Też jadłem tę golonkę w Schweizerhausie i od tej pory uważam , że hie Stephans Dom , nie Shonbrunn itp. rzeczy są główną atrakcją Wiednia , ale właśnie ta golonka i to piwo tam polewane. Natomiast co do domowego wykonania to zalecam cierpliwość , bo za pierwszym razem wyjąłem ją trochę za wsześnie z piekarnika i skórka nie była tak chrupiąca jak w Wiedniu.Choć smak rzeczywiście nie odbiegał od tamtego .