Dziś zrobiłam na imieniny mamy (jako jedno z dwóch ciast, obok "Łabędziego puchu"). Po prostu REWELACJA! Zniknęło do ostatniej okruszynki! Słodkie, rozpływające się w ustach jak ptasie mleczko! Po prostu cudo, które pewnie jeszcze nie raz wróci na nasz stół!