Bedzie pychota i bedzie pachnialo. W moim domu mowilismy " szary smalec ". Przede wszystkim watrobianka i jablka, i skorka od wedzonki, i czosnek..itd... wszystko ma tu znaczenie. Oczywiscie przed przelaniem do miseczki wyjmij sitkiem jablko, czosnek i skorke od wedzonki.
Zeby tylko to diabelstwo tyle kalorii i cholesterolu nie mialo. A co tam ! Co jakis czas mozna zgrzeszyc. Lepiej na starosc zalowac za grzechy, - niz zalowac ze sie nie grzeszylo .... "
Smacznego - Pozdrawiam !
Sliczniutkie te ciasteczka - mysle ze mniejsze sa lepsze od moich 10 cm.
Dziekuje za wiadomosc i fotke - Pozdrawiam Patusiu !
Justysiu - patrz drugie zdjecie od gory - na tym talerzyku w niebieski wzorek, jest troche oleju do maczania palcow - co ulatwia " kulanie kulek " - i jak juz masz gotowe kulki na stole, wtedy pieczenie idzie piorunem. Nie znam innego sposobu na przyspieszenie pracy. Powodzenia !!!
Nie wiem Justysiu jak inne kolezanki - ale ja ani z kakao ani z cynamonem czy innymi dodatkami nie probowalam, ale uwazam ze nic nie lezy na przeszkodzie. A ciasteczko ktore schowalas na probe wloz do pudeleczka np. po roslinnym - nie do woreczka foliowego.
Z czasem te ciastka miekna. Mieszkam w NL gdzie piecze sie je jak nasze pierniczki - na poczatku grudnia i powinny ( ! ) przelezec do Gwiazdki. W cukierniach czy ulicznych stoiskach sa " fury " tych ciastek o roznej grubosci wafla - suche lub z polewa.
Przed podaniem mozna czubeczki maczac w polewie czekoladowej ( jak ciasteczka przez maszynke )
Pozdrawiam slociutko i milutko !!!
Dobrze Nadiu ze ciastka wyszly - taka ich uroda ze po " lezakowaniu " robia sie lepsze - podobnie jak pierniczki. .Pozdrawiam i dziekuje za wiadomosc.
Nadiu droga - piszesz, ze ciasto znowu nie wyszlo lejace, i ledwo mikser uciagnal .
Przede wszystkim Nadiu, ciasto typowo lejace nie jest - ja napisalam " rzadkie " - ale po wyjeciu z lodowki po ok. 2 godzinach, da rade uformowac kuleczki - co widzisz na drugim zdjeciu od gory - po prostu stopiona margaryna stezeje. Czyzby wina maki ? Moze dodac 1 jajko ? Nie wiem Nadiu ....
Szkoda - bo sa to fajne " awaryjne " ciasteczka - im starsze tym lepsze, nawet 3 tygodniowe i przykro mi, bo wstawiajac przepis odpiwiadam za niego i zapewniam ze wyjdzie identyczne jak na foto, a tu klapa....
Pozdrawiam Ciebie Nadiu - sprobuj upiec z takiego ciasta jakie Tobie wyszlo.
Powtarzam lexi Twoje pierwsze zdanie - " uwielbiam tatara w tej wlasnie wersji " - z malenka roznica - maggi podaje osobno, oleju daje 1 lyzke, i dwie stolowe lyzki lodowatej wody, ktora czyni " lekkosc " tatara. Ani surowe mieso, ani zoltko mi nie straszne. ( oczywiscie z pewnego zrodla ! ). Bardzo apetyczny polmisek - Pozdrawiam !
Zgadzam sie, starszych nalezy sluchac, - ale w glosie serca i zoladka robic swoje. A co tam pora roku ! Czy kiedys grudzien - styczen - luty - jadlo sie lody albo truskawki ?
Patrzac na foto gotowego obiadu - to glodny mdleje. Jakie apetyczne ! Pozdrawiam !
Tusiu - fotka pewnie niewiele pomoze, bo co kraj to inne opakowania, ja zawsze kupuje z campiny smietane " kulinarna " ( do zup i sosow ). Kwasna raczej nie. Pozdrawiam !
Droga Bogno - chyba nie ma kiepskich, dobrych i wybitnych kubkow smakowych. Kazdy ma jakie ma - tak jak z gustem w kazdej innej dziedzinie.
Ciesze sie na Twoj komentarz i wcale nie odbieram go jako krytyczny. Szanuje kazde podniebienie, no ale '' byle czym '' - to te rolady tez nazwac nie mozna. Robilam je bardzo niedawno ( jest data ) i w powiekszeniu zauwazysz, ze to nie schab - tylko tansza karkowka. Obecni przy stole stwierdzili, ze rolady karkowe sa lepsze, a przede wszystkim soczystsze, i sos absolutnie nie ustepuje temu od schabu. Jednak dlugo przebieralam w markecie w '' tackach '' by wybrac plastry mozliwie bez tych ''przerostow ''.
Ja lubie i jedne i drugie, bo patrzac na skladniki - co tu moze byc nie dobrego ? A jednak - w polaczeniu razem, jakis skladnik moze komus nie odpowiadac - i to decyduje o (nie)smaku calego obiadu. Co do sosow, to nie tylko ten zaciagam lyzeczka kartoflanki - gdyz w przeciwienstwie do maki pszennej, sos zachowuje ciemny kolor i jest lzejszy.
Pozdrawiam !!!
