Uuu, mrrrr, ale apetyczne :)
Pumeksiki - dobre, dobre :D W sumie masz sporo racji, często takie badziewstwa się trafiają :/
Akurat do tej bezy, która trafiła na zdjęcie były kupione i szybko pożałowałam, domowe są smaczniejsze - choć muszę przyznać, że te kupne doskonale spełniły swoje zadanie pod względem konsystencji - nie rozpadły się i pozostały chrupiące po procesie schładzania :)
Czyli rozkładasz go na 2 muffinkowe kosze + metalowy patyk?
Świetne ślimaczki :)
Fajne są takie stojaki do babeczek, tylko gdzie to w ciasnej kuchni trzymać :(
Ja też bym zjadła... ale już nic nie ma :(
Odnoszę wrażenie, że to, co zagęszczane mąką ziemniaczaną nie przechowuje się tak dobrze jak tradycyjne dżemy czy syropy. Polecam raczej zapasteryzowanie syropu z wydrylowanymi wiśniami - można wówczas w miarę potrzeb otworzyć słoik, podgrzać, zagęścić i podać do świeżo upieczonych gofrów :)
Ja też uwielbiam takie desery, nieodmiennie w trakcie letnich upałów, pojadane głównie wieczorami w dobrym towarzystwie, gdy do pustych już talerzy dostawiane jest chłodne białe deserowe wino. Bezowo-owocowe pięknoty to takie podstępne zasładzacze - zderzają się z naszymi kubkami smakowymi, atakując potężnym pociskiem cukru i nie pozwalają oderwać od łyżeczki :)
kingastu, ale puszyste i apetyczne Ci wyszło
Bardzo się cieszę :)
Oj tak, szerszenie lubią takie podpróchniałe pniaki, a także starzejące się jeszcze żywe drzewa, np. grupy starych brzóz o grubych pniakach, w których drążą otworki i zakładają gniazda. Trzeba uważać.
Przepiękna pychota!
Oj, zjadłabym takie ciacho!