-
Stopień trudności
Łatwy
Składniki:
Zapraszam również: http://wielkiezarcie.com/recipe97292.html
Ciasto
1 kg mąki pszennej (przesianej przez sito)
30g drożdży (1/3 kostki) lub 14g drożdży suszonych (2x7g saszetka)
1 szkl cukru
600ml mleka (letnie)
4 duże żółtka (tylko żółtka)
2 całe jajka
szczyptę soli
5 łyżek oliwy lub 120g margaryny (roztopionej, przestudzonej) - ja wybrałam margarynę
1 cukier waniliowy - 1op.
1 kieliszek spirytusu (opcjonalnie) - ja nie dodałam :)
sok z 1 cytryny
z podanej proporcji wyszło około 40szt.
Nadzienie / Dodatki / Propozycje
400 g konfitury (ja dodaję czekoladę, dżemy, nutellę, nawet budyń)
100 g orzechów włoskich
2 litry oleju do smażenia w głębokim tłuszczu
cukier puder do posypania lub lukru
kondyzowana skórka z pomarańczy
Rodzaj potrawy: Tłusty Czwartek / Deser / Podwieczorek.
Opis:
- Przygotuj Zaczyn:
W zależności czy użyjesz drożdży suszonych, czy świeżych procedura wygląda tak: dla świeżych - z 300 ml mleka (letniego, niezbyt gorącego, by nie sparzyć drożdży) oraz 4 łyżek mąki i 4 łyżek cukru, a także drożdży, zrób zaczyn. Dobrze rozpuść drożdże :). Odstaw zaczyn w ciepłe miejsce, aby drożdże się ruszyły. Ja przygotowuje je, w tej samej misce, w której będę wyrabiać ciasto, gdy drożdże się ruszą (zwiększą objętość) dodaj pozostałe składniki i wyrób ciasto. Ciasto należy solidnie wyrobić ;) - Dla suszonych - z podanych składników wyrób ciasto. Przygotuj wszystkie składniki sypkie, przesiej je przez sito, do przesianej mąki dodaj drożdże (sypkie), pozostałą część cukru, szczyptę soli, oraz cukier waniliowy (lub extrakt), wymieszaj, później jajka oraz żółtka, następnie resztę letniego mleka, całość dobrze wymieszaj, na sam koniec do ciasta dodaj rozpuszczony, przestudzony tłuszcz lub olej. Odstaw ciasto do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, do czasu aż podwoi swoją objętość.
- A teraz, mały trik. Wyrośnięte ciasto podziel na kilka części. Każdą część po kolei rozwałkuj na 4 cm grubość.
Na połowie każdego rozwałkowanego kawałka połóż w niewielkich odstępach po łyżce marmolady lub innego nadzienia, pamiętaj, aby odstępy były na tyle duże, aby dało się potem wyciąć koła szklanką. Jeżeli rozłożyłaś już nadzienie, zawiń drugą połowę ciasta na ciasto z nadzieniem, zwróć uwagę, aby nadzienie nie wystawało za ciasto. Widoczne górki, wytnij szklanką (pozycjonując nadzienie na środku wycinanego koła). Powstałe pączusie, lekko uformuj dłońmi, aby nadać im ładny kształt (nie mniej jednak, pożądany jest bardziej płaski kształt, niżeli kuleczki). Jak widzisz, to najszybsza i najwydajniejsza metoda, jeśli chodzi o dużą ilość pączków w krótkim czasie.
Jeżeli masz swoją własną technikę, nie ma przeciwwskazań do jej użycia :)
Tak przygotowane pączki, odłóż na tacę i pozostaw do ponownego wyrośnięcia. Wyrośnięte pączki, smaż STOPNIOWO i POWOLI na rozgrzanym oleju do 180st często obracając (tajemnicą pączków, aby się nie opiły oleju jest własnie temperatura oleju). - Drugą, równie sprawną techniką jest podzielenie ciasta na mniejsze cześci. Każdą część lekko rozpłaszcz dłońmi, następnie wytnij koła za pomocą szklanki. Ciasto powinno mieć około 3-4cm grubości przy wycinaniu kół. Tak wycięte koła, odłóż na tacę i pozostaw na parę minut do wyrośnięcia. Piecz tą samą techniką jak wyżej. Po upieczeniu nadziej je konfiturą lub innym wypełnieniem za pomocą szprycy. Wierzch pączków polukruj albo po prostu posyp cukrem pudrem. Najelepiej nadziewa się lekko jeszcze ciepłe pączki, to samo dotyczy pudrowania.
Przygotowanie ciasta: 10 min
Pieczenie: 10-15 min
Dekoracja: około 10 min.
Całkowity czas oczekiwania: 3 godz
Dużo, naprawdę dużo pączków już upiekłam, przestudiowałam i użyłam mnóstwo przepisów, mnóstwo porad i przegooglowałam ogrom portali kulinarnych w pogoni za „ idealnymi” pączkami i nie znalazłam idealnej receptury oraz techniki ich wykonania bez wad, dodawałam spirytus, i nie dodawałam, czytałam o olejach, temperaturach ich utleniania, a także zastosowaniu i wierzcie mi, nie odczułam różnicy między pączkami pieczonymi w ODPOWIEDNIEJ temperaturze oleju, a pączkami z zawartością spirytusu, a skoro nie ma różnic… to, po co przepłacać. W moim domu wykorzystywano nawet smalec do ich wypieku, nie mniej jednak, smalec szybko się spalał i robił straszną zadymę w domu. Dziś stosuje olej rzepakowy, rozgrzany do temperatury 180-190st i jestem zadowolona z rezultatów, a pączki nigdy nie wyszły „ opite olejem” – dlatego też skończyła się u mnie era „ spirytusu”. Dla zainteresowanych kwestią wyboru oleju do pieczenia (odpornych na wysokie temperatury) podsuwam link: http://pokochajolejrzepakowy.pl/na-czym-smazyc-najbezpieczniej/

