Dziś rano miałam fatalny humor. Co tu kryć, z nadchodzącą zimą mój humor poranny jest coraz bardziej grobowy z dnia na dzień. Przyznaję się do tego - rano należy na mnie uważać. W związku z tym, że potrzeba podniesienia sobie nastroju była ogromna, a kawa właśnie (niech to szlag) się skończyła, zrobiłam sobie bajeczne śniadanie owocowe. W lodówce uchowały się truskawki (szklarniowe, ale kto by tam marudził poza sezonem), za oknem rośnie okazała mięta. Rach ciach i pyszności gotowe.
Chałkę pokroić w grube pajdy. Posmarować grubo masłem (tak tak, jeśli chodzi o podnoszenie nastroju, nie należy oszczędzać na nieprzyzwoitych i niezdrowych dodatkach). Śmietaną delikatnie doprawioną esencją waniliową posmarować pajdy z masłem i układać owoce, które następnie należy ozdobić liśćmi mięty. Po wierzchu posywać cukrem kandyzowanym - jako, że wygląda uroczo, a jedząc go ma się wrażenie natrafiania w kanapce na karmelowe landrynki.