Boczek przecieramy wilgotną ściereczką i odstawiamy w chłodne miejsce.
Cebulę i czosnek bardzo mocno siekamy lub trzemy na tarce. Do powstałej miazgi dodajemy resztę składników i dobrze ze sobą łączymy. Powstałą zaprawą smarujemy boczek i owijamy go w folię spożywczą lub aluminiową i dajemy na całą dobę w chłodne miejsce. Następnie boczek już bez folii układamy na brytfannie, podlewamy niewielką ilością wody i wstawiamy do nagrzanego do 140 piekarnika. W czasie pieczenia obracamy boczek kilka razy i podlewamy na zmianę raz łyżką wody, a raz wytworzonym w czasie pieczenia sosem. Gdy boczek zmięknie wyjmujemy go dajemy na półmisek. Gdy ostygnie zawijamy go w folię aluminiową i trzymamy w chłodnym miejscu. Podajemy pokrojony w cienkie plasterki z dodatkiem pikantnych sosów lub sałatki.
Przepis dostałam od znajomej. Sama go sprawdziłam. Ja do zaprawy dodaję jeszcze oregano, zioła prowansalskie, bazylię więcej papryki słodkiej i trochę więcej miodu. Osobiście wolę wcześniej pokroić boczek na około centymetrowe plastry dzięki czemu szybciej się one pieką. Poza tym ja daję całość do dużego woreczka i tam wszystko ładnie się nam powleka zaprawą. Wystarczy tylko zawiązać woreczek i kilka razy poobracać. Dzięki temu też mogę kilka razy obrócić każdy kawałek boczku przez co zaprawa jest na każdym kawałku. Mój mąż uwielbia tak przyrządzony boczek. Nie ma szans by choć jeden kawałek został dłużej niż do wieczora. Jeszcze nie ostygnie, a już nie ma połowy