Po długim czasie pieczenia chlebów, śmiało mogę powiedzieć coś więcej... Robię te chlebki raczej na oko, trzeba patrzeć jaka konsystencja ciasta i wtedy przestajemy wyrabiać. A co do drożdży, to lepszy chleb będzie jak jeszcze mniej da się ich, czyli taką maleńką odrobinkę, nawet na półtorej kilo mąk (bo różne się daje). Bo w sumie drożdże te mają za zadanie głównie zacząć fermentację chleba, nie musi ich być czuć. No i chleb po wyrobieniu z tak małą ilością drożdży - jak robię wieczorem ok 18 czy 19 godzinie to dopiero wyciągam na drugi dzień, i wyrabiam z tego dwa chlebki. Czyli takie powiedzmy ok 14 godzin fermentacji - to mamy taki super prawdziwy chleb, pachnący zakwasem. Takie działanie jest po to żeby oddzielnie nie chodować zakwasu. I na mur beton ten chleb jest lepszy od tych co krótko dojrzewają.
Konsystencja oczywiście na drugi dzień nie będzie zbyt zbita, może być taka luźna, ale przy formowaniu chlebków, da się je urobić, dodając więcej mąki na blat i spokojnie można zostawić po urobieniu na dwie godziny - przykryć ściereczką a po wyrośnięciu wstawić do mocno nagrzanego piekarnika z nagrzanymi formami.
A do tej pierwszej części ciasta nie trzeba proszku do pieczenia?... Trochę się obawiam zrobić, choć wydaje się że będzie dobre
Mam gdzieś zdjęcie w przekroju, jak znajdę to dołożę. Warto też pamiętać - żeby mięsa mielonego nie było za dużo, poprostu - taki rulonik ok 2cm włożyć w początek zawijania boczku.
Witam po roku... zrobiłam w tym roku z innego przepisu, nie ma w nim biszkoptów, a białko jest jedno i pół łyżki masła, no i zrobione w chłodnym miejscu robią sie sztywniejsze, niż te w tamtym roku. Niestety te co robiłam z twojego przepisu do końca świąt, były miękkie - tylko prosto z lodówki były chwilę twardsze, a one rzekomo w lodówce nie mają być tylko w chłodnym miejscu.
Nie wiem, ale wydaje mi się że może te biszkopty... są niepotrzebne. Ale twój przepis na krem jest znakomity. Bo same ule zrobiłam z innego przepisu a krem z twojego, no i jestem zadowolona.
Pozdrawiam
Deser poprostu - bajka, wszystkim smakowało, bez wyjątku, co prawda trochę zmieniłam, bo nie miałam np amaretto, no i zamiast cukru dałam cukier puder... a białka nie dawalam jak radzili inni, bo obawiałam się, że będzie rzadkie. No ale całkiem prawdziwe tiramisu podobno jest z winem marsala w ponczu z kawy i likierem kawowym... ale to sobie kupię następnym razem i opiszę jak wyszło. Ale tak jak wyszło i tak mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że było boskie...
Robiłam dziś to tiramisu, jako nasączenie dałam espresso plus wódka plus aromat migdałowy bo nie miałam amaretto, no a ten serek mascarpone jest poprostu boski... jeszcze takiego nie jadłam, po dodaniu z żółkami smakował jakby lody - poprostu pycha. Jutro będziemy próbować całość.. Zobaczymy co goście na to... cudo
wygląda znakomicie
aż chce się zrobić..
Ten przepis mnie tak zainspirował, że jutro zabieram się do ich zrobienia. Aż się dziwię że tak mało komentarzy. Jutro zdam relacje...
Jak do sera włożyć ubitą kremówkę i żółtka z cukrem to nie rozleci się to? może warto dodać żelatyny?
Pytam, bo mam zamiar robić ale nie jestem pewna przepisu. Proszę o radę. Czy z żelatyną nie będzie tak smakować jak powinno?
Będę robiła pierwszy raz i proszę napisać, czy to kakao ma być zwykłe ciemne czy słodkie, ja chyba jadłam ze słodkim u znajomej, ale mogę się mylić. Będę robić je na sobotę, no i proszę o radę, a co do tego serka to czy taki jest dostępny w każdym sklepie? Bo nie kojarzę bym taki widziała.
Dziś jest drugi dzień od ich zrobienia i trzymam je w lodówce, ale one są miękawe, trzymią się, ale miękawe są, więc nie wiem czy tak powinno być.
Wyjełam je z lodówki i poleżały ponad godzine w kuchni i zrobiły się bardziej klejące, to nie wiem co nie tak zrobiłam...
Nie wiem co nie tak zrobiłam, ale kleiło mi się to do rąk niesamowicie i wcale nie zastygały tak szybko, skończyłam jakieś 10 min lepić ostatnie i wcale nie są jeszcze zastygnięte.
Na to klejenie do rąk - wymyśliłam olej - wlałam do kieliszka oleju i za każdym razem maczałam palce - jako tako to szło, ale nie powiem żeby zastygało...
No i dziurkę robiłam palcem, kręcąc w lewo i prawo by była równa.
A proszę napisać, czy ja nie muszę od razu tam wstawiać kremu do środka? Bo moim zdaniem wydaje mi się, że trzeba poczekać aż zastygnie.
Robię je pierwszy raz więc ... wiele pytań
To ciasto zamierzam robić na święta... wygląda smakowicie
No miał mocnej fermentacji, nie wiem co by było gdybym czekała 20 godzin, pewnie jeszcze gorzej. I powiem tyle, chleb ten był nawet dobry jak z takim zapachem, ale już na drugi dzień nie smakował nikomu. Rodzinka mówiła, że lepszy ten co wcześniej robiłam.
A robiłam z ponad kila mąki i ćwiartki drożdzy, był dobry, ale to nie taki prawdziwy.
Dziś zrobiłam inaczej, 1/8 paczki drożdży na ponad kilo mąki no i odczekałam kilka godzin - nie jak przy moim wcześniejszym półtorej godziny, i chyba lepszy - taki każdemu smakuje.
Zresztą stale eksperymentuje i chlebki wychodzą różne... ale ten twój spróbuję jeszcze raz zrobić ale tak max do 12 godzin... zobaczymy jaki będzie.
Przynajmniej rodzince chleb się nie znudzi bo stale mają ciut inny... pozdrawiam
Zrobiłam dziś chleb z twojego przepisu, wcześniej robiłam z większą ilością drożdży, i nie czekałam długo na chleb, więc był taki bardziej bułkowy i innego smaku.
Ten jest bardziej jak z dobrej piekarni, ale czuć go delikatnie winnie. Po 14 godzinach jak siedział w misce - to jak odkryłam folię z góry to aż udeżył zapach jakby skisłego piwa, folia była bardzo spocona tak więc zrobiłam dziurę w folii i położyłam ściereczkę i odczekałam jeszcze trochę. Ale czuć bylo fermentację ewidentnie.
Być możę na drugi raz ok 12 godzin wystarczy, ja go wyrabiałam po 15 godzinach leżenia w misce, potem wywaliłam (dość rzadką konsystencję) i pozbijałam trochę, uformowałam chlebki i przykryłam ściereczką i pozostawiłam na kolejne 2 godz.
Jeden z nich włożyłam do nagrzanej formy żarodopornej a drugi normalnie na blachę - bo z tych proporcji dwa wyszły ogólnie - to ten który nie był w formie był bardziej płaski i mniej foremny.
Ale uważam, że niezły chlebek mimo, że ciut winny. Moim zdaniem jak z dobrej piekrani.