Właśnie ciasto rośnie mi na kolejne pączki.Nie poddam się tak łatwo.Zobaczymy co mi wyjdzie tym razem.Nie za bardzo rozumiem tylko wkładanie pączkow do góry nogami???Przecież one są okrągłe,więc jak to tak :)??Jak już usmażę to dam znać jak tym razem wyszły.
W tygodniu spróbuję jeszcze raz :).Co do za gorącego oleju to w 100% racja.Bo ja głupia miałam chyba wtedy pomroczność jasną i czekałam,aż olej zacznie wrzeć .No to poczekałam sobie i nic dziwnego,że stało się tak jak się stało.co do lukru to robiłam go z cukru i wody w garnuszku na małym ogniu.Rozpuszczałam cukier,ale znowu zamyśliłam się chyba i nie pomyślała,że lukier zgęstniej i zbieleje jak go wsadzę do zimnej wody,a tym czasem dodawałam coraz to więcej cukru.A skorka to mój wymysł własny....dlatego taki skutek :)Poza tym wszystkie pączki zniknęły :))).Pomimo tego,że czarne z zewnątrz i trochę surowe w środku.Były smaczne,a przepis bardzo dobry.Tylko to był mój pierwszy raz i coś mi nie wyszło :P.
Syrenka- mnie też nie chciało rosnąć.A wydaje mi się,że w kuchni było zbyt chłodno.Ja ciasto trochę oszukałam.Postawiłam na elektrycznej płycie kuchennej i włączyłam piekarnik na 200C na termoobieg.Podziałało,bo w 10 min urosło :))
Chciałabym,aby i moje pączki tak wyglądały.... :).Moje wyszły spalone i surowe w środku,w dodatku lukier mi skamieniał,a skórka pomarańczowa się spaliła.A ja się poparzyłam olejem.Zapewne wszystko to moja wina,ale pewnie jeszcze sprobuję i zobaczymy jak wyjdzie :).Poki co nie mam się czym pochwalić :(((((
He,he....ja też zawsze czekam na ten moment z niecierpliwością
Fakt,nie jestem artystką co do dekoracji.Posmarowałam go jedynie kremem,zrobiłam z kremu takie coś ;),położyłam kwiatka i wsio.Miałam zbyt dużo na głowie w dniu imprezy i już serca nie miałam do dekorowania.Ale smak ciasta zrekompensował jego wygląd.W realu wygladał o niebo lepiej niż na zdjęciu ;/
No widzisz :).Nie ma to jak zabawa w kuchni i czasami móc czymś porzucać.Dlaczego nie biszkoptem ;)??
Proszę bardzo :)
Dokladnie,daję kostkę masla.uzupelnilam przepis :).
gonia- dokładnie tak jak piszesz :).Zamiast zostawiać biszkopt w piecyku po wyłączeniu aby doszedł i nie opadł,to moja koleżanka Ania poleciła mi rzucenie nim o podłogę.Jak tylko czas pieczenia się skończy,to gorący biszkopt wyciągamy i rzucamy nim.Ja,zanim to wypróbowałam to przyznam się szczerze,że miałam lekkie obawy.Myślała,że ciasto pęknie,wyleci itp.Ale jak to zrobiłam,to już wiem,że będę zawsze nim rzucała o podłogę :),bo efekt jest taki że NIE OPADA wtedy.
rene451- spróbuj,a sama się przekonasz.Ja spróbowałam i byłam zaskoczona efektem :))))
Ja ten sernik robię tylko jak uda mi się dostać twaróg z wiadereczka.Nie mieszkam w PL,także mam z tym mały problem :(.Ale cieszę się,że smakował :))
Jak ja odgrzewałam mielone w mikrofali to robiły się gumowate,jak większość potraw z mikrofalówki.
Na kolejną imprezkę też je zrobię i spróbuję je obtoczyć w przyprawie :)
Chyba ktoś przywłaszczył sobie twój przepis m tomy ;)
Skoro bez tłuszczu to co tam robi olej???