Pamiętam te cukierki, to były czasy, ehh, jeszcze te robione z cukru z dodatkiem octu :)
He, he, he..... padłam sama z siebie!!! To świniobicie, to ja dodałam! Pisałam mechanicznie i bezmyślnie. Można też pomyśleć, że teściową przerobiłam.... i móżdżek i ozór...
Izmo .. W PRL-u .. nie takie rzeczy przerabialiśmy .. )))
Ozór wołowy ze świniobicia?
Robię czasem ozorki w sosie musztardowym.Cebule pokrojoną w kostkę podsmażam na złoto,dodaję mąki,robię białą zasmażkę.Dodaje wodę,mieszam,żeby zrobił się na wpół gęsty sos.Przecieram go przez sito,dodaję musztardę,sól,pieprz,śmietanę,cukier.Zagotowuję i sos gotowy.Przepis znalazłam już wieki temu w jakiejś książce kucharskiej.
Dorotaibasia,zgadzam się z Tobą,choć mnie akurat z kuchni Mama nie przeganiała,wręcz przeciwnie.Dzięki temu sporo się nauczyłam,ale że ozorki były robione najwyżej 2-3 razy do roku,po prostu nie utrwaliłam tego w pamięci..Z kilka razy potem próbowałam odtworzyć ten smak,ale mi nie wyszło,bo albo dałam za dużo musztardy,albo za mało,to zaś ozorki były za twarde.A gdy przeczytałam ten przepis,wróciła nadzieja,że może uda mi się jeszcze ugotować
Znalazłam tu przepisy z sosem chrzanowym,więc teraz mam pole do popisu:)
janeczko, usztywnia pianę z białek, a efekt końcowy bardzo smaczny
Ciekawie się zapowiada.
Powiedz proszę co daje ta galaretka w bezie bo jakos trudno mi sobie wyobrazić efekt końcowy.
Goplano - ja robię ozorki w chrzanowym właśnie na oko. Jeśli masz ochotę to wklepię ci na PW, bo to właśnie przepis moje babci ale z mojej głowy.
goplana...moja Babcia też wszystko gotowała "na oko" i szczerze mówiąc ja też tak robię....do tego jeszcze nie pozwalała pomagać sobie w kuchni więc wszystko co potrafie to jedynie z podglądania...bo nawet jak pytałam to obrywałam ścierką:) (że niby przeszkadzałam) ściśle przepisów trzymam sie jedynie w przypadku ciast...a ten akurat sos robię nadal, wprawdzie sporadycznie ale gotuję np na piątkowy ekspresowy obiad...w czasie kiedy jajka się gotuja na twardo sos jest praktycznie gotowy, do tego tłuczone ziemniaki i wszyscy wcinają aż miło patrzeć:)
Dorotaibasia bardzo Ci dziękuję. W latach 80-tych, moja Mamusia robiła te ozorki na rozmaite okazje i były wyśmienite.Niestety przepisu nigdy nie odnotowała,bo robiła wszystko na tzw.oko.A zapytać od dawna nie mogę..;(
goplana2...jesli sos miałby być "na ciepło" to moja Babcia w PRL-u robiła tak...do garnuszka lała kranówkę, dokładała łyżkę masła i dosmaczała "Jarzynką", kiedy to sie zagotowało dokładała musztarde -koniecznie sarepską (taką najzwyklejszą, jak teraz bywa w plastikowych kubeczkach, nie żaden Kamis czy Develey broń Boże :) ) dokładnie to roztrzepywała "koziołkiem", doprawiała odrobiną cukru i zagęszczała najzwyczajniej w świecie wodą z mąką...dorośli jadali to właśnie z ozorkami a nieletni z jajkami ugotowanymi na twardo
A co zrobić ze śmietaną, bo nie napisałaś?
PRL, końcówka lat 80
Hehe, pamiętam, jak ktoś dostał na podwórku dwa złote(to prawdziwy skarb był wtedy)) To całe podwórko dzieciaków niosło ten skarb do sklepiku do pani Pajkowej. A pani Pajkowa nasypywała nam cały wielki papierowy rożek landrynek. A my potem sprawiedliwie dzieliliśmy sie, co do cukierka na podwórku, a potem lecieliśmy grac w piłke, albo w czterech pancernych.)))