Przygotowanie:
Grzyby namoczyłam w 300 ml wody na parę godzin
W dużym garnku zagotowałam gdzieś 1,2 l wody, dodałam ziarna pieprzu, ziele angielskie, liście laurowe, goździki oraz czosnek i zagotowałam.
Następnie wrzuciłam wieprzowinę, cielęcinę oraz boczek.
Zamiast gotowania mięsa, można też je upiec.
Ja mam jednak do d... piekarnik i bałam się, że za bardzo mi się wysuszy.
Całość gotowałam do miękkości, jakieś półtorej godziny, na mniej niż średnim ogniu, pod przykryciem.
Po mniej więcej 50 minutach dodałam warzywa oraz grzyby i połowę wody grzybowej (wcześniej ją zagotowałam i wlałam gorącą).
W międzyczasie wymoczyłam wątróbki w mleku.
Zagotowałam wodę w czajniku i sparzyłam je wrzątkiem (moczyły się w nim przez jakieś dwie - trzy minuty).
Następnie odcedziłam wywar. Warzywa, liście laurowe i goździki wyrzuciłam. Mięso, boczek, gtrzybki, pieprz i ziele zachowałam.
W 200 ml wywaru namoczyłam przez parę minut bułę, potem ją odcisnęłam i przełożyłam na talerzyk.
Jeszcze ciepłe mięso oddzieliłam od resztek ścięgien, boczek od kosteczki, mąż zmielił to wszystko razem z wątróbkami i bułką trzy razy w maszynce do mięsa.
Mamałygę mięsną bardzo obficie posoliłam, jeszcze bardziej obficie popieprzyłam,
dosypałam gałkę muszkatołową, wlałam koniak i wymieszałam ciapaję bardzo dokładnie.
Moim zdaniem koniaku wlałam za mało, ponieważ w ogóle nie było go czuć.
Jest to jednak kwestią gustu, bo pasztet robiłam pod męża, a Francuzi wlewaja zazwyczaj szklankę conajmniej.
Jajka rozbiłam, oddzieliłam żółtka od białek, żółtka dodałam do masy i wymieszałam, Formy wyłożyłam plastrami słoniny.
Jeżeli ktoś lubi, pożna użyć jak sądzę cienko pokrojone plastry dość tłustego boczku. Białka ubiłam na sztywno i pianę wymieszałam delikatnie z masą. Masa była mokra, więc nie dodawałam już niczego do niej.
Do pierwszej formy (do 2/3 wysokości) włożyłam połowę masy. Wierch wyrównałam
szpatułką do ciast, aby był gładki i płaski. Potem na koniec docisnęłam lekko, aby pozbyć się ewentualnych bąbelków powietrza. Do drugiej połowy masy włożyłam posiekane migdały i orzechy włoskie. Bardzo lubię jeszcze z dodatkiem suszonych moreli i orzechów, ale moreli nie miałam, więc się zadowoliłam migdałami i orzechami włoskimi. Drugą masę przełozyłam do formy, zrobiłam to samo co z pierwszą. Piekłam w kąpieli wodnej, przykryte folią aluminiową, w temperaturze 180 stopni przez jakieś półtorej godziny. Jest to sprawa nieco umowna, dużo zależy od piekarnika, trzeba patyczkiem sprawdzać w każdym razie, czy już gotów. Na kwadrans przez końcem zdjęłam folię alumionwą, aby wierzch ładnie się zrumienił.
Po wyciągnięciu z piekarnika zostawiłam na noc do ostygnięcia, po czym włożyłam do lodówki rano, aby stężał.
Przed podaniem należy zdjąć plastry słoniny (chyba, że ktoś lubi zajadać słoninę). Na zdjęciu widać pasztet ze słoniną, ale przed konsumpcją go zdjęłam :)
Przepis z GP, autor - emigrantka34