ciasto te robie juz sporo lat.
rozczyn: wlewam troszke mleka do garnuszka i delikatnie podgrzewam ( nie za mocno), nastepnie dodaję cukier i drożdze ( przeważnie daje ta małą kostke) i na końcu mąki tak żeby był nie zagęsty i nie za rzadki. I odstawiam do wyrosniecia.
ciasto:
aby łatwo mi było wyrobić ciasto. Margaryne roztapiam, kiedy wystygnie dodaje do niej jajka i cukier i odrobine soli i smietane( czemu smietana kwaśnia - powoduje że ciasto robi się pulchnutkie). wszytko ucieram mikserem na jednolitą masę, troszke dodaje mąki na ile mikser wytrzyma. Następnie do tych wszystkich wymieszanych składników dodaje rozczyń i zaczyna sie najprzyjemniejsza część wyrabianie.
Jak wiadomo ciasto drożdżowe lubi jak dobrze i mocno sie ugniata. To jest dobra terapia jak ktoś wkurzy. Całą złość można wyładować na cieście. Acha mąki sypiemy do czasu kiedy już będzie odchodzic od rąk.
ciasto zostawiamy do wyrosnięcia.
Ja zawsze robię rogaliki. Jesli chodzi o pieczenie i znowu sie powtórze na oko.
życze smacznego