tak, jabłka tarte na dużysz oczkach. Może być ich więcej jak w przepisie. Ostatnio robiłam z porcji takiej prawie dwa kilogramy i wyszła taka fajna ilość jabłek między ciastem.
Tym razem zrobiłam z tego przepisu, wszyscy zachwalali tak więc napewno jeszcze tu wrócę:)
Robiłma na imieninowego grilla, była bardzo dobra.
Ciasto bardzo dobre, wszystkim smakowała. Z moich modyfikacji:
Nie zalewałam niczym biszkoptów. Brzoskwinie, które miały być cieście włożyłam do brzoskwiniówki domowej roboty a a potem razem z nią wyłożyłam je na biszkopty.
Do masy zamiast brzoskwiń włożyłam pokrojoną w kostkę galaretkę brzoskwiniową zrobioną w mniejszej ilości wody aniżeli w przepisie.
Żelatynę do masy rozpuściłam nie w wodzie a w soku z brzoskwiń. Wszystko ładnie się ścięło.
Galaretkę na wierz zrobiłam tylko na soku z brzoskwiń. O dziwo po ścięciu się na cieście była klarowna.
Kupuję Agniesi deserki w słoiczkach i obiadki ze składników, których nie mogę dostać (np. królik, jagnięcina, dynia).
Słoiczki potem myję, wyparzam i do nich wkładam ugotowane przeze mnie potrawy. Potem mrożę. Nigdy z żadnym nic się nie działo, uważam tylko żeby nie wkładać do pełna.
Jak urodziłm swoją córcię strasznie byłam zagubiona w tych wszystkich informacjach co mi wolno a co nie. Powolutku zaczełam eksperymentować a potem poszło już z górki. A żeby się nie zmarnowało i przydało innym mamom postanowiłam cosik tu umieścić.
Tak samo było z przepisami dla Agniesi, żeby i innym się przydały i nie popadły w zapomnienie. Może kiedyś jeszcze i mi się przydadzą.
Spokojnie wystarczy. Obiły mi się o uszy opinie o zapachu baraniny i kwestii jej marynowania aby ten zapach „zabić” ale mnie osobiście nigdy nie zdarzyło się poczuć owego zapachu.
Kilka godzin spokojnie wystarczy. Ja już marynowałam ją o 5-6 rano a o 12 wkładałam do piekarnika. A jak mam czas to wkładam ją do marynaty na noc.
Robiłam ostatnio i znowu zapomniałam pstryknąć zdjęcia przez zjedzeniem.
Tak na oko, aby potem ta woda przykryła kotlety. Jak bez kości to 1/3 garnka i ciutkę. Z kością trochę więcej, tak 2/3 garnuszka. Jeśli będzie przydużo to nic się nie stanie bo przecież potem do tego dojdą jeszce warzywka a woda i tak będzie w trakcie gotowania odparowywała.
wyszedł z tego bardzo dobry obiad. Zmodyfikowałam trochę przepis i zamiast robić kilku roladek zrobiłam jedną dużą, posypałam ją dodatkowo kminkiem i zapiekłam w naczyniu żaroodporrnym.
Bardzo nam smakował te roladki, tylko że ja zamiast je rolować poukładałam je warstwami w naczyniu żaroodpornym.
Mężusiowi smakowało bardzo a mnie jedynie ten boczek nie podszedł. Reszta rewelacja:)
bardzo dobre danie, nam smakowało, a i zaraziłam nim mamcię i na imprezę rodzinną zrobiła:)
robiłąm je już jakiśczas temu, bardzo dobre :)
Pyszny obiadek. Zrobiłam z pewnymi modyfikacjami:
mięso zmieliłam razem z marchewką i cebulą a zamiast przecieru użyłam zmiksowanych pomidorów z puszki.