1. Baklazany pokroic w kostke, ulozyc na najwiekszym, plaskim naczyniu jakie mamy w posiadaniu, niezbyt wartwowo, posolic i odczekac az sie "spoca".
Obsmazyc na patelni az zmiekna z dodatkiem oliwy
(UWAGA: baklazany pochlaniaja mase tluszczu, wiec trzeba miec bacznosc na jego ilosc, w razie czego dodawac wody), odlozyc do garnka, gdzie bedziemy skladowac calosc.
2. Cukinie, cebule, papryke pokroic w kostke lub polpaski, osobno obsmazyc na odrobinie oliwy, poddusic na poltwardo i przelozyc do garnka, dodac sprasowany czosnek.
3. Jezeli mamy paste curry, to po prostu dodajemy kilka solidnych lyzek (nie zalowac!), jezeli proszek, trzeba go dobrze rozrobic woda na paste. Jak lubimy na ostro dodajemy tez papryke. Dodac do naszego garnka i dusic.
Ja zawsze dusze przez dzien lub dwa zanim przystapie do fazy drugiej. Curry nabiera wtedy glebszego smaku. Nie bac sie dolac sporo wody na poczatek, wszystko i tak sie zredukuje i zgestnieje podczas duszenia. Nalezy pamietac o dosc czestym mieszaniu, zeby sos nie przywarl.
4. Jak "baza" jest juz gotowa wg naszego uznania, kroimy kalafior na drobniusienkie kawaleczki i zesmazamy na brazowo na sezamowym oleju, dodajemy cukier i fru do naszego curry.
5. Dodajemy do curry banana "rozmaslonego" widelcem i pichcimy az wszystko sie przemaceruje.
I gotowe!
My zawsze weg. curry stosujemy jako baze to dowolnego miesa curry, pod warunkiem, ze jest to "curry curry", nie "thai curry". Jestem zbyt "miesolubna", zeby jesc w oryginalnej postaci ale jako gotowa podstawa oszczedza mnostwo czasu!!!
Proporcji tez nie podaje, bo zalezy to od naszych potrzeb ale danie jest moim zdaniem zbyt czasochlonne na male ilosci. My z mezem robimy mnostwo, mrozimy porcjami i jak mamy ochote, mamy pyszne curry prawie na wyciagniecie reki. Bardzo wazne sa dwa ostatnie skladniki, kalafior na oleju sezamowym i banan. Chociaz nietypowe, gwarantuje wyborny smak!!!
Polecam podawac z ryzem, chlebkiem pitta i ogorkiem z sola i czarnym mielonym pieprzem w jogurcie.
Zycze smacznego