1. Pomidory porządnie umyć, nie trzeba obierać. Cebulę, czosnek, marchewkę, seler, pietruszkę obrać. Chili, gruszkę, nać, bazylię i por umyć.
2. Czosnek lekko rozgnieść na desce, pokroić w plasterki, cebulę pokroić w kostkę, białą częśc pora i chili pokroić w plasterki, marchew, seler, pietruszkę i gruszkę zetrzeć na tarce jarzynowej. Pomidory pokroic w kawałki, wrzucic do miski i wymieszać rękoma ściskając miąższ by puścił jak najwięcej soku.
3. W dużym garnku (najlepiej stalowym w którym się nie przypala) rozpuścić masło z olejem, na lekko ciepły tłuszcz wrzucić czosnek do chwili uzyskania mocnego zapachu (nie brązowić bo będzie gorzki), wrzucić cebulę, posolić (wtedy puszcza sok a się nie przypala), zeszklić, wrzucić chili, potem potarte warzywa z gruszką, posolić, podsmażyć (uważać żeby się nie przypaliło), wrzucić pomidory - najlepiej partiami, po trochu wtedy szybciej się rozgotowują.
4. Gdy pomidory puszczą dużo soku i się zrobi rzadka pulpa w garnku, dodać zieloną część pora i nać selera i pietruszki (jeśli jej używaliśmy zamiast korzeni), oraz sporo ziarnek pieprzu. Pogotować chwilę, doprawić solą, pieprzem mielonym, cukrem, pieprzem kajeńskim, paprykę i pokruszonymi kostkami. Pogotować, na sam koniec wrzucić bazylię.
U mnie cały cykl gotowania trwa około 1 godziny, ale po puszczeniu soku przez pomidory pilnowania żeby sie nie przypaliło jest już mało - doprawianie i od czasu do czasu mieszanie.
5. Teraz czeka nas trochę pracy bo trzeba to wszystko przetrzeć przez sitko - ale nie bardzo gęste, ja przecieram dwukrotnie żeby mieć jak najwięcej masy i soku. Wszystko to co przetarte jeszcze raz zagotowuję, wlewam do butelek, zakręcam i pasteryzuję w garnku przez około 25 minut.
6. Sos jest dość gęsty,pikantny. Jak znalazł zimą dla uzależnionych, tak jak ja, od pomidorów, ich smaku i zapachu.Ja wykorzystuję go do zupy pomidorowej, jako bazę do sosów do makaronu lub ryżu, lub sam, podgrzany jako maczankę do chleba lub grzanek czosnkowych. Można wrzucić do niego również miazgę szpinakową podsmażoną na maśle z czosnkiem, odparować i już mamy farsz do naleśników lub canneloni, bądź też bazę do jarskiej lazanii.
Sos ten do najmniej pracochłonnych co prawda nie należy ale naprawdę warto - jest pycha.
Nie polecam opuszczenia gruszki bo to właśnie ona dodaje ten nieuchwytny, doskonały smak, do czego doszłam po wielu próbach :).