Taki "grzybek" często pojawiał się u mnie w domu, kiedy byłam dzieckiem, na sobotnie lub niedzielne śniadanie.
Wszystkie składniki miksujemy. Proporcji nie podałam, ponieważ nigdy ich nie odmierzam. Powinno powstać ciasto takie jak na naleśniki, tylko gęstsze.
Na patelni rozgrzewamy olej i wylewamy ciasto na grubość 0,5-1cm, Smażymy pod przykryciem, aż spód się przyrumieni i przewracamy na drugą stronę. Ciasto w trakcie smażenia podniesie się, ale po wyjęciu na talerz opadnie. Kroimy na trójkąty i podajemy z dżemem lub cukrem pudrem.
Na zimno też jest ok. Taki placek to coś dla wielbicieli zakalców :)
Smacznego :)