Jest to moja ukochana potrawa z wołowiny. Stanowi komplet z dodatkami, które sprawdziły się przez wiele lat przyrządzania. Robię je przynajmniej raz w miesiącu. Przygotowanie trwa dość długo, ale te zrazy w zasadzie "robią się same". Można w tym czasie robić coś innego, byle od czasu do czasu zajrzeć pod pokrywkę (i powęszyć)
Wykonanie.Grzyby połamać, namoczyć w zimnej wodzie. Mięso pociąć w poprzek włókien na plastry o grubości ok 1 cm. Na dużej patelni rozgrzać 4 - 5 łyżek oliwy. Obsmażać mięso partiami na dość dużym ogniu do lekkiego zrumienienia, przekładać do garnka. Na pozostały tłuszcz wsypać pokrojoną w grubą kostkę cebulę. Na niezbyt dużym ogniu lekko ją zrumienić, dodać do mięsa. Włożyć do garnka masło, dodać czosnek, postawić na malutkim ogniu pod pokrywką. Gdy zawartość się zagotuje dodać grzyby wraz z wodą z moczenia, włożyć jałowiec, liść laurowy wlać rosół, dodać koncentrat i kolendrę. Przykryć, dusić do miękkości mięsa na malutkim ogniu. Doprawić do smaku solą i pieprzem (dla aksamitnego smaku można włożyć łyżeczkę miodu). Gdyby cebula niewystarczająco dla naszego gustu zagęściła sos rozprowadzić 2 - 3 łyżeczki mąki w pół szklance zimnej wody, dodać, wymieszać i zagotować.
Podaje się klasycznie z kopytkami lub kaszą jęczmienną (pęczak). Jako jarzynę stosuję konserwatywnie wysokoczosnkowe ogóry kiszone, ale można pokombinować. Można przyrządzić z mniejeszej ilości składników lub np. w postaci gulaszu myśliwskiego - mięso może być gorsze (łata, gulaszowe), pokrojone w kostkę - przygotowanie identycznie. Gulasz można podawać również z ziemniakami.
Mój mistrz Bahus radzi mięso przed smażeniem skropić żubrówką lub "Hunter vodka" w celu wzbogacenia smaku i skruszenia mięsa.
Uff! Ale się rozpisałem. SMACZNEGO!