Witam wszystkich, wasz serwis czytuję od odsyć dawna. Jestem facetem, nie kucharzem. Od kilku miesięcy przypadła mi zaszczytna, ale też wymagajaca praca dbania o zawartość żołądkową mojej rodziny, więc się staram jak mogę. Wykształcenia kucharskiego nie mam, raczej sporo samozaparcia i odrobinę pasji do "zabawy" w kuchni.
Na początek moje ostatnie dzieło.
Bbierzemy całego kurczaka i pozbywamy się kości. Nie będę szczegółowo opisywał, najlepiej zrobi to sam mistrz Jacques Pepin
Obracamy patyczkiem do dołu i wkładamy do naczynia żaroodpornego. Ja posmarowałem kurczaka jeszcze mieszaniną roztopionego masła, oleju i przypraw z czosnkiem. Na spód dolałem trochę wody, żeby nie tylko się piekł, ale też trochę podgotował.
Przykrywamy naczynie i wstawiamy do piekarnika 180-200 stC na około 1:40h (po godzinie dobrze zdjąć pokrywkę, żeby przypiekł się od góry).
o upieczeniu powinno to wyglądać mniej więcej tak jak na obrazku poniżej. W czasie pieczenia można przekłuć kurczaka, żeby wypłynął nadmiar wody/soku z nadzienia.
Wnętrze takiej galantyny wygląda jak poniżej.
Wszystkim życzę smacznego i liczę na konstruktywną krytykę.
To nie chodzi moją czy tamtą insyrukcję bo na WŻ tez jest (ale jakoś nie mogę jej znaleźść chciałam wstawić), tylko dobrze się przyjrzeć , bo ja też miałam trudności ale naprawdę to nie jest takie trudne wystarczy bardzo ostry nóż
O właśnie, to jest dokładnie ten sposób na luzowanie kurczaka. Prawie wszystko tak samo. I to uważam jest dożo prostszy sposób luzowania.
Kiepsko tej pani wychodzi widac,za bardzo męczy tego kurczaka pan na you tube precyzyjnie to robi
Wszystko pięknie, Jacques Pepin to bardzo dobry nauczyciel luzowania kurczaka. Tylko jedna uwaga nazewnicza. To, co tu jest zrobione, to balotyna z kurczaka a nie galantyna. Różnica polega na tym, że robiąc galantynę wyluzowane mięso oddzielamy od skóry, mielimy z różnymi dodatkami i układamy w "gołą" skórę. Balotyna natomiast jest wtedy, kiedy wyluzujemy tuszkę, ale pozostawimy w niej mięso i do tego dodamy farsz zrobiony z innych składników.