Madino - nie dotknelas zadnego czulego punktu ani nikt tu nie nazywa Ciebie "wielka pania ". Tak jak pisalam do Mamy Rozyczki - rodzinki nie trzeba wcale przeglodzic - tylko np. zmienic smak sosu itp..... a piszac o znajomej ktora ma w domu 4 "francuzkie pieski " - kazde o innych apetytach, napisalam tlustym drukiem - " nie jest to absolutnie aluzja do nikogo ! " I w dzisiejszym komentarzu wymieniasz potrawy ktore robisz z rosolu - i okazuje sie, ze robisz wszystko ! A duzo ludzi nie lubi zoladkow i w ogole podrobow. Pozdrawiam Ciebie cieplutko i ciesze sie ze do mnie napisalas i zwrocilas uwage na moje przepisy.
Mamo Rozyczki - chyba nie przekonam sie do krewetki ani do niczego co zyje w morzu a nie jest to ryba. Jakos tak......nie moge.... Pozdrawiam !
Madino, tydzień o suchym chlebie i wodzie i zaręczam Ci że rodzinka zje wszystko
.Ja bym oczy wydrapała jakby mi ktoś powiedział że będę jadła kiedyś krewetki. Córa kupiła , zrobiła a ja byłam bardzo głodna po 7 dniowej grypie żołądkowej i się odważyłam się spróbowac. I mogę powiedziec teraz, że załuję że ich wcześniej nie spróbowałam, są przepyszne.
Widzę,że dotknęłam czuły punkt.Nie,nie jestem ''wielka pani'' .Gotuję rosołek,owszem ale bez żołądków drobiowych.Makaron do rosołu staram się robić sama,jeśli nie,to kupuję.Z gotowanego mięsa zrobię krokiety,pierogi.Z rosołu potrafię zrobić czysty barszczyk do picia a do niego np.uszka(bo zamrażam grzyby na zimę) lub pierogi.Ale pewne rzeczy są u nas niejadalne bo ich nie lubimy,a nie dlatego,że nam się z dobrobytu w d..... poprzewracało.I zawsze szanuję kogoś,kto otwarcie mi mówi,że czegoś nie zje bo tego nie lubi.Pozdrawiam.
Oj tak Mamo Rozyczki ! Masz swieta racje ! Ludzie nie szanuja jedzenia. Pomijam juz smietniki - ale znam rodzine - rodzice i troje dzieci, gdzie kazdy lubi co innego - serdecznie tej kobiecie wspolczuje. No ale widocznie stac ich na to, a jej to nie przeszkadza. ( nie jest to absolutnie aluzja do nikogo ! ) A wiesz, mnie to cieszy gdy zrobie " cos z niczego ". Lubie tak pokombinowac ( o ile czas pozwoli ) i z resztek smaczny obiad czy kolacje zrobic. I nie tylko w kuchni - bo ja tez sobie szyje, i np. uwazam ze z kawaleczka kretoniku w groszki mozna zrobic dwie rzeczy - albo szmatke do butow, albo super bluzeczke na naramkach. Ale zeszlam z tematu ......
Co do przepisu - ile jeszcze przykladow mozna wyczytac w komentarzach - krokiety - tortille i wiele innych wspanialosci na bazie jednej zupy - wielkie brawa dla tych mlodych i pomyslowych dziewczyn ! Raz jeszcze pozdrawiam !
Mariotereso, uwierz mi ,że niektórym z dobrobytu w tyłkach się przewala .Poprostu mają przesyt i nic nie smakuje.Dobrze niektórzy zarabiają i stac ich na wszystko. Nawet nie wiesz jakie jedzenie ludzie wywalają, przeterminowane szynki, polędwice w foli i inne rarytasy.Nawet nie chce im się tych foli rozpruc i dac bezdomnym kotom , najlepiej wyrzucic.
Przypominają mi się historie z czasów wojny które opowiadała mi moja babcia, jak ludzie szanowali skórki chleba i ile ludzi głodowało.
Madino 99 - trudno mi uwierzyc ze nic z przedstawionych tu propozycji nie przeszloby u Ciebie w domu - naprawde robisz tylko pieczyste ? Pierozki z miesem, zeberka w kapuscie, kurczak w bialym sosie, barszcz, pomidorowa - naprawde tego nie robisz ? Nie wierze.
Mamo Rozyczki - moze wcale nie trzeba " towarzystwa " przeglodzic - tylko dania dostosowac nieco pod ich podniebienia ? Dlaczego nie ? Przeciez mieso gotowane z rosolu byloby tez b. smaczne w sosie pomidorowym, grzybowym, musztardowym, wolowina zmielona na pulpety itd.... Ty wprowadzilas cudowne przepisy z serii tanie obiady - i ja tu tez poszlam troche Twoim sladem - bo chociaz pierwszy obiad ( wklad do rosolu ) tani nie jest, ale nastepne 5 obiadow to juz wydatek kilkuzlotowy i co rownie wazne - przygotowanie trwa 30 minut - tyle ile gotuja sie ziemniaki. Ale o smakach - podobnie jak o gustach sie nie dyskutuje.
Pozdrawiam Was obie berdzo serdecznie !!!
Madina99 , a może warto towarzystwo przegłodzic, wtedy wszystko będzie im smakowac:)Podobno jemy by życ, a nie na odwrót:)
Wszystko fajnie i ok jeśli domownicy są tacy,co to ''wszystko jedzą''. U mnie ten pomysł nie przejdzie.Szkoda.Pozdrawiam Ciebie serdecznie.
Dziekuje Glen za mila wiadomosc. Najwazniejsze ze smakowalo, - kazdy ma inne podniebienie i to co ja uwazam za smaczne, kogos innego moze rozczarowac- no a produkty kosztuja i czas to tez pieniadz. Nie bylo mnie i nie przeczytalam wczorajszego komentarza, ale gulasze ( ten i inne ) gdy robie wiecej, zawsze partiami na patelni opiekam na rumiano, wtedy mieso nie zdazy puscic soku - na goracym tluszczu "zamknie sie " - co pisze w przepisie pod pierwszym zdjeciem. I zawsze Glen papryke pierw opiekaj na patelni - dopiero potem ( pod koniec duszenia ) dodaj do prozacego sie miesa - wtedy zawsze bedzie ona czerwona, a nie taka "bura ". Pozdrawiam Cie serdecznie !!!
No mój gulasz sie juz marynuje.Juto na obiadek, mam nadzieje ze warto bedzie czekac :)l
Napisze jak wyszedł ;)
SUPER !!! Moje uznanie :)
Zobacz Boguniu powiekszone zdjecie 4 - opieczony boczek w garnku na kapuscie - przed gotowaniem. Widzisz takie naciecia wkolo ? Ja to nazwalam "kogucim grzebykiem " - bo kiedys kupowalismy w cukierni takie drozdzowki z lukrem - one byly tak samo ponacinane i nazywaly sie "kogucie grzebienie" . Boczek po ugotowaniu jest tak mieciutki, ze patyczki wychodza gladko. Oczywiscie ze "drewno " przed podaniem wyjmujemy.
Jesli boczek ktory kupisz nie bedzie mozna pociac na takie dlugie paski i pozwijac "w slimaczki " - to zaden problem ! Zrob w kawalkach. Albo zwin a'la rolmopsy z kawalkiem papryczki czy cebulki w srodku. Ale dalej - w sposobie wykonania ( przyprawy, marynowanie itd...) trzymaj sie przepisu. Pozdrawiam !
a co z patyczkami z boczku i co to znaczy naciac na kogucika???:):):)
pychaaaaaaaaaaaa