Ten watek o ogorczeniu nastroil mnie do otworzenia tego watku, bo przeciez nie tylko ogorki przetwarzamy i w sumie jeszcze bedzie tego przetwarzania troche.....
Dla takiego laika jak ja, kazda wymiana doswiadczen w tej materii jest cenna, wiec moze zagladajmy tutaj, dzielmy sie doswiadczeniami i robmy te przetwory razem, tak jak w ogorczeniu, jak kiedys w pierniczeniu, drozdzowaniu ........spotykajmy sie w przetwarzaniu :)))
Tak jak wspomnialam, jestem absolutnym laikiem, pamietacie pytalam kiedys co to jest pasteryzacja (????) a teraz pasteryzuje :))) wiec jesli mnie pomoglo, to przeciez mozemy pomoc innym......
Zrobilam juz ogorki i pewnie jeszcze bede robic...... 2 tygodnie temu okazalo sie, ze w czasie naszej nieobecnosci w domu byl taki straszny wiatr, ze wyrzucilo mi cala skrzynke z pomidorkami koktajlowymi (juz sa wszystkie przywiazane) krzaczkom nic sie nie stalo, ale spadlo duzo zielonych jeszcze pomidorkow.....i stanelam w obliczu dzialania...... Jak zwykle WZ pomoglo, znalazlam przepis Bahusa na Chutney z zielonych pomidorow i zrobilam.....przyznam sie, ze musialam szybko napelniac sloiczki, bo obawialam sie, ze zjem na zywca :))) takie pysznosci .....
Zapraszam wiec do wspolnego przetwarzania :))))
Ja "od zawsze" mam bzika na punkcie robienia przetworów. Kiedy zaczyna się sezon. moja kuchnia zamienia się w halę produkcyjną a balkon w magazyn opakowań.
Nie odzywałam się dotąd w temacie, bo ciekawa byłam ile jeszcze takich "nawiedzonych" w tym względzie jest /przepraszam, nikogo nie chcę obrazić, a sama też w tym gronie jestem, hihihi/.
Robię rzeczy sprawdzone od lat ale też nowości, uwielbiam nowości!!! Właściwie, to gdybym w tym roku "wzięła urlop" od przetworów nic by się nie stało - zapasów w piwnicy sporo a i słoików jakoś ubyło, hehehe, daję dzieciom przecież w słoikach a potem jakoś nie wracają puste. Zastanawiam się, czy w tym roku nie przepakowywać im od razu do reklamówek??!! a co, w jednej korniszonki, w drugiej kompocik, w trzeciej .... itd.
Pozdrawiam wszystkich zagorzałych "przetwarzaczy".
O tak!! Przetwarzanie to jedna z wielu chorób pracusiów!!Mnie również nie omineła i mam teraz za swoje!!W piwnicy pełne pólki i stwierdziłam nagle ,ze brakuje mi pustych słoików.A przecież to jeszcze nie wszystko!! Jeszcze przecież tarte jabłka,marynowane grzybki,powidelka ze śliwek,kompoty ze śliwek,marynowana papryczka,uniwersalne buraczki (tak je nazywam bo potem wykorzystuje je na trzy sposoby).I pewnie jeszcze coś po drodze wymyśle nowego.A potem......sami tego nie przejadamy i rodzinka bardzo sie cieszy z darmowych i pracochlonnych przetworków.A niech tam...niech mają!!Ja tez sie cieszę,ze im smakują.
Alman, nie masz pojecia jak sie ciesze, ze sie odezwalas, ile razy zerkam w Twoje przepisy to zawsze mysle, ze jestes skarbnica wiedzy "przetworowej" i ciesze sie, ze bedzie okazja skorzystac z Twoich rad ..... Ja wlasnie dzisiaj bede robic ogorki w zalewie curry w/g przepisu Betakem.
Jestem troche ograniczona na polu mozliwosci ogorkowych, bo nie mam gdzie kupic kopru .....moze Kasia cz pomoze, juz napisalam pytanie .....
