- pół kg ładnej marchewki (marchewka dobrej jakości nie powinna mieć zzieleniałego od naci pomarańczowego korzenia),
- olej lub margaryna (nie oliwa z oliwek),
- łyżeczka miodu,
- 2 łyżki sosu sojowego,
- kosteczka przyprawowa oregano, pieprz,
- pęczek natki pietruszki (mały lub pół dużego),
- pół szklanki półwytrawnego białego wina - polecam riesling Sophia (ja co jakiś czas kupuję butelkę, wlewam do woreczków do ludu, wrzucam do zamrażarki i do tej marchewki używam 5 kostek)
- marchewkę myć, obrać, pokoić w talarki ok. 5mm grubości,
- na patelni rozgrzać tłuszcz i wrzucić marchewkę, dodać miód i smażyć aż się przyrumieni,
- dodać sos sojowy, pokruszoną kosteczkę oregano, pieprz, posiekaną natkę pietruszki, wlać wino i dusić do niemal całkowitej redukcji płynu
kolejna wersja marchewki, która powstała w wyniku eksperymentu doskonała do schabu ze śliwką lub drobiowych filetów :)