Ciasto zagnieść z podanych składników, dobrze schłodzić w lodówce, podzielić na dwie części rozwałkować, ponakłuwać widelcem dziurki na całym placku i upiec dwa oddzielne placki (ok. 150 - 170 st. - zależy od piekarnika )
radzę nie przepiekać go za długo bo szybko robi się za ciemne i przez to gorzkawe. celowo nie podaję czasu pieczenia, bo robię to "na oko" . Ma mieć ładny, złoty kolor :)
Jak już upieczemy obydwa placki zabieramy się za masę.
Jaja, żółtka, cukier i cuk. waniliowy zmiksować na puszystą pianę.
dodać do tego obydwie mąki i dobrze wymieszać (można dalej mikserem)
zagotować mleko z masłem, jak już się zagotuje to zdjąć na chwilkę z ognia, dodać ubite jajka i resztę (najlepiej cały czas mieszać łyżką, żeby uniknąć grudek), postawić znowu na ogień i mieszać aż zrobi się jednolity budyń.
Gorący budyń wylać na jeden placek, rozłożyć równomiernie i przykryć drugim, posypać cukrem pudrem i już :)
cenne rady ;)
- ciasto jest bardzo kruche więc nadają się blaszki tylko takie, które nie mają jednej ścianki
- ja zawsze piekę na papierze do pieczenia, łatwiej schodzi.
- przykrywając górnym plackiem trzeba być delikatnym, ale nie powolnym (kwestia wprawy)
- jeśli górny placek trochę popęka to nie martw się, postyp cukrem pudrem a przy krojeniu i tak będzie pękał jeszcze trochę, jak to przy kruchych ciastach.
ta na zdjęciu została zrobiona w niedzielne popołudnie, chwilka roboty a cała blaszka przyjemności :)
Przepis pochodzi z zeszytu mojej mamy i naprawdę nie pamiętam, żeby kiedykolwiek się którejś z nas nie udało