Tez lubie nowosci :))) A co do wydawania dzieciom ...... hmmm znam ten bol, sama mam podobny problem, ale wiesz moze jak juz beda mieli tych naszych sloikow i pojemnikow tak duzo, ze nie beda sie mogli poruszac po wlasnych mieszkaniach, to jest nadzieja, ze cos do nas wroci ....:))))
Pozdrawiam - maryla
W zeszlym tygodniu zlozylam zamowienie u znajomego na warzywa z farmy, mam nadzieje ze w przyszlym tygodniu i ja dolocze do grona sezonowych przetwornic:-). W ubieglym roku robilam ogorki kiszone, korniszony, salatke z zielonych pomidorow, salatke z ogorkow, marchewki i cebuli. W tym roku postanowilam ze tez zrobie bo te ze sklepu umywaja sie:-).
Ps.Marylko zostawilam Ci wiadomosc na poczcie, jesli bedziesz miala czas to prosze zajzyj na skrzynke.Buziaki
Kasiu, zaraz polece do skrzynki, ale przy okazji mam pytanie, gdzie kupujesz koper taki do kiszenia ogorkow??? Tu u mnie nigdzie nie ma i wlasnie zastanawialam sie czy mozna dostac na Greenpoint....
Marylko w zeszlym roku, dostalam troche kopru od wspomnianego wczesniej znajomego, tu nie widzialam.Jak pojde na zakupy to sprawdze czy jest i dam Ci znac.
Nie wiem co się dzieje ale nie mam weny na żadne przetwory :(. Nie wiem co się dzieje. W zeszłym roku miałam już w piwnicy pełne półki zapraw. W tym roku mam pełne półki ......pustych słoików i nie wiem czy cokolwiek zrobię :(......
Skarbie, nie moze byc takiego zastoju, a moze potrzebujesz lekkiego kpniaka ??? to juz przesylam wirtualnie :))
Wlasnie moj maz przed chwila zapytal kiedy ostatni raz robilam jakies przetwory, na moja szczera odpowiedz, ze nigdy .....troche mu mina zrzedla :))) podejrzewam, ze ma watpliwosci co do tego czy te wszystkie ogorasy beda nadawaly sie do jedzenia, ale On jeszcze chyba nie wierzy w sile WZ .....no coz zwalam to na brak znajomosci jezyka ....
ja w tym roku sądzę, że będę przetwarzała ostrożniej - wszystko muszę kupić, a dzisiejsze ceny nie zachęcają... A i z zeszłego roku troche słoików (tych tradycyjnych, bo nowości wszystkie wymiotło) zostało.
Ale pytanie czy to nie będzie teoria - bo jak odszukuję przepisy na coraz to nowe ogórki to mam wielką ochotę na wypróbowanie, chociaż z dwóch kilo... dzisiaj już prawie 15 zagospodarowałam - a jeszcze do tego co mam obowiązkowo zrobić nie doszłam
właśnie skończyłam pestkowanie 2 wiadereczek wiśni a że nie mam żadnego przyrządu tylko nożyk to mam ich serdecznie dość ,no ale teraz to już z górki bo zalewam je tylko lukrem (rozpuszczony cukier) i zagotowuję słoiczki ,jak mi przejdzie to zabiorę się za inne przetwory,narazie mam dżemy z czereśni ,troszkę ogóreczków i kilka słoiczków grzybków ,najbardziej szykuję się na robienie sosu słodko-kwaśnego z tutejszego przepisu,no i wszelkich postaci cukini ,więc z miłą chęcią przyłączam się do Was ,pozdrawiam - rosa
No ja też kupuję prawie wszystko. Działkę przerobiłam prawie na rekreacyjną w całości /za wyjątkiem drzew owocowych i krzewów reszta to rośliny ozdobne niemal wszędzie/ to muszę kupować, wmawiając sobie, ze i tak oszczędzam, bo zimą w sklepie zapłaciłabym 3-4 razy tyle, ale to tylko taki pretekst, bo tak naprawdę chodzi o to, że uwielbiam robić przetwory.
Ale ograniczam pole działania, nie będzie żadnych sałatek mieszanych, czyli takich gdzie różne warzywa się łączy ,a buraczki "robią" za kapustę lub też są wymieszane ze sobą /buraczki z kapustą/. Powód ? -nie mają zbytniego powodzenia w zimie w mojej rodzinie. W największych ilościach idą za to ogórki we wszelkich możliwych kombinacjach, ze wskazaniem oczywiście na konserwowe, te grają pierwsze skrzypce, zajmują 1/4 piwnicznych półek i pierwsze się kończą.
