1. Gotujemy wywar dębowy z lekko przyrumienionych na kuchence elektrycznej wiórów - im bardziej esencjalny tym lepiej;
2. Odcedzmy dębinę od wywaru;
3. Dolewamy to do spirytusu w takiej ilości aby roztwór miał ok 70% alkoholu;
4. Czyste i w części wydrylowane owoce wsypujemy do gąsiorka i zalewamy je przygotowanym alkoholem - ponoć lepiej jest zalewać owoce zamrożone:
5. Odstawiamy na minimum 2 tygodnie, jak zapomnimy i postoi dłużej to tym lepiej;
6. Zlewamy naleweczkę i uzupełniamy ją vermucikiem, jeśli ktoś lubi wytrawne napitki - po miesiącu może bez konsekwencji spowiedzi rozpocząć degustację;
7. Zwolennicy klasyki powinni pozostałe po zlaniu nalewu owoce zasypać drobnym cukrem i odstawić w ciepłe miejsce, aż zrobi się syropik którym - w ilości odpowiedniej do naszych gustów - uzupełniamy naleweczkę, jeśli jest potrzeba naleweczkę filtrujemy, nalewamy w buteleczki po czym (i tu naitrudniejsze!) odstawiamy ją na około miesiąc ale może stać i stać jeśli ktoś taki cierpliwy.
Na zdrowie!!!............................................................
Pozostałe owoce spożywamy w oczekiwaniu na dojrzewającą nalewkę, bardziej cierpliwi robią je w karmelu albo w czekoladzie - ponoć najlepiej w gorzkiej.
mamawiesia (2010-05-18 18:39)
chyba trudno zrobić tę nalewkę, bo owoce do niej potrzebne nie dojrzewają w tym samym czasie. wegierki najlepsze są dpiero pod koniec września, a w tym czasie trudno o wiśnie a o świeżych porzeczkach nie ma co marzyć.......
nie wiem doprawdy jak zrobić te nalewkę?!