125 g masła
1 kostka gorzkiej czekolady (łamiemy na jak najmniejsze kawałki)
300 g marmolady śliwkowej (lub powidła) - im kwaśniejsze, tym lepsze!
150 g cukru (ja daję cukier puder - nie ma grudek)
2 jajka
150 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szczypta soli
Włączamy piekarnik na 180 stopni i niech się nagrzewa... A w tym czasie:
1. Wrzucamy masło do garnka (najlepiej takiego z grubym dnem) i na małym ogniu topimy.
2. Gdy masło się już prawie stopi, wrzucamy połamaną czekoladę. Mieszamy, żeby się wszystko ładnie stopiło.
3. Do garnka z masą maślano-czekoladową dodajemy mamoladę, cukier, sól i jajka. Mieszamy (można dalej używać drewnianej łyżki, ale gdy mi się spieszy, używam miksera na wolnych obrotach).
4. Powoli dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
5. Gotową masę wylewamy na blachę (najczęściej używam małej okrągłej formy tortowej).
6. Pieczemy 50 minut.
7. Wyłączamy piakarnik nie otwierając go - ciasto "dochodzi w cieple" jeszcze ok. 15 minut.
8. Smacznego :)