Cieszę się, że nie ja sama mam zboczenie na tle przetwarzania wszystkiego co się da przetworzyć, do ostatniego słoiczka i ostatniego miejsca w piwnicy gdzie można to postawić. Pozdrawiam !
Ja na razie cieniutko - kilka słoiczków grzybków marynowanych, trzy słoiczki sałatki ogórkowej Emiloos i keczup z czarnej porzeczki.
Nie jestem, niestety, "płodną" przetwornicą, ale raczej leniwą, nie mam półek uginających się pod ciężarem skarbów lata i jesieni.
Chciałabym, ale albo czasu albo ochoty brak...
Wielkie wyrazy uznania dla tych, ktore przetwarzają co się da...
Ze mnie "przetwornica" żadna. Zrobiłam parę słoików rabarbaru z imbirem i na tym się wszystko zatrzymało. Po głowie chodzą mi jeszcze gruszki z imbirem, ale sezon na gruchy jeszcze się nie rozpoczął więc cisza w temacie słoikowym. Póki co zbieram puste "szkło" i nim zapełniam półki w piwnicy :-) Trochę mnie kusi żeby zrobić kiszoną kapustę w słoikach, ale to może chyba poczekać do września, prawda? Was nieustająco podziwiam.
Hallo! Wita was marmoladnica -konfiturowa! nie mam dzialki ani mozliwosci na balkonie na hodowanie jakichs warzyw czy owocow... ale! moja dzialka to las! od tygodnia chodzimy z mezem do lasu na jagody i borowki. W zeszla sobote nazbieralismy oprocz owocow jeszcze pelna siatke grzybow. Wlasciwie nigdy nie ma u nas grzybow o tej porze..ale w tym roku wszystko stoi na glowie ..nawet grzyby urosly latem! Grzyby zjedlismy ... troche ususzylam.
Jagody przerobilam na konfitury wyszlo 22 sloiki .... od dziadka, z ogrodu dostalam agrest jasny i czerwony. Z niego tez zrobilam konfitury jasne 6 sloikow czerwone 8.
W lodowce stoja dwa wiadereczka po 1kg jogurcie...pelne jagod... jutro znowu beda konfitury - tylko musze skombinowac sloiczki.
Z borowek do tej pory gotowalam kompoty do picia na biezaco.. bo bylam chora i dobrze robil mi ten napoj. Teraz mam miske borowek i nie wiem narazie co z nimi...moze kompocik a moze zrobie je na gesto do kaczki czy gesi. A na zdjeciu moje jagody przed zamiana w konfitury. Butelka z piwem stoi jako porownanie co do wielkosci misek i wiaderek! :)))) Pozdrawiam Was - Glumanda z granatowym jezorem! :))
Ej Glumnadziu, a ja myslalam, ze to piwko to jako zasilacz przy pracy..... Ilosc jagod imponujaca to bedziesz miala troche roboty :)))
Juz przerobione! te co sa na zdjeciu... juz zamieszkaly w sloiczkach! :) a piwko bylo pod reka, mezus sobie po lesie naszykowal a ja wykorzystalam je do celow porownawczych! co roku obiecuje sobie, ze nie robie konfitur bo jeszcze cala spizarka pelna...i zawsze konczy sie na 70-80 sloikach... ktore potem rozdaje wszystkich, ku ich nieopisanej radosci!
Wiesz - ja sobie co roku obiecuję więcej przetworów nigdy już. Ale... przychodzi lato -a tu wiśnie, truskawki, porzeczki, śliwki - nawet po dwa kilo każdego owocu już daje pełną półkę. To samo z warzywami - choć tutaj z racji cen ograniczam się do papryki, ogórków i pomidorów. Mam ochotę na buraczki - ale tych nie lubi mój mąż, a dla samej siebie nie warto robić.
Gdybym miała działkę wszystko co na niej rosłoby jadalnego przetworzone byłoby do ostatniego owoca i warzywa. Ale nie mam i niegdy nie będę miała. Po pierwsze alergia męża na rośliny (jego rodzice mieli działkę, zawsze wracał z zapuchniętymi oczami, cieknącym nosem i ogólnie rozbity), a po drogie moja niechęć do prac sadowniczo - plewiących. Mogę wszystko przetworzyć, ba nawet zebrać, ale żeby zbierać najpierw wypadałoby posiać, posadzić i jeszcze o to zadbać.
