A ja musze jeszcze dopisać,że robiłam wczoraj roladki ale zamiast farszu mięsnego zrobiłam farsz z kapusty kiszonej z grzybami.Pycha.W tej wersji idealne jako dodatek do czerwonego barszczu.
joking,rzeczywiście komentarzy nie udało się odzyskać i tym bardziej dzięki za pamięć i twój głos.Pozdrawiam.Monika.
Bodek,nie robiłam nigdy roladek w piekarniku ,jedynie na drugi dzień odgrzewałam w piekarniku roladki już wcześniej usmażone.Jeśli będziesz kiedyś takie świeże robił w piekarniku to koniecznie daj znać jak wyszły.Pozdrawiam!
anay,gdybyś przeczytała dokładnie i uważnie ten artykuł oraz komentarze do niego,wiedziałabyś,że pisałam o zdrowym rozsądku,o umiarze,o tym,że jeszcze kawałek żółtego sera czy szynki psu nie zaszkodził,że sama dogadzam psu takimi smakołykami i że mój poprzedni pies jadł tylko ludzkie jedzenie i dożył 16 lat.....nie bardzo więc wiem o co ci chodzi i z czym według ciebie przesadzam???Te wiadomości to nie mój wymysł tylko fakty potwierdzone przez lekarzy weterynarii i specjalistów od psiej diety-ja je tylko zebrałam do kupy i tutaj zamieściłam.Oczywiście nie musisz się z tym zgadzać i masz do tego prawo następnym razem zachęcam jednak do czytania ze zrozumieniem i uwagą.Pozdrawiam.Monika.
Agnieszko,fajne te twoje roladki,takie apetycznie grubaśne,albo tylko tak wyglądają.Cieszę się,że smakowały.Kiedyś częściej robiłam to danie,ale odkąd mamy psa to mięso gotowane zjada ten mały pasożyt.Razem z Agapis narobiłyście mi apetytu i następnym razem pies się z pewnością na mięso nie załapie.Dziękuje za miły komentarz i za zdjęcia.Pozdrawiam!
Lucynka-zwykłe,najzwyklejsze.
Ekkore,nie odpowiem Ci na to pytanie bo po prostu nie wiem.Nigdy nie robiłam knedli bułkowych gotowanych w wodzie.
Pomysł z pomarańczą nabijaną gozdzikami znam od lat.Zawsze w okresie bożonarodzeniowym zawieszam taką pomarańcze w kuchni pod lampą,tak centymetr poniżej żarówki.Gdy zapalamy światlo,żarówka się nagrzewa,nagrzewa się też nasz cytrusik i uwalnia się pod wpływem ciepła wspaniały zapach.
Agapis,piękne te twoje roladki,takie pulchniutkie i rumiane.Cieszę się,że przypadły Ci do gustu.Również pozdrawiam!!!
Glumandziu,ile pierożków wychodzi z tego przepisu???Tak mniej więcej?Czy cztery osoby się najedzą?
Tort przepyszny!!!Mięciutki i delikatny-rodzinka była zachwycona.Jest bardzo ekonomiczny, dobrze się kroi na cieniutkie kawałki i mnóstwo osób może się w ten sposób nacieszyć jego smakiem.Tak wygląda na talerzu:
Oto efekt końcowy:może nie jest piękny bo do dekoracji mam dwie lewe ręce,ale najważniejszy jest smak.Boki chyba jeszcze posypie utartą czekoladą....tylko jak???
Jutro trzecia część relacji,tym razem o wrażeniach smakowych.
Tort robie na jutro,ale wczoraj już upiekłam sobie placki.Wyszło mi 11 pięknych,cieniutkich placuszków i choćbym nie wiem jak się starala więcej mi nie wyjdzie z tej ilości ciasta....no może jeszcze jeden.Twoja teściowa to chyba jakaś czarownica skoro jej wychodzi 16!.Placki piekłam na dwóch spodach od tortownic (bez obręczy).Pierwsze dwa wyklejałam palcami,ale następne już rozwałkowywałam-były o wiele cieńsze,równe i ładniejsze.Kasia Terlecka pisała o dużej ilości pergaminu -moim zdaniem w ogóle jest niepotrzebny.Wystarczy spód od tortownicy za każdym razem nasmarować margaryna.Placuszki idealnie odchodzą od blaszki.
Dzisiaj raniutko zrobiłam mase budyniową i bitą śmietane-obie masy wyszły idealnie.Placuszki przełożyłam masami (już w obręczy),docisnęłam,położyłam na góre w miare ciężką miske aby się równiutko ułożyło i docisnęło i odstawiłam do lodówki Jutro rano tort obłoże resztą masy i udekoruje.Ciacho jest piękne i wysokie,zapowiada się rewelacyjnie.Jutro napisze o wrażeniach smakowych i postaram się wstawić zdjęcie.
W mój gust to danie niestety też nie trafiło-wcale nie jest ostre tylko gorzkie.Przykro mi.