elfik,odpowiadam zamiast autorki przepisu,ponieważ czasem robię takie "niby-gołąbki".Różnica między kapustą pekińską a włoską jest taka,że pekińska jest bardziej miękka i nie wymaga obgotowania przed smażeniem,poza tym kapusta włoska (to też zależy od gatunku) ma goryczkę.Możesz obgotowac włoską kapustę i póżniej dodać ją do farszu.
Zgadzam się z Jarekszem.No,ale ciężkiej wody nie radzę nikomu w kuchni uzywać
Do ulubionych,wypróbuję.
Kaha,ale jak ładnie by wyglądał-taki warkoczyk w kropeczki.
Kaha-wiesz,co robię,żeby nie było drożej?
Kupuję częściej schab z kością niz bez (oczywiście,gdy jest ładny i kosć jest niewielka).Czesto przy nim są spore kawałki polędwiczki i -wyobraż sobie,niektórzy klienci wybierają shab bez poledwicy,w przeciwieństwie do mnie.Odkrajam polędwicę i zamrażam.Można tak sobie nazbierac niezły zapas.
Oczywiście czasem i kupuję same,ale często mam te "nazbierane".
Kaha,dlatego napisałam "podobny",a nie taki sam.Nie wiem,dlaczego poczułaś się urażona.Co do serków-dowolnosć,zaleznie od gustów.Twój przepis jest fajny, ( i był "kanwą"dla mojej wypowiedzi) ale sądzę,że Rysia szukała raczej inspiracji w tym temacie.
Jeśli się myliłam,to chyba też nie wróży to końca świata???
Nie napisałam dokładnie,że te kwadraciki zlepiam w "pierożki "i póżniej smażę.
Rysiu,nie jestem autorką przepisu,ale napiszę Ci,jak ja robię (podobny farsz).Mieszam półtłusty twaróg z fetą (oczywiście pleśniowy również może być,ale do szpinaku używam zazwyczaj gorgonzoli).Do tego farszu dodaję często pokrojine oliwki i -nie zawsze,właśnie szpinak,ale tylko rozmrożony i odparowany na patelni,bez zasmażki.Tym farszem nadziewam pokrojone w kwadraciki ciasto francuskie (najczęsciej kupne).Następnie smażę króciutko na średnio rozgrzanym oleju (aby nie przypalić).Jada się "toto"od razu,gorace.Piec również można,ale te mi bardziej smakuja.
Przyprawy do farszu,wg gustu-u mnie troszkę gałki,białego pieprzu,zero soli (feta ma jej wystarczająco)
Ho,ho, chyba mocno grzybowy gulasz.Szkoda,że w tym roku miałam ich tak mało.
Może jednak kupię...I dopiszę opinię po wypróbowaniu tego przepisu.Wstępnie-interesujący.
Ano tak,miałam napisać"z moczenia",o czym świadczy dalsza częsć wypowiedzi.Po prostu mamy swoje przyzwyczajenia.Pozdrawiam również.
Mam tylko takie pytanie-po co odlewac tę wodę z gotowania?Zawsze (i to jest logiczne) trzeba,po wymyciu fasolki,moczyć ją i gotować (można również zagotowac od razu i pozostawić na 2-3 godziny,póżniej gotować już w potrawie),ale zawsze w tej samej wodzie.Szkoda smaku i witamin,a te przechodzą do wody nawet bez gotowania.To tak,jakbyś gotowała zupę i odlała wywar z jarzyn,a póżniej jadła takie bezsmakowe i niewiele wartościowe z nowo zalaną wodą.
To może przytoczę-"jak go zwał,tak go zwał,byleby się dobrze miał"
.Mam nadzieję,że można użyc innego oleju,choćby dlatego,że dla niektórych Kujawski byłby nie do osiągnięcia.Nie muszę chyba dopisywać,że "wężykiem,wężykiem"
Można (tylko oczywiście będzie to nieco zmieniony przepis) zamiast białej dać kapustę pekińską,przygotowany farsz włożyc do naczynia żaroodpornego (czy co tam używamy do zapiekania),polac sosem pomidorowym i upiec w piekarniku.Tak czasem robię.
Robię podobne,ale najlepiej ze świeżym ananasem (chociaż 'puszkowy"tez może być)-w dwóch wersjach.Dodaję miód i starty imbir lub odrobinę soli i pieprzu.Wspaniale podkreślają smak owoców.