Znalazłam w sieci pewnego rodzaju list napisany przez Panią Dorotę Rybicką. List adresowany do Przyjaciela.
Każdy ma takiego przyjaciela. Choć nie raz chcielibyśmy jakoś odwdzięczyć się tej osobie za tą przyjaźń to nie bardzo wiemy jak. A wystarczy tak niewiele...
"PODARUNEK DLA PRZYJACIELA"
"Mój Przyjacielu... Odkąd jesteś, stare drzewa w moim ogrodzie tak radośnie wyciągają swoje ramiona ku słońcu... I nawet deszcz nie pada już wielkimi kroplami smutku z nieba. A klucz dzikich gęsi niosących na skrzydłach wiosnę układa się w Twoje imię...
Jesteś moją cudowną Ksiegą - przez przypadek odnalezioną gdzieś na starym zapomnianym strychu życia. Co za radość wiedzieć, że nigdy nie będę w stanie doczytać jej do końca...! Choć tyle tam do przeczytania... Pozwól mi wyczytywać z siebie to wszystko, co przez całe lata ze strachu tak bardzo kryłeś przed innymi ludźmi. Pozwól, aby moje dłonie drzały ze wzruszenia, gdy będę nimi przekładać kolejne strony tej księgi... Porobię sobie zakładki z Fascynacji i Nienasycenia, aby nic mi po drodze nie umknęło.
Gdyby teraz stanęła przede mna Dobra Wróżka i powiedziała mi, że mogę Ci ofiarować tylko jedną rzecz z całego jej kufra Cudownych Rzeczy do rozdania, który właśnie przede mna stawia - chyba bez większego zastanowienia wybrałabym dla Ciebie ... Czas. Tak, właśnie to bardzo chciałabym Ci dać w darze! Czas, który pozwoliłby Ci się wreszcie odnaleźć... Pozbierać pogubione tak głupio po drodze marzenia, które niewiadomo kiedy wysypały Ci się jak szklane kulki z dłoni i potoczyły w takie dziwne strony... Czas, który miałby - jak to Czas - cudowną zdolność zatrzymywania się w miejscu, choć ludzie w to nie wierzą... Przystawałby sobie tak między jedną a drugą chwilą na tyle długo, abyś zdążył dotknąć wreszcie bez pośpiechu tego wszystkiego, co ciągle Ci umyka... Abyś nie bał się dotknąć linii tęczy na wysokim niebie, choć to przecież tylko na wyciągnięcie ręki... Abyś odnalazł piękno muzyki w trzepocie ptasich skrzydeł... Abyś jak dziecko przysiadł pod promieniem słońca i wsłuchał się w śpiew własnego serca. A ono śpiewa tak pięknie, tak mądrze... Choć trzeba znaleźć Czas - między jedną a drugą chwilą - aby ten śpiew usłyszeć... Chciałabym Ci ofiarować tyle Czasu, abyś bez końca zatracił się w prostej radości posiadania go. Abyś zapomniał o wszystkich smutkach i troskach codzienności - i jak liść na wodzie pozwolił się - bez lęku o to, co będzie dalej - nieść coraz dalej i dalej na fali swoich myśli... Tych właśnie, które nigdy nie miały prawa głosu, zakrzyczane pośpiechem, gaszone w popłochu jak niedopałek papierosa dopalanego po kryjomu... Abyś płynął, zapominając podzielić je rutynowo na myśli dobre i złe, mądre i głupie, smutne, wstydliwe, zwariowane... Niechby Cię tylko niosły - przemieszane tak bardzo, że już bardziej nie można! A Ty-liść patrzyłbyś tylko w wielkim zadziwieniu na wszystkie mijane po drodze sprawy, które nagle przestały być górami lodowymi, o które bez końca rozbijałeś się każdego dnia - a teraz stały się tylko małymi kamieniami niedbale rozrzuconymi wzdłuż brzegu rzeki. Twojej rzeki Zapomnienia...
Przypomniałabym Ci tylko na wszelki wypadek, że Czas jest wiernym kompanem jedynie dla tych, którzy się z nim zaprzyjaźnili. Podąża równym krokiem jak najwierniejszy pies, nigdy nie opóźniając wędrówki zbytecznym oglądaniem się wstecz, ani nie wyrywając się na złamanie karku przed siebie. Czas oswojony ZAWSZE jest tu i teraz, podając na swej dłoni Obecną Chwilę - jedyną, jaka naprawde istnieje.
Czas jest też czasami zupełnie jak stara kwoka, która tak majestatycznie mości się na swoim gnieździe - bez ciepła i ochrony jego wielkich skrzydeł nie mogłyby się wykluć w spokoju puchate pisklęta Zrozumienia, Cierpliwości, Zaufania, Mądrości i Przyjaźni...
A czy wiesz, że Czas oswojony pozwala się też czasami zamknąć w jednej kropli deszczu, która z zachwytu nad światem zapomniała stoczyć się na ziemię ze zdźbła trawy...? Widziałam kiedyś taką kroplę...
Mój Przyjacielu... Tak bardzo chciałabym Ci ofiarować właśnie Czas - prosząc tylko, abyś potrafił bez lęku przyjąć ten Podarunek. Ale Dobra Wróżka gdzieś się zapodziała. Pewnie w tej chwili rozkłada swój magiczny kuferek przed kimś innym, gdzieś na końcu świata i nie słyszy mojego wołania.
A ja, niestety, nie mam takiego kuferka. I tak niewiele mogę Ci dać. Sięgnę więc do mojego skromnego tobołka, z którym przemierzam życie. Wszystko tam w nim takie pomieszane, sam przecież wiesz, jaką jestem bałaganiarą... Ale z wielką radością i specjalnie dla Ciebie wygrzebię z niego ...mój własny Czas. I to będzie mój podarunek dla Ciebie. Nie przeliczajmy go na godziny, minuty, miesiące, lata... Znam lepsze jednostki - niech będzie w uderzeniach serca, niech będzie w uśmiechach - nawet tych igrajacych tylko w kąciku ust, prawie niezauważalnych, ale rodzących się zawsze na myśl o Tobie...
Wiem, mój Przyjacielu, to tak niewiele do ofiarowania, ale to wszystko co teraz mam. Czy przyjmiesz ode mnie ten skromny Dar? Dopóki nie przywołam całą mocą mojego szalonego serca tej bardzo zajętej Wróżki..."
Kumpela
avea (2008-08-13 19:03)
Czas ,który możemy podarować innym jest największym darem.