Chyba też lubię przetwarzać...
U mnie przetwórstwo już na półmetku, były już wiśnie smażone i sok, nalewka wiśniowa, korniszony, ogórki z przecierem i kiszone, leczo z cukini i dzem. Póki co wszystko miałam od taty z działki (cukinię od koleżanki) więc jest niedrogo i pewnie :-)) Na tym jeszcze nie koniec mam nadzieje że coś jeszcze dostanę, na pewno będę robić jarzynkę nasoloną so słoików i pomrożę też nieco (groszek, koperek, pietruszka, seler-nać). Obowiązkowo będzie papryka i nalewka z aronii, a jest jej w tym roku baaardzo dużo. Pozdrawiam wszystkie Przetwornice ;-)))
No cóż... Ja też mam fizia na punkcie przetworów... Tym bardziej to chyba dziwne, że z tego co widziałem to jak na razie na tym forum wypowiadały się same kobiety.... Mam działke i warzywa i owoce mam zawsze swoje (choć nie przecze, że czasem mi brakuje np wiśni więc dokupuje..). Co roku półki w piwnicy uginają się od kiszonych ogórków, konserwowoycvh, po żydowsku, w miodzie, grzybków marynowanych, dyni marynowanej, kapusty kiszonej, sałatki z cukini, pikli, wiśni w cukrze, dżemów truskawkowych, soków malinowych, marmolad jabłkowych, buraczków z chrzanem, buraczków z papryką.. No i oczywiście nalewek własnej roboty: Wiśniówki, aroniówki i malinówki. Pomagam też w przetworach teściowej. U nas prawie nigdy nie zostaje nic na drugi rok.... Zawsze wszystko jest pożarte ;) I wypite ;) Żona czasem do mnie mowi, że po co ja się tak męczę i wogóle z tymi przetworami... A ja zawsze powtarzam, że dla mnie to jest sama przyjemność przerabiać wszytsko co się da i patrzeć jak słoiczki zapełniają piwnice :) Nawet jak się narobię to zawsze mam świadomość, że później zimą będzie naprawde duża przyjemnością zjeśc czy wypić sobie coś smacznego i samorobnego. A zresztą zawsze mi żal zostawić coś na działce do zmarnowania, bo w końcu po co się w koło tego chodzi od wczesnej wiosny, co nie?
kluko podziwiam i gratuluje! Ze mnie co prawda zadna "przetwornica" ale to tylko z braku czasu nio i dzialki oraz cen owocow i warzyw u nas. Podziwiam Was!
Dziekuje! No cóż, pewnie jakbym miał te wszystkie owoce i warzywa kupować to tez bym nie robił tych przetwórów, a przynajmniej nie tylu... Aczkolwiek wszystkjo zależałoby od tego ile byśmy mieli akurta pieniędzy... Na razie sie tym nie martwie, bo moi rodzice i teściowie mają działki, więc dostawa warzyw i owoców mam nadzieje, że nie zostanie zahamowana... No a zrsztą zapomniałem dodać, że staram się zbierać wszystko co się da... ;) Już teraz zaczynam chodzić na grzyby, więc mam nadzieje, że nasusze dosyć sporo to będę miał grzybki do uszków na Wigilię. Dodatkowo w zamrażarce leżą szparagi (znalazłem dziko rosnące i zawsze się objadfamy ze znajomymi kilogramami przez maj i czerwiec....), no i dziłkowe ogórki na mizerie, fasolka szparagowa, papryka, groszek zielony, cukinia i oczywiście grzyby (zimą tak super sobie zjeść w śmietanie...). ćzas mam, bo nie pracuje, tylko siedze w domu i opiekuję sie synkiem, ale staram się nie próżnować...