Corin (2013-02-04 21:50)
Nie ma, co się zniechęcać, grunt to zadowolenie, troszkę praktyki i idzie raz, dwa.. ;)
Ja czasem też tak mam, ogrom bałaganu odstrasza mnie od pieczenia, wtedy mijam wszelkie utrudnienia i robię to tak: wszystko, co sypkie wrzucam do miski, dodaję suche drożdże instant, mieszam. Wlewam lekko podgrzane mleko oraz dodaję jajka. Wyrabiam ciasto. Na koniec dodaję tłuszcz, wrabiam go dosłownie w ciasto. Ostawiam do wyrośnięcia. Już nawet po 50 min widać, że ciasto powiększyło objętość. Biorę ciasto, dzielę na dwie, trzy części. Każdą rozgniatam w rękach na desce do krojenia na grubość 3 nawet 4 cm. Szybko wycinam kółka szklanką. Rozgrzewam olej, nawet nie czekam, aż drugi raz wyrosną, jeszcze się nie zdarzyło, aby nie wyszły ładne, okrąglutkie, wyrośnięte lub surowe;). Nie bawię się w nadziewanie. Po prostu piekę je w odpowiednio nagrzanej oliwie. Po upieczeniu, co zwykle nie zajmuję zbyt wiele czasu, nadziewam je (plastikową) szprycą. I gotowe. Całość nie trwa długo. Lukruję i skończone.. a ile radości;) a i ja jestem zadowolona.

