2 szkl mąki
1/2 szkl cukru pudru
1/2 kostki margaryny lub masła
1/2 szkl zmielonych migdałów
1/2 szkl płatków migdałowych
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 żółtko
szklanka=250ml
kostka margaryny/masła=250g
łyżeczka=5ml
Wczoraj wieczorem, gdy mąż usypiał synka naszła mnie ochota na kruche ciasteczka. Wzięłam książkę kucharską z pomysłami na obiady i desery ( zdradzę Wam, że to był mój pierwszy zakup, po tym jak stałam sie mężatką ) aby poszukac czegoś smakowitego i szybkiego. Spodobały mi się rożki orzechowe, ale sam przepis postanowiłam zmienic i dostosowac do tego co miałam aktualnie w szawce. Zrobiły sie błyskawicznie i cała kuchnia w mig pachniała ciasteczkami! W książce napisali,że najsmaczniejsze są drugiego dnia ale nam w głowie nie było czekac i pochłonęliśmy z mężem jeszcze cieplutkie! Wyśmienicie smakowały z herbatką. Naprawdę polecam!
Do miski przesiewamy przez sito mąkę i cukier puder. Dodajemy tłuszcz i kroimy nożem na mniejsze kawałki, tak aby oblepił sie mieszaniną mąki i cukru. Następnie wsypujemy migdały (zmielone i płatki-można je trochę połamac jak są duże) oraz proszek do pieczenia i żółtko. Wszystkie składniki zagniatamy na jednolite ciasto.
Formujemy kulę, owijamy w folię i wkładamy na 40 minut do zamrażalnika lub na godzinę do lodówki.
Wychłodzone ciasto dzielimy na części i na lekko opruszonej mąką stolnicy kształtujemy cienkie wałeczki. Każdy kroimy na kawałki ok. 5 cm i formujemy rożki. Można też lepic kulki i rozgniatac widelcem lub rozwałkowac ciasto na grubosc 1 cm i wykrawac dowolne kształty. Możliwości jest wiele, co kto woli.
Ciasteczka układamy na blaszce wylożonej papierem do pieczenia (nie smarujemy tłuszczem), wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy w temp. 200oC (z termoobiegiem wystarczy 175oC) przez ok 20 minut.
Zrumienione rożki zsuwamy z blaszki i od razu obficie posypujemy cukrem pudrem. Można też przed włożeniem do piekarnika posmarowac białkiem i posypac brązowym cukrem. Gdy ciastka ostygną układamy na paterze.
Życzę smacznego!
Wyglądaja cudnie ale nazywają się tak jak mój świętej pamięci jamnik żył 17 lat właśnie nazywał się Filuś i uwielbiał ciasteczka hehehe. Pozdrawiam
Cieszę się, że te ciasteczka nasuwają Ci miłe wspomnienia Ich nazwa wzieła się też od imienia ale nie Twojego pieska tylko mojego synka Jest jeszcze malutki, ma 10 miesięcy i nie może kosztowac takich rarytasków, więc postanowiłam, że chociaż będą miały nazwę od jego imienia I taki w tym wszystkim był udział Filipka! Pozdrawiam!
Proste i przyjemne w wykonaniu. Dobre w smaku, ale ja bym znacznie więcej cukru dodała bo mało słobkie jak dla nas (rzecz gustu jak sądzę :) )
Cieszę się, że przypadły Ci do gustu Rubin :) Jeśli chodzi o iloś cukru w przepisie to masz rację, rzecz gustu. Dla nas były ok bo jeszcze gorące obficie posypałam cukrem pudrem (dzięki temu cukier się z nich nie obsypywał), a niektóre przed upieczenim smarowałam białkiem i maczałam w brązowym cukrze, tak by mocno się nim oblepiły. Myślę, że po takich zabiegach "Filusie" są dośc słodkie ;) Pozdrawiam serdecznie