You are here: / / Comments send by the user amie

Comments send by the user amie

amie

(2012-08-14 00:06)

zresztą to gazowanie też w niczym ostatecznie nie przeszkodziło :)

amie

(2012-08-14 00:06)

witam po długiej przerwie, w tym roku znów czas na te boskie ogóreczki. dodam tylko, że wszystkie składniki wrzucam do malaksera, a ogórków już ostatnio nawet nie obierałam i wszystko wyszło równie dobrze i pysznie - bez krojenia, obierania, tarcia na tarce :) dla smaku tej przepysznej zupy to i tak nie ma znaczenia. ale może Autorka przepisu zna jakieś przeciwskazania co do nieobierania ogórków? u mnie, poza tym gazowaniem na początku, nigdy nie było żadnych przykrych niespodzianek, pycha po prostu :) jeszcze raz dziękuję!

amie

(2012-08-14 00:00)

oj, przepraszam, że dopiero teraz się odzywam, nie zaglądałam tu od dawna :) bardzo dziękuję za odpowiedź, w tym roku po długiej przerwie znów chcę zrobić parę słoików i też nie będę obierała :) nie mam cierpliwości i siły do zbyt skomplikowanych przepisów :) bardzo dziękuję za pocieszenie ! jeśli będą gazować, to już się tak nie przejmę :) pozdrowienia!

Fot. Wkn, Pasztet warzywny
Pasztet warzywny
75.3k
728
56
Wkn
amie

(2010-09-02 15:17)

Czy można czymś zastąpić masło? Większą ilością oleju na przykład? Albo margaryną?
Chcę obniżyć cholesterol u siebie i dzieci.  A masło, ponieważ jest odzwierzęce, jest też wielką cholesterolową bombą. Oczywiście w przeliczeniu na plaster pasztetu to może być niewiele więcej niż grubo posmarowana masłem kanapka, nie wiem, nie liczyłam, ale i tak muszę unikać :)) Proszę o radę :))

amie

(2010-03-12 19:09)

Witam :) Czy któraś z Pań mogłaby mi powiedzieć, ile czasu należy podgrzewać masę już po dodaniu jajek, żeby zgęstniała? Rozumiem, że to nie ma być efekt gęstniejącego budyniu? Bo moja masa była cudna na początku, przez pierwsze minuty, ale czekałam, aż zgęstnieje i nie doczekałam się, a zamiast tego masa lekko mi się zwarzyła :(( Co zrobiłam źle? To był najmniejszy ogień i cały czas mieszałam :((

amie

(2010-03-05 20:40)

Znów zrobiłam z dziećmi, dodałam odrobinę mniej cukru, a córka się uparła, żeby dolać oliwy, więc włożyłam ciut mniej masła. Dolała też troszkę mleka. Do wyciskania ciastek użyliśmy kieliszków do wina. Dzieciaki zrobiły wzory widelcami i wszystkim, cokolwiek wpadło im w łapki. Po ułożeniu na blachach znów wyniosłam na dwór tylko na czas grzania piekarnika - nagrzałam do 200 stopni, a po włożeniu blach, które były bardzo zimne obniżyłam do 180.
Ciastka są absolutnie super, cieszę się że takie ekologiczne. Szkoda że nie ma zdrowego cukru na świecie :))

amie

(2010-03-05 20:00)

Warto przeczytać, jaki jest skład kupnych lodów, a każdemu się odechce. Niestety dobre lody, bez chemii, kosztują majątek. Warto poszukiwać idealnego domowego przepisu, żeby nie szprycować dzieci świństwem. Cukier jest wystarczająco niezdrowy, a ta cała reszta ulepszaczy to takie paskudztwo, że włos się jeży na głowie!

amie

(2010-02-15 22:46)

