Robiłem pierwszy raz fasolkę i szukałem bazowego przepisu. Wybrałem ten i był to strzał w dziesiątkę. Nie byłbym sobą gdybym jednak nie wprowadził parę modyfikacji. Dałem trochę więcej "Jasia" - ok 75 dkg. Kiełbasa - ok 50 dkg - nauczony bigosowymi doświadczeniami - różne rodzaje, tak samo boczek. Do gotowanej fasolki (tak jak podaje 555 - ale zalałem 2l wody) - kawałek wędzonego żeberka - potem wyjęte, mięsko oskrobane wylądowało w potrawie. Przecier przesmażyłem na patelni po smażeniu kiełbasy i boczku. Ponieważ dziecko w domu - nie mogło być bardzo ostro - ale mogło być przyprawowo - więc łyżeczka majeranku i prawie tyle samo cząbru + pieprz + maggi + jednak trochę tobasco. Lubię czosnek - więc dwa ząbki wycisnąłem do gara. A że u mnie zawsze była robiona fasolka po bretońsku z cebulą - jedną, niezbyt dużą drobno posiekałem, zeszkliłem na maśle - dodałem mąki - taka jasna zasmażka - i do garnka... Palce lizać...
Zrobiłem i się chłodzi. Trochę za duża blacha, ale zobaczymy. A alkohole proponuję dolać do kawy w której będą maczane biszkopty. Nic się nie zetnie, zważy itp.