Fajnie, że się udały i smakowały :)
Cieszę się, że smakowały, bo to jest najważniejsze :)
Moje dzisiejsze - oczywiście pieczone. Już inaczej nie robię.
Przepiękne i przeapetyczne :D
Święte słowa, Kochana... Święte słowa
Czy wychodzą puszyste, to widać na dołączonych fotkach osób, które skorzystały z tego przepisu. Szczególnie tam, gdzie widać środek pączka. Na moich pieczonych też.
Ja kiedyś też miałam tendencję do dosypywania mąki, bo wydawało mi się, że ciasto za luźne. Ale gdy asystowałam przy robieniu tych pączków przez Hanię, od której dostałam przepis, przekonałam się że nie trzeba tego robić.
Używam mąki poznańskiej, wrocławskiej - "500". No i jeszcze żadnej wpadki nie zaliczyłam.
Zresztą - jak widać po opiniach i dyskusji - jesteś pierwszą osobą, która ma takie zastrzeżenia.
I tu nawet nie chodzi mi o to, czy to ten przepis jest winien, tylko przykro, że się narobiłaś, a nie wyszło...
janeczka669, przykro mi, że nie wyszły, ale jestem w szoku, że nie były puszyste.... Może dosypałaś mąki, bojąc się, że ciasto jest zbyt luźne, ale ono takie być musi.
Moje zawsze, tak jak Smosi- samosi ;P, wyrasta bardzo, podnosząc ściereczki i jest właśnie bardzo puszyste po pieczeniu, czy smażeniu.
Heh, przez grzeczność nie zaprzeczę
A to moje dzisiejsze... Już po 5 na głowę poszło (x dwie głowy)... Może uda się zakamuflować do porannej kawki po parę...
Cieszę się, że wyszły. Jak się zachowa proporcje, to właściwie nie mogą się nie udać.
A w sumie za dużo roboty z nimi nie ma. To co mnie w nich niezmiennie urzeka, to ich delikatna konsystencja. Jutro będę robić pieczone, bo nie mam planty (do sklepu za daleko), a smażone w innym tłuszczu tak mi nie smakują, bo nabierają jednak posmaku oleju lub smalcu.
Zajrzyj do zakładki "Opinie". Tam wszystko dokładnie wyjaśniłam. Smacznego :D
Cieszę się, że smakowały :D Też muszę popełnić... Jeszcze tylko nie wiem, czy będę piec... Czy może smażyć... Się zobaczy...
Cieszę się, że przepis zyskał uznanie. Smacznego :)
No suuper, choć nadzienia faktycznie za dużo. Ja daję płaską łyżeczkę. Ale poprzez ćwiczenie dochodzi się do wprawy, prawda? Długo się chyba nie ostały, co? Trudno się im oprzeć. :D
A dlaczego to ciasto jest takie... dwufazowe?
Ja też zaparzam, ale tylko wrzącą wodą i daję sam olej. No i zagniatam od razu całość. Nie mam takiej foremki na pierożki. Czy to zdaje egzamin?