Fajnie, że się udały i smakowały :)
Ja tez inaczej juz nie robie.Wczorajsze.Pyszne sa, pulchniutkie,mieciutkie i minimum pracy............to lubie.
Cieszę się, że smakowały, bo to jest najważniejsze :)
Moje dzisiejsze - oczywiście pieczone. Już inaczej nie robię.
W związku z Tłustym Czwartkiem, pączki z Twojego przepisu zrobione. Pierwsze koty za płoty. Wyszły super, nie takie idealne jak na zdjęciach w komentarzach, ale smakowo są super. Dzięki i pozdrawiam...
Przepiękne i przeapetyczne :D
Tradycyjnie juz upieklam dzisiaj paczki w piekarniku.Dla pewnosci do Twoich 15 min dodalam jeszcze 5 min........tylko termoobieg przy wylaczonej temperaturze.Swietne wyszly, mieciutkie i puszyste.
Święte słowa, Kochana... Święte słowa
Stało się jak się stało. Po prostu zdobyłam nowe doświadczenie :) W kuchni czasem tak jest, że coś się uda lepiej lub gorzej. Tym razem było to " gorzej", jednak gdyby nie błędy nie wiedzielibyśmy jak jest " dobrze".
Czy wychodzą puszyste, to widać na dołączonych fotkach osób, które skorzystały z tego przepisu. Szczególnie tam, gdzie widać środek pączka. Na moich pieczonych też.
Ja kiedyś też miałam tendencję do dosypywania mąki, bo wydawało mi się, że ciasto za luźne. Ale gdy asystowałam przy robieniu tych pączków przez Hanię, od której dostałam przepis, przekonałam się że nie trzeba tego robić.
Używam mąki poznańskiej, wrocławskiej - "500". No i jeszcze żadnej wpadki nie zaliczyłam.
Zresztą - jak widać po opiniach i dyskusji - jesteś pierwszą osobą, która ma takie zastrzeżenia.
I tu nawet nie chodzi mi o to, czy to ten przepis jest winien, tylko przykro, że się narobiłaś, a nie wyszło...
Pączki robiłam z podwójnej porcji.
Nie mówię, że przepis jest zły:)
Skoro Wam wychodzą fajne pulchne pączki to ok. Nie piekłam pączków po raz pierwszy i mam jakie takie wyobrażenie jak powinien wyglądać efekt końcowy. Ciasto rosło ładnie zarówno w misie, po wykonaniu pączków jak i w obróbce termicznej. "Problemem" jest tylko jak dla mnie zbyt mała puszystość produktu końcowego. Mimo że wyrosły ich konsystencja nie spełniła moich oczekiwań..... tylko tyle.
Co do mąki, owszem dosypałam ok 1/2 - 3/4 szkl ponad przepis, nie z wyboru a raczej z konieczność. Mąka mące nierówna i takie rzeczy się zdarzają, ciasto jednak było miękkie i jak pisałam rosło ładnie.
Nie żeby się mądrzyć lub cokolwiek udowadniać napiszę tylko, że ok. dwu tygodni temu piekłam eksperymentalnie pączki z przepisu na bułeczki Majki 2 na tej samej mące i mimo, że w cieście jest tylko 2 jajka i niewielka ilość tłuszczu gotowe pączki wyszły fajne. Stąd moje odczucie, że ilość masła i żółtek po prostu niepotrzebnie obciążyła ciasto i nie było tak puszyste jak powinno.
janeczka669, przykro mi, że nie wyszły, ale jestem w szoku, że nie były puszyste.... Może dosypałaś mąki, bojąc się, że ciasto jest zbyt luźne, ale ono takie być musi.
Moje zawsze, tak jak Smosi- samosi ;P, wyrasta bardzo, podnosząc ściereczki i jest właśnie bardzo puszyste po pieczeniu, czy smażeniu.
"Nie może być" - ciasto zbyt ciężkie - moje ostatnio było tak puchate, że wylajzło z dużej misy od robota, która była przykryta ściereczką i glinianym talerzem... Chyba Twoje drożdże janeczko669 były słabe, albo mąka zbyt ciężka?
Zaintrygowana możliwością pominięcia smażenia postanowiłam wypróbować ten przepis.
Gotowe pączki podzieliłam na połowę i jedną część upiekłam a drugą tradycyjnie usmażyłam. Moje wrażenia : pieczone wyszły jak bułeczki i dały się zjeść mimo iż wyszły lekko zbite, smażone natomiast nie smakowały nam. Nie były pulchne i ciężko było je w środku dopiec. Moim skromnym zdaniem ciasto od sporej ilości masła i żółtek jest po prostu zbyt ciężkie.
Heh, przez grzeczność nie zaprzeczę