Właśnie upiekliśmy, ja z dziećmi, w związku z tym trwało to wieki :) To one wyciskały różne kształty. Tuż przed pieczeniem wystawiłam ciasteczka na talerzach na balkon, na mróz, może na 10 minut. Piekłam takie sztywne z zimna ok. 20 min, bo po 15 za słabo się zarumieniły :)) Przed wałkowaniem trzymałam ciasto w zamrażalniku przez ok.10 min. To taka rada, jeśli komuś się śpieszy i nie ma 2 h na czekanie aż ciasto będzie zimne, a mnie się śpieszyło, bo musiałam położyć dzieci.
W każdym razie ciasteczka super!!! I bez proszku do pieczenia, co dla mnie jest bardzo ważne :)
Z jednej porcji wychodzą dwie blachy, przy luźnym rozłożeniu. W sumie dość mało :)
Następnym razem zrobię z dwóch porcji, a wcześniej kupię dzieciom większe foremki. Dziękuję za przepis i pozdrawiam :))

amie

(2009-09-19 22:26)

Proszę o pomoc !! Otóż zrobiłam te ogórki, ale mam wielką wątpliwość. Ogórki zaczęły gazować, wieczka się wybrzuszyły, więc postanowiłam je odkręcić, z niektórych wyleciało trochę wody (zachowywały się jak wulkan). Było to parę dni temu i wciąż zastanawiam się, czy jednak teraz (kiedy są już skwaszone) nie zapasteryzować, bo jakoś mam wielką obawę, czy tam się coś nie zakradnie, jakaś pleśń. Pewnie niepotrzebnie je odgazowałam, ale teraz już za późno :( Proszę napisać, jak te ogórki powinny się zachowywać, czy te nabrzmiałe wieczka słoików to prawidłowość. No i co mam teraz zrobić ze swoimi ogórkami, które pachną pięknie, ale na wierzchu jakby trochę zbielały, no i zależy mi, żeby się przypadkiem nie zepsuły. Pozdrawiam i dziękuję za fantastyczny przepis :)

amie

(2009-06-21 22:19)

Dziś zrobiłam z dodatkiem grzybów suszonych (wcześniej oczywiście gotowałam garstkę w malutkiej ilości wody przez ponad pół godziny aż do miękkości), bo nie miałam wystarczająco dużo boczku i bałam się, że będzie za mało aromatyczny. Zachowałam też tym razem jedną marchewkę i starłam trochę gałki. Mieliłam 3 razy. Mięso miałam bardziej zróżnicowane, bo rosół był wołowy z dodatkiem kury. Dodałam też resztkę duszonego mięsa z obiadu z zeszłego tygodnia (wtedy zamroziłam oczywiście :)) No i wyszedł naprawdę pyszny pasztet!!!  Jeszcze raz dziękuję Ci Rzymianko za pomysł :) Znakomity!! ps. w zasadzie nie dodaję soli, no bo mięso z rosołu jest już słonawe; pieprz i papryka z umiarem - zresztą cały czas próbuję podczas doprawiania, żeby smak był w sam raz :)

amie

(2009-06-07 23:14)

Pasztet dawał się ładnie kroić w plasterki, więc w sumie był wystarczająco zwięzły, ale rzeczywiście jajek raczej więcej niż mniej. Mam jeszcze pytanie o ten boczek - jaka jest różnica między wędzonym surowym i wędzonym parzonym dla tego przepisu? W sumie i tak pasztet trzeba piec dość długo, więc surowy zamieni się w nie-surowy tak czy owak :)
Jeśli chodzi o mielenie warzyw z rosołu - z pewnością w zależności od ich składu i ilości smak pasztetu będzie się zmieniał. Mój pasztet był bez marchewki, bo została zjedzona razem z zupą, ale zmieliłam całą resztę: pietruszkę, seler i por, całkiem dużo tego pora było ostatnio. Z marchewką pasztet byłby zapewne bardziej pomarańczowy i miałby tę marchewkową słodycz. Muszę wypróbować!
Proszę jeszcze o odpowiedź, co z tym boczkiem :)

amie

(2009-05-30 22:35)

Witam ponownie :) Wyszedł bardzo dobry pasztet! Nie można się jednak nastawiać, że będzie on miał smak klasycznego pasztetu, bo oczywiście cudów nie ma. Smak ma jednak oryginalny, niepowtarzalny, wyważony, po prostu super! Następnym razem zmielę 3 razy, dodam trochę gałki muszkatołowej i rzeczywiście usmażę cebulę na smalcu, bo mój pasztet jest odrobinę za mało zwięzły (ale się nie rozpada). No i obstawiałabym raczej 4 jajka niż 3 na powyższą proporcję. Przepis daje możliwość eksperymentowania z przyprawami. Naprawdę bardzo dobry, gratuluję pomysłu!

