siostra (księgowość) została przyjęta nowa pracownica. Siostra miała jej przydzielić pracę. Siostra zorientowała się, że ta pani nie ma wielkiego pojęcia o księgowości. Dała jej więc plik dokumentów zwrotnych i poprosiła żeby ona je zarejestrowała wraz z podaniem przyczyny zwrotu. Pod koniec dnia pyta: jaka jest najczęstsza przyczyna zwrotu? i odpowiedź: no wie pani, wszędzie jednakowa: "verte"
mój syn mył ręce swojemu czteroletniemu synowi płynem do mycia naczyń ponieważ miał wybrudzone smarem rowerowym- tatuś a co to jest, ? płyn do naczyń- no przecież ja nie jestem naczyniem....
Teksty dzieci są często do bólu logiczne