Jesteś tutaj: / / Komentarze wystawione przez użytkownika majolika

Comments send by the user majolika

majolika

(2016-03-07 16:18)

Ja robiłam z takiego powszechnie znanego przepisu na kapustę kiszoną. I taka kapusta zanim ukiśnie na dobre, po dwóch, trzech  dniach kiszenia jest akurat taka jakby małosolna)) Taka mi najbardziej smakowała.Jest w smaku delikatnie- kwaskowa. Na surówki nadaje się znakomicie. Mój błąd w kiszeniu kapusty to było zbyt słabe ubicie- w konsekwencji za mało było soku, stąd pleśnienie z czasem. Ale kilka dni ta kapusta wytrzymywała. Dlatego robiłam juz potem tylko małe ilości. Pozdrawiam.

majolika

(2016-03-07 14:54)

Kilka razy próbowałam zrobić kapustę kiszoną domową. W większej ilości nie za bardzo mi się udawało))) Pleśniała olera! Ale taka po dwóch dniach była najlepsza!!!Taka jakby małosolna! Do sałatek- pyyyycha!!! To poszłam po rozum do głowy i jak już robię, to male ilości. W końcu kiszoną kapustę można zrobić i  małym garnku, słoju. Wtedy nie ma szans, że coś będzie nie tak przy dluższym przechowywaniu)) A smak- bomba! Słyszałam też o przygotowywaniu takiej kapusty z dodatkiem kwasku cytrynowego, czy nawet octu. Wtedy jest gotowa po dwóch godzinach, wystarczy, że lekko zmięknie. Myślę jednak,że taka jak twoja- jest najpyszniejsza!

majolika

(2016-03-06 19:54)

Wkn, nie obrażaj się aby!)) Ja tylko skojarzyłam,ze podobne kiedyś jadłam, nawet nazwa mi się przypomniała, choć mineło z 30 lat, jak je jadłam))) Ma się tę pamieć!! Ale smak pamietam, to było pyszne!!!

majolika

(2016-03-06 19:42)

PS. O tej podkiszanej kapuście słyszałam, podobno bardzo smaczna. Robi ją mój kolega ze Szwecji. Jak sie skontaktujemy, to podpytam, zrobię i podzielę się przepisem))) A swoją drogą najpyszniejsza do sałatek jest taka jakby małosolna, leciutko podkiszona kapusta. Jaki problem? Kapusta, mar chewka, kminek, sól, ubić w małym garnku i za wa dni już jest podkiszona. Robić w małych ilościach, tak do zjedzenia na raz, albo dwa razy)))

majolika

(2016-03-06 19:27)

Hhhhe)))wiem!)))

majolika

(2016-03-06 17:31)

Nie wiem, czy mi się zdaje, ale soczewiaki to chyba tradycyjny przepis pochodzący ze wschodu. Wiem, że jest popularny na Podlasiu i na Suwalszczyźnie, na Litwie. Ja próbowałam takich pieczonych soczewiaków w Wilnie na wycieczce. Były pyszne. Dzięki za przepis. Na pewno wypróbuję.

majolika

(2016-03-06 17:25)

Bardzo ciekawy artykuł. W wielu krajach i religiach post jest stosowany. I to o wiele bardziej srogi niż w Polsce, katolicki. Nie wspomnę o ramadanie muzułmańskim, ale choćby w prawosławiu. Wielki Post u nich to autentyczne odmawianie sobie wszystkiego, co tłuste, smaczne, mięsne. Nasze odmawianie sobie mięsa to pikuś przy ich odmawianiu. Tam to tylko kasza z odrobiną oleju, grzyby, kapusta i kartoszka)) Ja mam po jakiejś prababci taką starą książeczkę do nabożeństwa z 19 wieku. Piekna, okładka z masy perłowej inkrustowana,ale niestety papier prawie rozpada się. Tam wyczytałam, że w czasie postów odmawiano sobie również tzw "wesela małżeńskiego"))) Domyślcie się sami , co to znaczy)) I nie chodzi tu o branie ślubu))

majolika

(2016-01-23 13:11)

Słyszałam też o tzw metodzie "oszukane ostrygi". Jak masz isć na jakąś imprezę i wiesz, że od picia trudno się będzie wymigać, a masz słabą wolę to dawniej ludzie przed wyjściem na taką imprezę serwowali sobie tzw "oszukane ostrygi". Ohydna metoda, ale podobno skuteczna. Do szklanki wlać ok 1/3 oliwy i do niej wbić żółtko. Wypić. Tłuszcz oblepi żołądek i jelita i alkohol będzie się mniej wchłaniał. Nie próbowałam, ale widzialam, jak to niektórzy, np. przed weselem, robili.

