Znany i wyprobowany przepis, ale liscie kapusty lepiej tylko dobrze sparzyc w gotujacej wodzie ( stopniowo je zdejmujac z kapusty) tak zeby byly elastyczne, ale nie ugotowane do miekosci, bo wtedy po godzinie gotowania (lub pieczenia) golabkow, sa one rozgotowane. Mozna tez jeszcze krocej sparzyc i zawiniete golabki bez gotowania zamrozic (to wtedy kiedy nam sie "zrobi" za duzo) , a kiedy bedziemy potrzebowali wyjac i ugotowac. BARDZO WAZNE! Po sparzeniu lisci sciac plasko ten duzy nerw na spodniej stronie liscia kapusty, ale ostroznie, zeby nie przedziurawic liscia. Chociaz i wtedy mozna na dziure polozyc od wewnatrz czesc lub caly l maly listek ze srodka kapusty. Mozna tez przygotowac wszystko wczesniej lub dzien wczesniej. Wtedy sparzamy liscie, w tej samej wodzie gotujemy ryz, a i te wode uzywamy pozniej w niezbednej ilosci (z rozpuszczonymi w niej kostkami rosolowymi, uwaga! nie solic wody do ryzu!!) do zalania ulozonych w garku (lub brytfance ) golabkow. Jesli zostana male liscie ze srodka, nakryc nimi golabki, bo po 1 godzinie pieczenia (ja pieke w temp.170-180 st.C) moga sie nawet lekko przypalic z wierzchu. SORRY za przydlugi komentarz, ale przemawia przezemnie naprawde dlugoletnie doswiadczenie i doswiadczanie prob i bledow wiec chetnie dziele sie tym z innymi. ZYCZE WSZYSTKIM WIELE RADOSCI Z GOTOWANIA! Pozdrawiam. Grazyna
P.S. Z ta woda to chodzi o to, zeby nie wylewac odzywczych skladnikow z gotowania kapusty i ryzu, ale TAKZE O ZACHOWANIA SPRZYJAJACE RATOWANIU ZIEMI. NA CALYM SWIECIE TO ROBIA , PRZYLACZMY SIE TEZ!