exotia, nie trzeba nic wycinać, ale do tego trzeba mieć wprawę, żeby tak równiutko położyć masę na tort. Mnie też robią się fałdy (nawet w tortowni kupiłam sobie taką packę do wygładzania), po prostu trzeba delikatnie masę naciągać i gładzić, ale mnie nie zawsze się to udaje. Jedno zauważyłam, że czym tort jest wyższy tym trudniej taką masę nałożyć równo, ale myślę że z czasem i mnie się to będzie coraz lepiej udawało, pozdrawiam.
Ja mam pytanie. Jak nakładacie masę na tort okrągły, to co robicie, że nie widać z boku nadbywającej masy? Tych takich fałdek, które powstają (nadmiar masy, który chyba trzeba wyciąć). Ja to wycinałam, ale po złożeniu pozostał ślad... :/ nacięcie.
Wczoraj robiłam tort dla siostrzenicy z wykorzystaniem tej masy cukrowej. Moje wrażenia - KATASTROFA i koszmar!!!
Jeśli planujecie wypróbować ten przepis, to nie polecam godzin wieczornych i nocnych, bo obudzicie cały dom przekleństwami i rzucaniem wałkiem po kuchni.
Mam pęcherze na dłoniach od wałka i zakwasy w ramionach od ugniatania tego ... "czegoś" (nie powiem brzydko).
Trwało to chyba 2 godziny. Pod koniec ugniatania już chciało mi się płakać, bo nie było odwrotu a tort był obiecany na następny dzień.
Ale to był dopiero początek, bo czekało mnie jeszcze wałkowanie. Trzeba chyba być Pudzianem, żeby zrobić z tego cienki placek.
Wątpię żebym zrobiła coś nie tak, postępowałam zgodnie z przepisem, masa się udała.
Żeby nie było wątpliwości - nie krytykuję absolutnie przepisu, efekt jest znakomity, ale wyleczyłam się na długo z tego "cudu". Może kiedyś, jak wściekłość i zakwasy miną, dojrzeję do jeszcze jednego podejścia.
Jeśli ktoś się zastanawia, czy warto próbować, to oczywiście! Warto choćby po to, żeby zobaczyć miny gości i małego solenizanta ;)
Patrycjo wlasnie wczoraj o Tobie myslalam, zastanawialam sie czy ciacho smakowało
. Bardzo mnie to cieszy,ze jestes zadowolona !! Jesli chodzi o długosc pieczenia to ja musze piec godzine , pewnie przez ten moj durny piekarnik.
Ten przepis wyszperałam w starych zeszytach z przepisami mojej mamy . Wg. mnie to najlepszy przepis na wz-ke .
Dzis ją jadlam na śniadanie i pomyslalam sobie,ze mozna tez upiec ciasto , przekroić na 3 placki i posmarowac samym dzemem, tez bedzie super!
Pozdrawiam serdecznie
Dokładnie tak Patrycjo, pół słoika do ciasta a kolejne pół na posmarowanie . Dzieki ,ze zwrocilas na to uwage, juz poprawiłam przepis . Tez sie zabieram dzis za to ciacho bo ,,chodzi,, za mną od tygodnia
.
Aha jeśli ktos nie lubi ciast z polewą czekoladową to można wierzch posmarowac dzemem porzeczkowym. Naprawde pycha .
Dorotko, rozumiem, że do tej wuzetki wykorzystujemy cały słoiczek dżemu brzoskwiniowego - pół słoika dodajemy do robionego ciasta, a resztą smarujemy pierwszą część już upieczonej wuzetki...? Wydaje mi się, że tak, ale wolę się upewnić, bo w składnikach piszesz tylko o połowie słoiczka...Niebawem zabieram się za pieczenie, więc jak znajdziesz chwilkę to napisz:)
sygulko ale jaki szablon
?
Jesteś super utalentowana bardzo bym prosiła o szablon może i mnie się uda zabłysnąć na urodzinkach dzieci pozdrawiam cipło i czekam z niecierpliwością na szablonik z góry dziękuję ewisyga@gmail.com
Naleśniki bardzo dobre,wszystkim bardzo smakowały polecam wszystkim super.pozdrawiam :)
Ajdi super torcicho!