Dzieki, Alu- na pewno skorzystam!
Z tego, co wiem, pod nazwą budyń kryją się nie tylko desery.Kiedy bardzo chorowałam i musiałam jeść najbardziej lekkostawne potrawy z lekkostrawnych, moja mam przygotowywała mi np. budyń z ryby, z kurczaka. Potem po latach sama je komuś przygotowywałam. To coś w rodzju gotowanego w kapieli wodnej delikatnego i nietłustego, choć z dodatkiem odrobiny np masła,pasztetu.Podeje się je np rekonwalescentom po resekcji żołądka i w innych przypadkach, wymagających niesłychanie lakkostrawnego jedzenia. Są smaczne, choć delikatne.
Wiesz, to "długo", to kwestia umowna. Jeśli uda ci się przygotowac takie malutkie, to wypłynięciu , tak ok 10-15 minut. Mnie nigdy nie wyszły takie super malutkie więc gotuje troszkę dłużej, próbując ..
Tak, napisałam to w przepisie, że gotuje się kołduny długo, bo mięso surowe. Są, co prawda, róźnice- w zależności od domowej tradycji- czy cebulę szklić uprzednio, czy drobniutko trzeć i też podawać surową w farszu. W tym przepisie, który znam- podaje się też surową.Cebulę szkli sie na oleju. A wg mnie łączenie smaku oleju i łoju to raczej niezbyt dobry pomysł.Dlatego cebula musi być drobniutenko posiekana lub starta.Wtedy ugotuje się łatwo wraz z mięsem.Poza tym kołduny powinno się bardzo dokładnie zlepiać, żeby nie wypłynął tłuszcz.To bowiem on daje ten specyficzny efekt strzelania w ustach.Ponadto ciasto powinno być dość zwięzłe. Ma stawiać lekki opór w ustach, co potęguje efekt i smak rozgryzanych kołdunów.
Własnie teraz jest sezon na świeżą makrelę.Jest niedroga i baaardzo zdrowa, zwł na serduszko.U nas( a co dopiero na wybrzeżu) jest prawie w każdym sklepie rybnym. Ja ją kupuje i zamrażam, żeby mieć na później, kiedy sezon się skończy. Jest naprawdę wspaniała i baaardzo smaczna.Szczerze polecam.
PS. Być może nie byłoby tak ogólnej wesołości , gdyby ta dziewczyna nie wykłócała się o to saute'". No bo jak to, miało być saute, a podali tylko karpia)))
PS. A' pro pos pytanka o papiloty przypomniała mi się pewna historyjka. I to bynajmniej nie jest dowcip. Byłam tego świadkiem.Serio.Kiedyś istniała w Olsztynie cudowna knajpa rybna . Nazywała się Albatros(juz jej dawno nie ma więc to nie kryptoreklama). Były tam takie wielkie stoły w kształcie łodzi na ok. 6 miejsc. Lubilismy tam wpadać po treningach szermierki na zupe segdyńską(podawali w podgrzewanych ogniem kociołkach!!).To było koło mojego liceum.Przysiadły się raz do nas(bo nie bylo miejsc) 2 młode dziewczyny.Zamówiły karpia saute'.Kelnerka przyniosła.Nagle jedna z dziewczyn oburzona pyta-"...a gdzie to saute?!!!..."))))))!!!Dziewczyna nie mogła wyjść ze zdziwienia czemu nagle wszyscy naokoło(łącznie z kelnerką) zaczęli rżeć, jak rasowe koniki polskie)))
Ostatnio kupowałam w Niemczech w takim(chyba prywatnym)sklepiku przy Realu. Kosztowała a' 9 E/kg.W m moim mieście (Polska)mozna ją kupić tylko w jednym miejscu(!!!) po 12 zł/kg.Nie wiem czemu, ale takie rzeczy jak ta wątróbka, ozór wołowy , czy ogony wołowe strasznie trudno kupić.
Tak poważnie się zrobiło i pompatycznie, a Wamia ma tez sporo minusów.Jednego z nich doświadczam aktualnie-REUMATYZM. Nie ma nic za darmo. jak sie zyje wśród jezior to sie ma ...zapalenia stawów.Aktualnie posiadam to świństwo. Kuśtykam po domu, i spać z bólu nie moge. Zazdrościcie?Chyba nie((((
Tę pieśń zna każdy, kto tu się wychował.To nasza Warmińska Rota.Miałam to szczęście, że moi rodzice zgłębiali ten temat i zarazili mnie. Jako dziecko stąpałam po śladach tych WIELKICH i ta pamięć we mnie trwa.Dziś juz tylko kuranty na ratuszu pamietają i ja.
"...O Warmio moja miła, rodzinna ziemio ma
Tyś mię do snu tuliła, miością pierś ma drga
Zdradziecko byłaś wzięta, bo cytry był twój wróg
Niewoli srogiej pęta rozerwał dziś sam Bóg........................................"
Tę pieśń /M.Z Malewska/F. Nowowiejski/ codziennie o 12 tej bija kuranty olsztyńskiego ratusza. Na pamiątkę tamtych heroicznych ludzi i tamtych czasów....
Mam mnóstwo ksiazek z jej autografami.Moi rodzice, choć pochodzili z innych stron byli absolutnie zafascynowani motywami warmińskimi i zebrali mnóstwo materiałów na ten temat.Ale co tam materiały, kiedys je nalezy wykorzystac. Najwazniejsze sa te dawne echa, które brzmią nad ta zapomnianą przez Boga i ludzi ziemią....
a pani M. Zientara Malewska była częstym gościem w naszym domu.Po wojnie była kuratorem Oświaty na okręg Warmii i Mazur.Często przyjeżdżała do Butryn, gdzie mieszkalismy wtedy z rodzicami. Ja, jak to dzieciak, pchałam jej sie na kolana i juz)))
"O Warmio moja miła"- hymn Warmii i Mazur, który graja kuranty na olsztyńskim ratuszu napisali: słowa-Maria Zientara Malewska, muzykę- Feliks Nowowiejski(ten co napisał muzyke do Roty). wyobraźcie sobie, kiedy jeszcze byłam studentką mój tatko zabrał mnie kiedyś(choć mi sie nie chciało-tatko mnie chyba zmusił jakoś)) do Kopanek.to wioseczka niedaleko Bałd, Lajsu, Butryn. Ojciec znał ciotkę Nowiejskiego! mieszkała wtedy w Kopankach! to był taki cudowny domek nad jeziorem w lesie.Wyszła taka pani, która mówiła autentyczną gwarą warmzińską!to był taki jakby dworek nad jeziorem.To było ok 30 lat temu.Mało co juz z tamtych czasów pamiętam, ale ten fakt pamiętam.Ci ludzie juz odeszli, ale pamiec pozostała....
Tfu, cholerka- literówka- plebiscyt był w 1920r.Sorry.Omsknęła mi się ręka)))