majolika

(2016-01-23 13:04)

Ja znam od znajomych lekarzy sposób. Jak wracają z kacem na drugi dzień do pracy- aplikują sobie kroplówkę z glukozy. Kac podobno mija z szybkością wiatru))) Ja kaca miałam raz))) w młodości. Któż nie popełnia błędów?)) Nauczyłam się od jednego razu- nie warto narażać się na kaca. Uratowała mnie już teraz śp mamusia. Przyniosła kieliszek wódki i na siłe, bo za nic nie chciałam, kazała mi wypić. Kac minął od razu. To tzw. metoda"klin klinem". Ale nauczona doświadczeniem- nigdy nie przesadzam z alkoholem, bo wiem, że na drugi dzień będzie okropnie. Nie warto.

majolika

(2016-01-19 13:06)

Wspaniała sałatka. Rosjanie są absolutnymi mistrzami w przygotowywaniu, ozdabianiu i serwowaniu sałatek i przekąsek. Kiedyś może napiszę o tym coś na WŻ. Sałatka Olivier to ich sztandarowa sałatka. W sumie podobna do naszej jarzynowej, tylko oni dodają dodatkowo mięso, lub szynkę konserwową itp. Mają nawet takie bary, tzw "zakusocznyje" , gdzie ona zawsze króluje, ale podają ją głównie na uroczystości rodzinne. Jej rodowód jej stary, jeszcze carski, wymyślona przez jakiegoś francuskiego kucharza dla carów. Tylko że wtedy podawano ją z szyjkami rakowymi i ozdabiano kawiorem. Pozdrawiam.

majolika

(2015-12-23 20:42)

Oj, po tej modyfikacji WŻ zżarło mi kawałek przepisu. Dopiero teraz zauwazyłam i uzupełniłam)))sorry.

majolika

(2015-01-17 00:02)

Hehe, pamiętam, jak ktoś dostał na podwórku dwa złote(to prawdziwy skarb był wtedy)) To całe podwórko  dzieciaków niosło ten skarb do sklepiku do pani Pajkowej. A pani Pajkowa nasypywała nam cały wielki papierowy rożek landrynek. A my potem sprawiedliwie dzieliliśmy sie, co do cukierka na podwórku, a potem lecieliśmy grac w piłke, albo w czterech pancernych.)))

majolika

(2015-01-16 19:51)

Ps. Mama mi dawała dwa zety na syfon i trochę na cukierki.Weź, leć przynieś nowy syfon. A ja- hurraaa!!! Cukierki będą! Pani wymieniła syfon w sklepie, a potem z papieru robiła taki rożek i do niego wsypywała cukierki. A ja..tralalala..zadowolona niosłam syfon do domu))A cukierkami dzieliłam się na podwórku z kolegami i koleżankami. bo tak zeżreć samemu to nie uchodziło.

majolika

(2015-01-16 19:46)

Te saturatory to pamietam jeszcze z dzieciństwa, hehehe. A gruźlicę to w PRL wytepiono. Teraz podobno szaleje i to odporna na antybiotyki. Jak mi smakowała taka woda z saturatora z sokiem malinowym, ojojo))) A pamiętacie takie syfony szklane, z wodą sodową, co się je wymieniało w sklepie na nowe? Te z nabojami to były później!))

majolika

(2015-01-10 17:44)

Ojjejej, jakie to były pyyyyszne ciacha!!! Najlepsze były w takiej kawiarni przy Placu Zbawiciela w Warszawie, pyyychaaa! Nigdy ich nie umiałam zrobić. Jestem lewus do ciast, niestety. Ale one były bez serka, miały chyba marmolade w środku.I były mocno nasączone alkoholem. Złosliwi mówili, że je robią z resztek., ale to nieprawda. Nazwa chyba pochodziła od  Trasy WZ w Warszawie. Jejuu, jakie one były pyyyszne! Zamawiało się tak- kawa i WZ-ka raz!

Najbardziej aktywni

  • Przepisów: 55
  • Artykułów: 0
  • Filmów: 0
  • Galerie: 1
  • Przepisów: 269
  • Artykułów: 7
  • Filmów: 0
  • Galerie: 0
  • Przepisów: 29
  • Artykułów: 5
  • Filmów: 0
  • Galerie: 0
  • Przepisów: 10
  • Artykułów: 0
  • Filmów: 0
  • Galerie: 0
  • Przepisów: 23
  • Artykułów: 0
  • Filmów: 0
  • Galerie: 7
  • Przepisów: 90
  • Artykułów: 0
  • Filmów: 0
  • Galerie: 0
Zasady dotyczące cookies
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej" „<% gt "Polityce Cookies” %>".
Zamknij