Ja mam pytanie do przetwarzajacych o fasolke.Mam fasolke zolta taka mniejsza i w jednych przepisach jest ze fasolke trzeba 2 razy pasteryzowac w niektorach ze tylko raz ny czym polega roznica?Prosze o podpowiedz.A i mam pytanie o inna fasolke ktora dopiero rosnie jest to fasolka koloru fioletowego po wrzuceniu na wrzatek robi sie zielona ale jest wieksza i grubsza od tej zoltej ktora mam czy ta fioletowa tez bedzie sie nadawala do sloikow?Czekam na podpowiedzi a teraz niestety musze isc konczyc gotowac obiad.Wszystkim WZ-towiczom zycze pieknej slonecznej i przyjemnej niedzieli
Przy moim przepisie /ja powtarzam pasteryzację/ wyjaśniłam, choć może niezbyt precyzyjnie dlaczego trzeba robić to ponownie. Ja zawsze trzymam się tej zasady i mam pewność, że kiedy zimą otworzę słoik nie spotka mnie niemiła niespodzianka.
Fioletową fasolę kiedyś też sadziłam, jest pyszna i w zasadzie zjadaliśmy ją na bieżąco, raz jakąś niewielką nadwyżkę zamroziłam, ale to już nie to samo.
Moze ja spróbuję Ci wyjaśnić dlaczego niektóre przetwory wystarczy raz pasteryzować a inne pasteryzyzujemy dwu a nawet trzy- krotnie.
Otóż jednorazowe gotowanie (pasteryzacja) jest wystarczajace dla produktów kwaśnych.
Przetwory przygotowane w niezakwaszonej zalewie (zielony groszek, fasolka szparagowa, szparagi, kukurydza0 same w sobie są warzywami o niskiej kwasowości i wymagają conajmniej dwukrotnego pasteryzowania w odstępach 24- godzinnych. U mnie w domu rodzinnym z groszkiem była zabawa, bo był pasteryzowany trzykrotnie.
Powtórna pasteryzacja ma na celu zniszczenie tych bakterii, które mogły rozmnożyć się z form przetrwalnikowych, odpornych na temp. w czasie pierwszej pasteryzacji.
W przypadku innych kwaśnych przetworów jednorazowa pasteryzacja "załatwia" sprawę pod warunkiem,że słoik będzie szczelnie zamknięty a tym samym odcięty będzie dostęp tlenu. Najlepiej juz po zakończonej pasteryzacji jeszcze "dokręcić" zakrętkę na słoiku lub odwrócić do góry dnem.
A ja i tak nie rozumiem ... to znaczy rozumiem celowosc dwu, czy trzykrotnego pasteryzowania, ale nie rozumiem jak to zrobic.... Jesli po pierwszym pasteryzownaniu sloiki juz sa zamkniete (dokrecone) to jak robimy powtorna pasteryzacje ??? odkrecamy na nowo juz uprzednio dokrecone sloiki??? czy tez pasteryzujemy je dokrecone ???? Prosze niech mnie ktos jeszcze oswieci tak lopatologicznie .....
Dzieki Tucha, widzisz ze mnie taki gamon przetworowy.....:))) ale mysle, ze wlasnie dzieki temu watkowi wiele sie od Was naucze.
Marylko, ty juz może nie kombinuj z tymi zakrętkami...:))) Nie wiem, czy do końca dobrze zrozumiałaś ale tak na wszelki wypadek - jeśli nie bawisz się w przetwarzanie groszku zielonego, fasolki i takich warzyw, do których nie dodajesz octu (nie zakwaszasz), to pasteryzujesz tylko jeden raz. :))))
Alu, staram sie jak moge :)) zakretki pozostawiam Charliemu na dokrecenie, bo ja nie mam zadnej sily, "baba jak szafa", a nie moze nic odkrecic ani zakrecic .... no poza zakrecaniem zycia ;)) ale to juz moja specjalnosc jak powiedzial kiedys moj brat. Wiesz ja tylko tak z ciekawosci chcialam wiedziec (taka chce byc mundra) bo przeciez moje przetwory skoncza sie pewnie na tych ogorkach, pomidorkach ......eeeee no cos tam jeszcze wymysle:))