Madame2006 - tak jak w wielu przepisach podane jest zrodlo jego pochodzenia, tak ja ( moze niepotrzebnie ) napisalam nad skladnikami - gdzie takie wylewanie zagotowanego rosolu widzialam. Tu nie chodzi ani o Belgie ani o zaden inny kraj. Fakt, dokladnie 4 lata temu pierwszy raz to zobaczylam, - bo moja Mama zawsze stala ze sitkiem i zbierala szumowiny, i tak robilam potem ja '' na swoim ''. Po prostu w wielu domach ( przewaznie ) tak sie robilo, a moze w innych pierwsza wode sie wylewalo - ale na pewno w czasach naszych mam i babc nie byla to metoda ogolnie znana.
Ale np. zawijanie kosci szpikowej w lisc pora, to ja znam od zawsze - Mama odpatrzyla to chyba w latach 60 - tych, w niemieckim zurnalu mody Burda ( na koncu numeru zawsze byl przepis ). U mnie dzisiaj w supermarketach leza na tackach rowniutko jak brzytwa pociete w plastry kosci szpikowe wolowe - jak na foto po lewej - co w Polsce takie popularne nie jest.
Druga sprawa, to nasze ( a moje na pewno ) mama i babcie w kuchennym slowniku nie uzywaly slowa '' chemia '' - mieso zawieralo mieso - a nie antybiotyki i calego pana Mendelejewa - dlatego teraz tez bez zalu wode z pierwszego zagotowania odlewam, z wyjatkiem rosolu z samej kury, ktora chodzila po podworku w znanym mi gospodarstwie.
Pozdrawiam milo !
Takimi experymentami to dojdziesz do absolutnej perfekcji smaku. Kiedys ( a moze i jeszcze teraz ? ) najwykwintniejszym rosolem byl z indyka - oj, nie na byle okazje taki sie gotowalo..... Moja Mama do rosolu - jako trzeci lub czwarty skladnik - dodawala 1 szyje indyka ( bez skory ! ) grubosci mojego nadgarstka - 60 - 70 dkg to to mialo, a ile smaku ! No ale przyszlo mi zyc w kraju gdzie takich '' cudow '' nie kupisz, nawet o zoladki trudno. Pozdrawiam Ciebie bardzo milo i dziekuje za wybor wlasnie tego rosolu, sposrod setek innych na WZ.
Pysznosci ! Mama robila identycznie, teraz ja ale z jedna malenka roznica - nie robie zasmazki na oleju, ale sprobowac warto. Dziekuje za pomysl na jutrzejszy piatkowy obiad. A od czego Twoj ryz jest taki zolciutki ?
Barb82 i myszamycha - odpowiem Wam razem. Kiedy wstawilam przepis na ten rosol, w komentarzach zawrzalo wlasnie na temat odlewania wody z pierwszego zagotowania a takze kostek rosolowych i innych chemicznych przypraw. Ja wstawilam przepis takim, jak obserwowalam caly "proces " jego gotowania.
Kostek rosolowych do rosolu juz nie dodaje. Faktycznie sa one zbyteczne. Ale z rosolu wolowego lub z kilku gatunkow miesa ( w tym wolowiny z koscia ) wode z zagotowania odlewam. Cos tam moze cennego wylewam ( bialko ) ktore moge w organizmie uzupelnic w innych produktach, ale tak jak sugeruje myszamycha, do kanalizacji tez idzie kawalek tablicy Mendelejewa. Od jakiegos czasu kupuje "prawdziwe " kury z podworka - i z takiego rosolu szumowiny zbieram tylko sitkiem zaraz po zagotowaniu. Zainteresowalo mnie jedno zdanie Barb82 - mianowicie " zagotowanie rosolu moze trwac nawet godzine." Ja gotuje rosol powolutku - tak sobie lekko "mruga " - ale zagotowania godzine nie rozumiem - czy po godzinie dopiero dodajesz wloszczyzne i zaczynasz "prawdziwe " gotowanie ? Co do pietruszki masz racje - natka jest bardziej pachnaca od samego korzenia. Ja kupuje na bazarze "hurtowo " i po plukaniu odrywam wszystkie listki i mroze, a lodygi zwiazuje nitka - i takie peczki wrzucam do rosolu ( tak samo robie z koperkiem ) i tez mroze - i to mam na kilka rosolow czy innych zup.
Ile domow i ile tu nas na WZ - tyle rosolow, salatek, bigosow itd..... I uwazam ze temu ta strona sluzy - wymieniac sie swoimi przepisami, uwagami czy wskazowkami. Wszyscy pochodzimy z roznych regionow kraju, wiele z nas mieszka na obczyznie i tam nauczylismy sie czegos nowego, i z takich wlasnie komentarzy nauczyc sie mozna czasami wiecej niz z samego przepisu. Najmilej Was pozdrawiam !!!
Madino - nie dotknelas zadnego czulego punktu ani nikt tu nie nazywa Ciebie "wielka pania ". Tak jak pisalam do Mamy Rozyczki - rodzinki nie trzeba wcale przeglodzic - tylko np. zmienic smak sosu itp..... a piszac o znajomej ktora ma w domu 4 "francuzkie pieski " - kazde o innych apetytach, napisalam tlustym drukiem - " nie jest to absolutnie aluzja do nikogo ! " I w dzisiejszym komentarzu wymieniasz potrawy ktore robisz z rosolu - i okazuje sie, ze robisz wszystko ! A duzo ludzi nie lubi zoladkow i w ogole podrobow. Pozdrawiam Ciebie cieplutko i ciesze sie ze do mnie napisalas i zwrocilas uwage na moje przepisy.
Mamo Rozyczki - chyba nie przekonam sie do krewetki ani do niczego co zyje w morzu a nie jest to ryba. Jakos tak......nie moge.... Pozdrawiam !