tym czasem za oknem - "zima zapukała do drzwi".
Całą nockę grube płatki śniegu padały
i śnieżną bielą wszystko w okół zasypały.
Tato obiecał Kacperkowi z rana:
pójdziemy na spacer, ulepimy bałwana.
Lubią razem spacery więc radośni tacy
z wielką ochotą zabrali się do pracy.
Trzy śnieżne kule raźnie ulepili,
a potem jedna na drugiej równo ułożyli.
Nałożyli kapelusz ze starego koszyczka,
a szeroki uśmiech bałwanka zrobili z patyczka.
Bałwan już spogląda oczkami z kamyków
i liczy ile ma kamyczkowych guzików.
Z marchewkowym nosem dumnie sobie stoi
i... tylko roztopów troszeczkę się boi.
Niestety nastał słoneczny poranek,
zrobiło się ciepło (czego nie lubi bałwanek).
Przez cały dzień słońce świeciło
I śniegowego bałwanka całkiem roztopiło...