Zakwas superowy!
zdecydowanie lepszy niż ze sklepu. Najpierw zalałam wodą mąkę. Wieczorem dodałam chleb (bo rano miałam tylko bułkę i razowy musiałam rozmrozić). Czosnek dodałam po dwóch dniach - bo bałam się, że mi się nie ukisi dobrze - a zabije wszystkie bakterie na początku. Nie dawałam majeranku.
Na porcję jednorazową (5 litrowy gar) nastawiłam 150 g mąki i 1 litr wody.
Na pewno będą powtórki. polecam wszystkim.
Do żurku zmiksowałam wszystkie warzywa z wywaru plus dodałam szklankę maślanki. Przepyszny...chyba jeszcze nigdy mi tak nie smakował
Zrobione. Zdegustowane. Trochę przez przypadek padło na Twój przepis - bo nie mogłam kupić soli peklującej.
Pycha, pycha, pycha. Soczysta, delikatna.
Kupiłam szynkę zapakowaną już w siatkę - i w trakcie pieczenia wydawało się, że nie zwiąże się w całość, tylko po zdjęciu siatki pozostaną kawałki. Ale wszystko wyszło ekstra. Do powtórek. Żegnaj słodka amerykańska szynko!!!!!
O to, to... Podlejemy pogładzimy - będzie mocno czekoladowy - ale to mu nie zaszkodzi.
Widocznie taki urok serka świątecznego - bez względu na kraj i kontynent.
Tym razem porażka, Niestety. Być może wina syropu z agawy zamiast cukru. W każdym razie tak zapadniętego sernika nie widziałam jeszcze nigdy. Wyrośnięty brzeg, dalej wielka dziura do dna i potem środek na jednej wysokości. Po odpięciu blaszki brzeg odszedł - i został jakiś lekko stożkowaty kształt. Smak za to - poezja - delikatny, przepyszny. Pisze to po - żeby się nie zrażać - bo poprzednie komentarze moje były o super serniku - tylko próbować.
Figutka - ja też piekłam sernik - który był do tej pory zawsze idealny. I co - d...takich rowów tektonicznych nie widziałam jeszcze nigdy - brzeg pozostał wyrośnięty, wysoki, potem dziura do dna i dalej równa przestrzeń poniżej poziomu brzegu....Nie zrażaj się - tylko próbuj dalej.
To brzmi jak przepis na "baletki" - kruche ciasteczka, przekładane marmoladą. Pamiętam tylko gotowane żółtka, które ciocia dodawała i mówiła, że dlatego takie kruche. Słodkie wspomnienie dzieciństwa.
Przecież jest napisane...Tylko słowo drożdże - jest "podświetlone" na niebiesko przez reklamę dr Oetkera. To nie moje dzieło i nie miałam na nie najmniejszego wpływu.
Przypominam - gramatura jest dla drożdży świeżych - a nie suszonych. 25 g drożdży świeżych to 7 g suszonych.
No to już mam jakąś orientację. Na pierwszy raz wolę mieć porcję jednorazową - bo nie mam pojęcia jak "działa" tutejsza mąka żytnia i co mi z tego wyjdzie.
Myślę, że ukisi mi się bardzo szybko - na tej mojej mące żytniej. Nastawiłam dzisiaj zaczy na chleb zakwaszany z samej mąki żytniej - i już, po 4 godzinach pachnie dojrzałym zakwasem chlebowym. Nic - trzeba się brać za chleb...
I kolejne pytanie - tym razem już przed samym nastawieniem. Z pol kilo mąki wyjdą chyba ogromne ilości. Ja potrzebuję na powiedzmy pięciolitrowy gar zupy.
Na ile zup (garnków) starcza Twojego zakwasu - albo o ile mam zmniejszyć ilość mąki - żeby mi nie zostało nic po zużyciu.
Ciasto upieczone!
Powiem, że jestem mile zaskoczona - po spróbowaniu masy przed pieczeniem, myślałam, że będę omijać szerokim łukiem - takie słodkie. I że wypowiadać się będę jedynie o technicznych aspektach. No ale skoro dziecko chciało...
Po upieczeniu zatraciło swoją słodycz. Spodziewałam się czegoś w rodzaju czekoladowego "zakalca" - ciasta ciężkiego, wilgotnego i zbitego w strukturze - bo z taką postacią kojarzy mi się wszystko co zawiera dużą ilość kakao czy czekolady. W sam raz na bajaderki. A wyszedł przepiękny, wysoki, puszysty biszkopt.
Naprawdę polecam - czy jako zwykły placek, przełożony lub nie, czy też jako blat do tortu. Myślę, że skorzystam jeszcze nie raz z przepisu. Dziękuję Rzymianko.
Zrobiłam pełną porcję - będę miała dwa torty (mały - średnica 23 cm i mniejszy - może z 15-17) oraz kwadratowy placek na pożarcie - wszystkie przełożone kremem z bitej śmietany z rozpuszczoną w niej białą czekoladą. I wszystkie w polewie czekoladowej
Bo smażony hermelin jest bardzo popularny...
Ja nie mam pojęcia czy dam radę spróbować - ale córka sobie zażyczyła - mocno czekoladowe. Więc będzie - z kremem z białą czekoladą. i pewnie jeszcze w polewie czekoladowej - ehheee.
Ja mam małą tortownicę - i większej mi nie potrzeba - bo kto to zje. Więc na pewno byłoby na 5 jaj. Co prawda córka przebąkuje o drugim torcie do szkoły - więc może zaszaleję z podwójnej porcji. Jak będzie zbite - nasączę pączem z kawy (tutaj wszystkie programy kulinarne trąbią, że kawa bardzo podnosi walory smakowe czekolady. nie zastanawiałam się nad tym.)
Jaką strukturę ma to ciasto? jest jak murzynek czy bardziej twarde i zbite? Nigdy nie robiłam ciast czekoladowych.
Bahus - dokładnie tak zrobiłam - nie dałam octu. Tutejsze ogórki konserwowe dla mnie są niejadalne - bo to sam ocet doprawiony na lekko słodko. Natomiast w sosie bardzo mi smakowały.