Jako kolejna wielbicielka lubczyku zgłaszam swoją kandydaturę do Klubu Wielbiących Lubczyk. Nie wyobrażam sobie rosołu, pomidorówki, grochówki, fasolki po bretońsku ............... itp. itd. Preferuję lubczyk suszony- oczywiście ze swojej działki. Do wywarów na zupy i rosołu wrzucam całą ususzoną gałązkę (w sezonie świeżo zerwaną),do fasolki po bretońsku i zup z grochem lub fasolą otarty. U nas na lubelszczyźnie mówią na niego rosołowiec - no i wszytko jasne. Natomiast ja słyszłam dawno, dawno temu ( boże aż tak dawno ?) od przedstawicieli Herbapolu , że lubczyk nie koniecznie jest ziołem miłości a raczej ziołem na "wiatry"
Jako kolejna wielbicielka lubczyku zgłaszam swoją kandydaturę do Klubu Wielbiących Lubczyk. Nie wyobrażam sobie rosołu, pomidorówki, grochówki, fasolki po bretońsku ............... itp. itd. Preferuję lubczyk suszony- oczywiście ze swojej działki. Do wywarów na zupy i rosołu wrzucam całą ususzoną gałązkę (w sezonie świeżo zerwaną),do fasolki po bretońsku i zup z grochem lub fasolą otarty. U nas na lubelszczyźnie mówią na niego rosołowiec - no i wszytko jasne. Natomiast ja słyszłam dawno, dawno temu ( boże aż tak dawno ?) od przedstawicieli Herbapolu , że lubczyk nie koniecznie jest ziołem miłości a raczej ziołem na "wiatry"
i jeszcze dodam że zamiast sera tym razem dałam naturalny serek homogenizowany (150g w opakowaniu) i również super.
pyszna sprawa. najlepsze jeszcze cieplutkie ale i te zimne zjedzone
dziękuję za przepis i na stałe zostaje w ulubionych.
Śliczne te Twoje krzaczki - ja od lat walczę o utrzymanie lubczyku na działeczce leśnej, ale że działeczka leśna, to domyślacie się, jak lubczyk rośnie - raczej marnieje. Jeśli przetrwa zimę i wypuści kilka większych liści, to zaraz je robale dziurawią. Tej wiosny posadziłam w nowym miejscu kolejny krzaczek, ale już widzę, że coraz marniejszy :/
Uwielbiam lubczyk, dodaję go prawie do każdej zupy:)Mam 2 duże krzaczki i jeden mniejszy, właśnie część już ściełam, do jesieni odrosną nowe.
Grube łodygi tnę na kawałki i mrożę, dodaję do pomidorowej i rosołu, bo mają najwięcej aromatu, drobne listki można zmiksować i zrobić tak jak radzisz masełko lub dodać trochę soli, oliwy, potraktować blenderem i wyjdzie nam pasta ala pesto, którą możemy dodawać do zup i sosów. Tak wygląda zamrożony mój lubczyk, rodzinka też obdzielona.
Wstawiłam rosół z młodymi warzywami, po dodaniu lubczyku pachnie w całym domu:)
Z podanej ilości składników otrzymujemy 6 sporych porcji zupy.
Hih, przydałoby się ze 200 słoiczków więcej ;P Już dopisałam zagubione "g". Dzięki :)
300 marchwi to nie za dużo?
Z ciasta Nr. 1 zrobiłam pizzerinki, domownicy zachwyceni!!! Do ciasta dodałam od siebie Oregano!
A ja trochę dochodziłam do tego smaku, bo to albo octu wydawało się w sam raz, a potem, gdy się całość przegryzła sałatka nabierała nadmiernej ostrości, więc zmniejszałam jego ilość... a to marchewki wcześniej nie dodawałam i jakoś mi jej brakowało, więc zdecydowałam się zrezygnować na jej korzyść z ogórków, a to za mało było pikanterii, więc do końcowej wersji wskoczyły papryczki chilli. No i wreszcie ta zieloność pomidorów - za zielona zbyt niedojrzała okazywała się zbyt cierpka w smaku, więc do słoików powskakiwały pomidory "zielonkawo-pomarańczowiejące" i już było pysznie :)
Mój smak z dzieciństwa uwielbiam:):):)