-
Stopień trudności
Średnio trudny
Składniki:
-3 półlitrowe garnuszki owsa grubo zmielonego (ześrutowanego)
-3 litry lekko ciepłej wody
- garść grzybów suszonych, najlepiej prawdziwków, ale mogą być też podgrzybki, gąski, kozaki
-szklanka gęstej, kwaśnej śmietany (może być 18%)
-sól
*kamienny garnek
*lniana ściereczka
*drewniana łyżka
Opis:
- Na pięć dni przed Wiliją (ześrutować) zmielić owies bardzo grubo, tak aby w dłoniach były wyczuwalne grube ziarna i łuski owsa.
- Garnek kamienny oczyścić, pozostawić w kuchni na jeden dzień, aby nie był zimny.
- Zagrzać wodę.
- Do garnka wsypać ześrutowany owies i zalać wodą. Wymieszać.
- Owinąć garnek kamienny lanianą ściereczką.
- Pozstawić w kuchni na 5 dni.
- Wieczorem - dużą garść suszonych grzybów włożyć do garnuszka, zalać zimną wodą tak, aby tylko grzyby były całe zamoczone.
- Ugotować grzyby w tej wodzie, w której się moczyły całą noc.
- Żur zamieszać. Przecedzić. Wlać do garnka. Postawić na kuchence.
- Mieszać drewnianą łyżką cały czas, bo żur lubi się przypalić.
- Zagotować i od zagotowania gotować jeszcze ok 20min. Cały czas mieszając!
- Do prawie ugotowanego żuru wlać wywar z grzybami, można doprawić szczyptą soli.
- Wyłączyć palnik.
- Śmietanę rozkłucić w garnuszku z odrobiną letniej wody i chochelką gorącego żuru. Wlać następnie do żuru. Dobrze zamieszać jak zawsze drewnianą łyżką.
- Żur na WIliję gotowy. Prawdziwy ŻUR, z owsa, z grzybami... pachnący świętami.
Taki żur pachnie w całym domu, w smaku kwaśny, aksamitny, czasem goryczkowy. Nigdy nie wychodzi w smaku taki sam. W jednym roku łagodny... w innym kwaśny i ostry.... toż to sama przyroda, pokazuje nam swoje oblicze.
I za to dziękuję... pielęgnując rodzinną tradycję.

Wkn (2010-11-07 23:01)
O matko, jakie to piękne, co napisałaś. Toż to przepis na potrawę magiczną i zaczarowaną. A choćby i dziwną i niespotykaną w smaku, to najlepszą z wszystkich wigilijnych dań.
Dla mnie taką ostoją tradycji są pierogi z farszem ze świeżej kapusty i podgrzybków, które dziadkowie przywieźli ze Wschodu i rozpropagowali po rodzinie. Chwyciłam je od teściowej-mamy i nie puszczę już, mając nadzieję, że i po moim odejściu będą dalej przygotowywane przed tym dniem szczególnym. Potem przyszły śledzie smażone w cieście, spod Wilna, od mamy Piotra Jaconia - przynosi mi je co roku do pracy, mama, nie Piotr. Czekam na nie już od zaduszek. Potem smażę je sama w domu, bo po zjedzonym natychmiast podarunku czuję niedosyt.
Kto wie, może i Twój żur do listy tych niezbędników kulinarnych dołączy. Chciałabym :)

anex (2010-11-08 13:10)
Witaj Wkn:) dziękuję za miły komentarz, jest mi ogromnie miło za tak pozytywne słowa! Widzę, że nie ja jedna lubię prawdziwe, polskie, regionalne dania!!! I tak trzymać! Bo jeśli my nie będziemy pielęgnować polskich tradycji...wyginą jak dinozaury;) Dla mnie żurek (jeszcze taki z torebki) ...to nie danie na Wigilię;).....a jak opowiadam, co jem na Wigilię i co to jest żur...to ludzie robią wielkie oczy, bo wszędzie jest żur....ale z torebki:) Jaki żur pytam? :):):) Tak więc polecam wszystkim ŻUR prawdziwy:)....oj, czasem nawet nie da się go połknąc;)...taki mocny:):) Ja go uwielbiam!!!!! I jem go tylko RAZ w roku! :) pozdrawiam

majolika (2012-10-09 11:05)
Uwielbiam takie dania tradycyjne.To rodzaj etnografii kulinarnej.Dbajmy o nie, bo przepadną.Mam taki owies-własnie ze sklepu ze zdrową zywnościa.Na pewno wypróbuję!)) Przyznam się, że zbieram takie potrawy z duszą.Nota bene owies jest bardzo zdrowy, zwlaszcza dla "sercowców".Wydatnie pomaga w walce z cholesterolem!Pozdrawiam.