amie

(2009-05-30 03:00)

Odważyłam się, czyżby jako pierwsza?! Ponieważ robię rosół zazwyczaj na dość ładnym mięsie i jest tego trochę, to szczególnie żal mi wyrzucać. Gotowanego mięsa nikt nie chce jeść, choć podobno zdrowe, a na pierogi czasu brak. W każdym razie dziś upiekłam pasztet wg przepisu Rzymianki, niestety z małą modyfikacją - zamiast smalcu - użyłam oleju do smażenia cebuli (wiem, że smalec dodatkowo wiąże pasztet, ale po prostu nie miałam) no i boczek dałam wędzony surowy (w sklepie parzonego nie było, więc postanowiłam zaryzykować). Masa "pasztetowa" gładka, zmielona najpierw przez średnie, potem drobne sito w maszynce, miała bardzo ładny zapach. Przygotowałam mniejszą ilość - na jedną 25 cm keksówkę ok. 80dkg mięsa z rosołu i odpowiednio zmniejszone proporcje pozostałych składników. Pasztet nieco urósł podczas pieczenia i zarumienił się, skórka apetycznie popękała. Wcześniej posypałam wierzch odrobinę bułką tartą, więc wygląda naprawdę dobrze. Teraz stygnie, a jutro degustacja! I relacja :) Dziękuję Ci Rzymianko za przepis i frajdę z wprowadzania go w ,życie :) Jeśli nawet pasztet nie będzie "niebem w gębie" to i tak warto ten przepis znać, jeśli nie lubi się wyrzucania jedzenia. Pozdrawiam!!

amie

(2009-05-29 09:19)

Mam mały problem. Co prawda masa jest tak pyszna, że nie można się powstrzymać, żeby nie zjeść przed wyłożeniem na ciasto, ale... czy to możliwe, że za bardzo ją rozbiłam? Kiedy wlałam ubite z cukrem, mąką i 1 szkl. mleka jajka do gotującego się z laską wanilii mleka  w garnku wszystko szło dobrze. Masa zrobiła się gęsta. Potem jeszcze dość długo ją mieszałam, przez co zrobiła się luźniejsza, ale myślałam, że i tak zgęstnieje. Po dodaniu masła, spirytusu i soku z cytryny wymieszałam, wylałam na biszkopt, była na tyle zwięzła, że trzymały się na niej owoce (truskawki i brzoskwinie). Na wierch wylałam galaretkę i wstawiłam na noc do lodówki.
Niestety kiedy rano wyjmowałam naczynie przechyliam je niechcący i część masy wyciekła spod galaretki. Wszystko razem jest tak pyszne, że pewnie zniknie jeszcze dziś, ale np. gdyby to miało być ciasto dla gości, to by było trochę głupio podawać taką rozwalającą się mieszaninę. Co zrobiłam źle. Czy niepotrzebnie mieszałam budyń po ugotowaniu? Nie chciałam, żeby zrobił się kożuch? Rodzina jest tak zachwycona smakiem, że muszę się nauczyć :O) Bardzo proszę o pomoc. Dzięki, Agnieszka

Most active

  • Recipes: 0
  • Articles: 0
  • Movies: 0
  • Galleries: 0
  • Recipes: 274
  • Articles: 7
  • Movies: 0
  • Galleries: 0
  • Recipes: 29
  • Articles: 5
  • Movies: 0
  • Galleries: 0
  • Recipes: 23
  • Articles: 0
  • Movies: 0
  • Galleries: 7
  • Recipes: 10
  • Articles: 0
  • Movies: 0
  • Galleries: 0
  • Recipes: 55
  • Articles: 0
  • Movies: 0
  • Galleries: 1
The rules on cookies
As part of our website we use cookies to provide you with services at the highest level. Using the site without changing the settings for cookies is that they will be included in your terminal device. You can change the settings for cookies at any time. More details in our" „<% gt "Polityce Cookies” %>".
Close