Wlasnie rosna mi na balkonie czerwone okragle ostre papryczki, czy moze ktos ma przepis jak je zamarynowac???? Ja lubie takie ostrosci do salatek, do mieska ale nie mam pojecia jak to zrobic :( czasem kupuje gotowe i one sa w zalewie octowej z odrobina oleju ....moze ktos ma przepis na takie "diableki" to bardzo prosze :)))
Marylko marynujesz tak samo jak normalną paprykę. jak jesteś zwolenniczką niezbyt słodkich marynat - to powinno Ci sie podobać ( z zeszłym roku zrobiłam dwa słoiczki chili) http://wielkiezarcie.com/przepis20012.html tyle, że musisz zmniejszyć proporcje zalewy
Super, dziekuje Ekkore, ja chce zamarynowac te papryczki w calosci ale to przeciez nie ma znaczenia :)) a rosnie mi tego sporo, czesc sie suszy na wiszaco w oknie ale jest jeszcze duzo dojrzewajacych na krzaczku wiec zrobie w/g Twojego przepisu :)))
Marylko, jeśli Ty masz własną papryczkę chilli, to zachęcam Cię do wypróbowania tego sosu...:))) Dla mnie jest w kuchni niezastąpiony a jaki afrodyzjak...:)))
Mam nadzieję, że się skusisz..:))))))))))))))))http://wielkiezarcie.com/przepis24197.html - nie wiem dlaczego nie mogę dzisiaj wkleić na niebiesko..:(
http://wielkiezarcie.com/przepis24197.html i juz jest
No i znow jestem traba uszata :)) przeciez mam ten sos w przepisach ......oczywiscie, ze zrobie bo ja kocham takie ostrosci :)) a co do tego afrodyzjaka, to chyba bede ten sos ukrywac przed Charliem :)) albo pojde na wczesniejsza emeryture i bede sie regenerowac jak maz w pracy :))))
A kiedy On biedak się zregeneruje ? .:)))))))))))))
Dziewczyny slicznie dziekuje za wyjasnienia w sprawie fasolki.Niestety wczoraj nawet nie zerknelam na komputer bo nie mam czasu z powodu przeprowadzki.Wczoraj wozilismy juz kartony na nowe mieszkanie i caly tydzien bede miala wlasnie taki,a w piatek przewozenie mebli,dzis wszystko mnie boli cale miesnie uffff....Ide dalej pakowac ..Zycze wam milego przetwarzania i milego slonecznego dnia(u mnie niestety pada juz 2 dzien)
Krzykne, za Smakosia Lo Matko z Ojcem !!! Toz to produkcja masowa ...... i gdzie mnie tam do Was startowac z moimi skromnymi sloiczkami :(:( ale ciesze sie i tak, ze cos robie, bo do tej pory nie mialam zielonego pojecia o przetworach, a dzis "przetrzepalam" juz caly dzial przepisow przetworowych i bede dalej dzialac :)))
Maz znalazl sloiki w innym sklepie i kupil 24szt, wiec trzeba je bedzie czyms wypelnic ....
A wiecie, że robienie przetworów domowych wciąga tak samo jak bywanie na stronie WŻ???? Chcecie mieć jeszcze jeden nałóg??? Taaaaak? No to do roboty !!!!
Witam Drogie Przetwornice a oto moja dalsza część wyrobów które z czystym sumieniem mogę polecić Sos słodko kwaśny i Dżem z cukinii.http://wielkiezarcie.com/przepis19022.html http://wielkiezarcie.com/przepis18998.html Dżemik zrobiłam pół na pół jabłka z cukinią ,zrobiłam narazie z galaretką ananasową i smakuje tak jakby była zrobiona z ananasa dla mnie pychota.Zaraz zabieram się zrobić z galaretką brzoskwiniową.
Gratuluje! Czy pochadzisz z Niemiec? Bo wszytskie słoiki podpisane są po niemieckualbo w jakimś języku podobnym....
