Juz 10 dni minelo odkad spotkalismy sie w licznym gronie przy ognisku i grilu. Bylo wspaniale.. Tyle nowych a zarazem znanych twarzy… oraz tyle wyzwan, pobudzajacych nasze umysly do kulinarnego myslenia!
Jedna z zabaw jaka przygotowali dla nas Wkn i Pampas, bylo wymyslec z podanych 8 skladnikow, obiad z trzech potraw.
Jeden skladnik z wylosowanych moglismy odrzucic.. Natomiast wolno bylo dobrac sobie trzy inne, wg swojego gustu. Przyprawy jak i dodatki typu smietana, tluscz itp byly dostepne bez ograniczen.
Dodatkowym utrudnieniem bylo wymaganie, aby przepis posiadal dokladne ilosci produktow i zawieral sposob przygotowania.
Po odliczeniu do 8-miu podzielilismy sie na grupki, skladajace sie z tych samych numerkow.
Iza stwierdzila po chwili, ze damy sobie rade bez niej i zostawila nas samych. Jak sie rozpedzilismy w wymyslanie co z tego ugotujemy… to tylko czas lecial..a my nic…. 5 minut zastanawialismy sie co mamy odrzucic.. Haha..nie mowiac o tym, ze zupelnie pominelismy ilosci skladnikow jakie wymagalo postawione przed nami zadanie .. Bodek chcial sie poddawac..ale sprobowalam jednak wybrnac z opresji calkowicie improwizujac i wyszlo to tak:
“Przyjechal do mnie Bodek z Zona (Iza poszla na zakupy piernikow i butow).. mielismy wspolnie gotowac… jednak on wypil tyle piwa, ze po wspolnych zakupach zasnal mi na kanapie a ja zostalam sam na sam z tym co kupilismy
- Fasola zielona
- Kalafior
- Seler naciowy
- Ryz
- Pomidory
- Dynia
- Orzechy
- Sliwki suszone
Dynie odrzucilismy…. Bedzie na Haloween
Bodek sobie chrapal a ja ugotowalam w osolonej wodzie 250g ryzu.
Na maselku poddusilam jeden obrany ze skorki pomidor wraz z jedna cebulka dymka. Posolilam go i
popieprzylam..
Suszone sliwki pokroilam w plasterki a orzechy w cieniutkie listki.
Sliwki i orzechy przeprazylam na maselku..
Bodek odwrocil sie na drugi bok i zachrapal..
Iza szukajac piernikow przymierzala z pewnoscia 10-ta pare butow..
W miedzyczasie… wyciagnelam z lodowki filety z kurczaka..jako ze moglam dodac cos od siebie… postanowilam zamarynowac je w oliwie z oliwek i sosie sojowym dodajac czosnku pokrojonego w plasterki..
Bodek spal dalej.. A Izy jak nie bylo tak nie bylo..
Umylam pomidory 3 sztuki… nacinajac naokolo ogonka wyjelam miazsz. Kilka rozyczek kalafiora, jedna lodyge selera naciowego oraz
Zielona fasolke umylam, wyciagnelam garnek do gotowania na parze i po kolei, wszystkie trzy warzywka, pokrojone na mniejsze czastki podgotowalam na parze. Tym samym zachowaly caly swoj oryginalny kolor i smak Po przyprawieniu sola i pieprzem, napelnilam nimi wydrazone pomidory, ulozylam na polmisku zaroodpornym i wlozylam na 10 minut do piekarnika celem zapieczenia.
Ryz wymieszalam z podduszonym pomidorem.
Rozgrzalam patelnie do pieczenia beztluszczowego, na ktorej usmazylam zamarynowane filety po 3 minuty z kazdej strony.
Zapach pieczonego kurczaka … posmeral Bodka po nosie .. I chyba zaczynal sie przebudzac…
Na podgrzanych talerzach ulozylam porcje ryzu z pomidorami, posypujac go z wierzchu sliwkami, uprazonymi na masle wraz z orzechami … mmmmmmmm
Pomidorki zapiekly sie elegancko w piekarniku . Na kazdy talerz polozylam po nadziewanym pomidorze, a obok usmazony filet z kurczaka … W calym domu zapachnialo… Nagle zadzwonil dzwonek u drzwi .. -To Iza wrocila zadowolona z zakupow… oraz zadowolona z faktu, zu nie musiala gotowac ;) … Dzwonek obudzil Bodka…
Zapytal… co tak ladnie pachnie… “
Troche to rozciagnelam.. W Otominie skrot byl niemalze telegraficzny http://wielkiezarcie.com/przepis36340.html
http://wielkiezarcie.com/przepis36341.html
http://wielkiezarcie.com/przepis36342.html
Do odwaznych swiat nalezy... :)