Te ciasteczka wychodzą kruche, z upływem czasu kruszeją i miękną :) Można je upiec już teraz - na pewno dotrwają do świąt :)
O, mam - to chyba ten parowar tylko w czarnym kolorze - na stronie jest instrukcja do ściągnięcia: http://www.p4c.philips.com/cgi-bin/dcbint/cpindex.pl?ctn=HD9140/90&scy=pl&slg=pl
Cześć, Kolorowa - zaraz sprawdzę w necie, czy nie ma gdzieś instrukcji on-line, bo szczerze pisząc mam tyle czasu na przepisywanie instrukcji co kot napłakał :(
W każdym razie filozofii nie ma żadnej - wlewasz wodę do pojemnika na wodę, włączasz, wybierasz tryb dopasowany do potrawy, a jeśli czas jest za krótki albo za długi, możesz go podbijać lub skracać guzikami z plusem i minusem. Ot i tyle.
Bardzo pięknie wyglądają - takie zimowe :)
Oooo, jak na kotłowni na piecu, to na pewno ładnie się wysuszą. Nie zapomnij odwracać ich co jakiś czas, żeby równomiernie wyschły z każdej strony.
Są świetne, Gosiu, tylko wiesz co? Wydaje mi się, że powinnaś je ciut wcześniej wyciągać z piekarnika lub ustawić temperaturę niższą o jakieś 10 st C, żeby się tak bałwany nie przyrumieniały.
Oczywiście, że nie mogą być wędzone - to znaczy wszystkie suszone śliwki mają delikatny aromat dymu, ale nie wolno użyć mocno wędzonych śliwek, które dodajemy np. do bigosu czy mięs. Kupujemy suszone bez pestek i płacąc rozchylamy woreczek i wąchamy, czy ekspedientka nie pomyliła się i nie podała nam jednak wędzonych :D
Ta pierwsza tura wyszła Ci chyba lepiej niż mnie - wyglądają super apetycznie!
Fajny pomysł! Ja lubię mieszać budyń z twarożkiem i otartą skórką z cytryny :)
Różnie je piekę, ale najczęściej około 12 minut w piekarniku już nagrzanym do 180 st C (ustawienie góra+dół)
Czytam i wydaje mi się, że kiedyś jadłam w gościnie podobne pulpeciki. Były bardzo smaczne, tylko nie jestem pewna, czy nie były ciut mniej octowe.
Taki karczoch kusi, prawda? :) Moje drzwi od razu zrobiły się bardzej świąteczne - uwielbiam go. A jakie masz wianki? Takie do kładzenia na stół, czy do wieszania?
Ja dziś skusiłam się i kupiłam kilka form styropianowych w kształcie stożka - może zrobię jakieś karczochowe choineczki... o ile jakimś cudem zdążę...
Marzeno, przyznam się, że nie mierzyłam, ale to dość łatwo oszacować. Wystarczy policzyć ilość rzędów w poszczególnych kolorach. Z jednej strony wieńca zwykle upinamy około 18 okrążeń (na przemian srebrnych i zielonych), czyli w sumie 36 pomnożone przez 8 (bo tyle w rzędzie jednego koloru znajduje się trójkącików) = 288 razy 5,2 cm = 1497,6 cm plus około 30 cm na początkowe i końcowe owinięcie maskujące = 1527,6 cm (czyli 15,276 metra w sumie, czyli po 8 metrów w każdym kolorze, licząc z nadwyżką na wszelki wypadek :D). Plus kawałek tasiemek w innych odcieniach na kokardę. Ufff :)
Hihi, fajne przygody z małą :) Dobrze, że mała się styropianu nie najadła.
Aaa, no to wszystko jasne :) Ja też smażę podobne kotlety, tylko dodaję domowej wegety - rzeczywiście są bardzo smaczne.