Ja Cie zabije :)))))))))) Próbuje od jakiegos czasu, zmuszona wczesniej przez Ogórecznice, robić te przetwory, i juz sie ucieszyłam, ze wkrótce i ja sie czyms zrobionym w tym roku pochwale - a tu masz, znowu mnie zdołowały - tym razem Glumanda... Tego sie nie spodziewałam....I żeby podnieśc swoje morale będę musiała zrobic jakiś dżem ;))))))
Ale gratuluję przetworów Glumando. I moze wypożycz mi to stado krasnoludków (przekabaciłaś krasnale ogrodowe sąsiadów ?), które pomaga Ci na skalę przemysłową robic te przetwory :)))))))
I ja w tym roku wziełam sie za przetwory, zrobiłam kilka sałatek z ogórków. Po pasteryzacji postawiłam słoiki do gory. Zawsze mi mowiono ze zakrętki od słoików powinny sie wklęsnąć, mi nie wszystkie zakrętki się wkłesły :(( Czy oznacza to że mi nie wyszły i mam je wyrzucić? :((
najlepiej spróbuj delikatnie odkręcać (ale, żeby nie odkręcić) - jeżeli pokrywka stawia opór znaczy, że wszystko w porządku. Jak odkręci sie bez przy tak minimalnym naporze - przetwór sie nie zapasteryzował - i trzeba go albo zaraz zjeść, albo jeszcze raz zapasteryzować
Sezon ogórkowy - mam nadzieję - zakończyłam bezpowrotnie jeszcze w ubiegłym tygodniu a relacja w poprzednim wątku..
Dzisiaj dla odmiany coś na słodko - dżem z cukinii w/g przepisu Agnieszki Szylar..:)))
Zachęcam wszystkie Sezonowe Przetwornice do wypróbowania - dżem jest naprawdę pyszny, szczególnie ten w wersji cytrynowej. Przy następnym "rzucie" cukinii mam zamiar zrobić z udziałem galaretki o smaku kiwi z limonką...tylko malutką porcję... ...)))
A to na zachętę :
Właśnie dziś robiłam te dżemiki i wyszły pychota w wersji ananasowej i brzoskwiniowej i może jeszcze zrobię o smaku kiwi (fotka powyżej).
Widzę, że idziemy "ramię w ramię" z przetwórstwem...:)))
Ja zrobilam tez w wersji cytrynowej z dodatkiem skorki z limonki /bo akurat mialam i szkoda bylo wyrzucic/ i w wersji brzoskwiniowej z dodatkiem soku z limonki /bo.....itd/. Dzemy sa pyszne, juz sie nie moge doczekac az moja cukinia dorosnie do wielkosci przerobowej, bedzie ananasowa.
Wszyscy sie chwala swoimi sukcesami no i slusznie. A kto sie moze pochwalic 2-3 cm spalonego na wegiel dzemu z cukinii Agnieszki Szylar? No oczywiscie JA!
Odeszlam tylko "na chwilke" zobaczyc no nowego na WZ a jak wrocilam to nie mialam nic innego do roboty jak tylko zapakowac moj garnek /ulubiony na przetwory bo z grubym dnem/ w torbe i wyniesc do smietnika. Niestety, garnek poszedl ale smrod zostal. Wietrzenie trwa juz pare godzin. A byly to takie piekne,zolte cukinie i galaretka pomaranczowa! Mialo byc takie smaczne!
Mari, to sie nazywa zlosliwosc losu i sila WZ ....wspolczuje Ci, co prawda sezon na cukinie dopiero sie zaczal, ale ten ulubiony garnek jest pewnie ciezki do przetrawinia, ja zawsze boleje jak sie mam rozstac z takim sprzetem .....:(( Przyznam sie, ze jak ja ide "zerknac" co sie dzieje na WZ i mam cos nastawione na kuchence to zawsze nastawiam alarm, bo to tak latwo sie zapomniec .....
O matko, Alu Ty to faktycznie jestes przetwornica :)) ja sie tu probuje czegos od Was nauczyc za pomoca tego watku, ale przeciez w zyciu mi chyba nie grozi robienie tego na taka skale, po pierwsze nie mam kiedy, nie mam gdzie przetrzymywac (szafa w pokoju goscinnym robi za spizarnie) no i nie bardzo mam komu ....
u mnie rowniez sezon "przetworczy"w pelni. W piwnicy stoja ogorki w musztardzie, salatka z ogorkow i czosnkiem, ogorki z chili, pikle z cukinii, soczek i konfitury z wisni, galaretka z czerwonej porzeczki, wlasnie jestem w trakcie robienia dzemu z cukinii, a juz niedlugo zabieram sie za salatki i potem powidla. Aha, jak beda grzybki to jeszcze zrobie "grzyby w pomidorach" sa pyyyyszne.
Podaj proszę ten przepis na grzyby w pomidorach.
http://wielkiezarcie.com/przepis19554.html w tamtym roku robilam podwojna porcje, a i to bylo malo, naprawde sa przepyszna. Polecam.