Matani, już poprawiłam w przepisie.
Ten przepis dostałam i wpisywałam dawno temu i całkiem o nim zapomniałam. Ciasto jest faktycznie dośc trudne "w obróbce". Nie da się niestety wałkowac, tylko trzeba się męczyc łyżką. Ale może następnym razem spróbujesz tak jak teraz poprawiłam, gdzie do ciasta dodajemy żółtka (3) a z białek ubijamy pianę i mieszmay z ciastem. Wtedy trochę wygodniej jest go rozkładac w foremkach. No, taka jego uroda, że wymaga troszeczkę cierpliwości.
Nie robiłam go już bardzo dawno i niestety nie mam zdjęcia
ja pomagałam sobie silikonową łopatką zamoczoną w wodzie. Niestety korzystając z jednej blachy, robiłam to placek po placku, więc miód zdążył już ciasto "ściągnąć" i było trochę trudno.
Tak sobie myślę, że gdyby to ciasto upiec w tortownicy okrągłej 24, która jednak jest mniejsza od mojej tortownicy kwadratowej, to chyba by tego ciasta starczyło aż do brzegów, a tak dojeżdżałam tak na "aby-aby" i z brzegów wyszło trochę mniej ciasta a trochę więcej masy. No i wtedy byłoby wszędzie równo i ciasta i masy. Chyba jednak następnym razem dam trochę więcej cukru do twarogu (nie dużo, odrobinę) i spróbuję z ubitymi białkami.
Ciasto warte wysiłku, mimo wszystko.
matani (2009-12-15 19:14)
Moje pierwsze wrażenia z robienia tego ciasta były takie sobie... Krystyno, czy Tobie udało się rozwałkować spód, czy może on ma być taki do rozciągania łyżką na blasze? Ja musiałam rozciągać i dzięki Bogu, że nie wzięłam większej blachy bo chyba bym oszalała niestety konsekwencją tego były grubsze warstwy ciasta, a ja wolałabym cieńsze.
Masa serowo dość mało słodka, ale w sumie na drugi dzień i jeśli kawałek nie był krojony od brzegu tylko bliżej środka ciasta, było w sam raz. Na brzegach było więcej masy niż ciasta i stąd takie "kwaskowate" wrażenia.
Wbrew ostrzeżeniom wzięłam twaróg z wiaderka i nie sądzę, żeby to w czymkolwiek przeszkodziło (może się mylę...)
Jeśli rozwiejesz moje wątpliwości co do radzenia sobie z rozłożeniem ciasta na blasze, na pewno nie raz skorzystam z przepisu ja nie należę do osób cierpliwych, więc była to dla mnie istna katorga.