Wkn (2013-02-04 23:15)
Ja bym jednak nie smażyła w oliwie, lecz w oleju (lepiej znosi wysoką temperaturę, no i szkoda oliwy na smażenie pączków) - ale pewnie właśnie olej miałaś na myśli :)

nusia1 (2013-02-06 12:40)
Spirytus lepiej dodawać, gdyż nie wchłaniają tyle tłuszczu podczas smażenia. Lepsze są normalne drożdże niż te w proszku. Poza tym dobrze zrobiony pączek powinien mieć białą otoczkę wokól.

iwkaie (2013-02-07 16:39)
Dzis zrobilam wlasnie te paczki...nie wiem czy to moja wina(trzymalam sie scisle przepisu)ciasto pieknie wyroslo ale bylo zbyt luzne..musialam na stolnicy dodawac maki..dopiero potem probowalam rozwalkowac...juz myslalam ze nic z tego nie bedzie..ale potem jeszcze bylo gorzej..pieczenie ..pierwsza partia piekna jak malowane ale w srodku surowe..dalam je do piekarnika by doszly,i tak metoda prob i bledow ostatnie 20 jakos upieklam...w smaku super nie naciagly tluszczu,ja dodalam do oleju pol kostki margaryny.To byly moje pierwsze paczki w zyciu ktore pieklam sama..chyba nie wyszlo zle ale nastepnym razem uzyje frytownicy w ktorej jest termometr.mniej smrodu i jakos latwiej z termometrem

Corin (2013-02-07 20:20)
Po pierwsze, nigdy nie łączymy tłuszczów. Zwłaszcza margaryny z olejem. Oba tłuszcze mają inną temperaturę utleniania. Gdy margaryna się już pali, olej się dopiero rozgrzewa, dlatego w przyszłości odradzam łączenie. Wybieraj oleje odporne (rafinowane) na temperaturę. Zaoszczędzisz sobie „ smrodu”.
Po drugie, konsystencja ciasta jest luźna i jest to właściwa konsystencja. Po wyrośnięciu, ciasto wyłóż partiami na lekko oprószoną mąką powierzchnię. Rozgniatamy, np. dłońmi (nie gnieciemy, jak prania), tylko równamy na grubość 4 cm a następnie szklanką wycinamy. Jeśli bawisz się w wałkowanie, ciasto oprósz mąką, połóż na to folię spożywczą i dopiero wałkuj. Wycięte pączki odkładamy na oprószoną tackę. Dłonie smarujemy olejem, lub oprószamy mąką przy rozgniataniu ciasta. To powinno ułatwić przygotowanie pączków i skutecznie zapobiega wtłaczaniu niepotrzebnej mąki. Luźne ciasto = puszyste, lekkie pączusie, gęste ciasto (lub ugniecione) = zbite, ciężkie, pełne pączek (toną w oleju w pierwszych 2-3 sekundach).
Trzecia sprawa, właściwa temperatura oleju. Zbyt wysoka – pączki spalą się na wierzchu, a w środku są surowe. Zbyt niska – pączki opiją się tłuszczu. Jeśli zastosujesz właściwą temperaturę nie powinnaś mieć problemu z SUROWYMI pączkami. Pączki pieczemy stopniowo. Wrzucamy, 2-3 sekundy i odwracamy, i tak, co chwilę( a wrzucone pączki powinny od razu pływać na oleju, nie tonąć, stąd sławny krążek biały dookoła pączka). Podpowiem, że po wrzuceniu surowego pączka nie powinien od razu brązowieć, lecz leciutko chwytać kolor. To znak, że temperatura oleju mu odpowiada i jest prawidłowa na ich upieczenie bez ich spalenia. Jak pączki brązowieją od razu w ciągu 2-3 pierwszych sekund, to znak, że olej jest zbyt gorący.
Corin (2013-02-07 20:38)
Oto dzisiejsze wypieki (użyłam 2 litrów oleju rzepakowego). Piekłam po 4-5 szt (dużych). Czas pieczenia około 5 min. Temperatura 180-195st.
Obfitego Tłustego Czwartku dla Was kochani. Ja upieklam dziś 200 szt. Wam też życzę udanych wypieków. Pozdrawiam ;)