Pysia, zmiękną, zobaczysz. Moje na trzeci dzień osiągnęły stan doskonałości. Piękę raz jeszcze, tak jak przewidziałam. I nie tylko moja sugestia: cukier lepiej rozpuścić razem z miodem, nie zgrzyta tak w zębach ;)))
Nie powiem, ze strachem i niepewnością podchodziłam do tego przepisu: w zeszłym roku z podobnego przepisu wypiekałam skały, którym nie pomogło miesięczne trzymanie w pudełku. A tu zdziwienie: pierniczki nie dość, że szybkie w wykonaniu, to jeszcze pyszne i właściwie miękkie: nie pulchne, nie twarde, takie akurat piernikowe :) obawiam się, że do świąt upiekę je jeszcze raz, ale takie pieczenie to przyjemność !! aaa...nie wiem jak Wy, ale ja piekłam je w 180 stopniach, piekarnik elektryczny góra-dół (poziom środkowy) przez równiutkie 8 minut. Były akurat. Może zbędna ta informacja, ale Moja Doświadczona Pieczeniem Siostra w zeszłym roku upomniała mnie, że pierniczki stwardniały, bo je za bardzo wysuszyłam..ot :))) z mojej strony, Wielkie dzięki za przepis !!!
i wypróbowałam, bo trzeba przyznać, że dla mnie, jako ciągle uczącej się gotowac, piec itd, Nutella staje się wyrocznią ;)
no i niby wszystko szło super ekstra, plan masowej produkcji rodził się w mojej głowie a tu wpadka: ciastka wyszły twardawe, nie kruche, twardawe ! i strasznie opornie odchodziły od papieru, co na pewno im urody nie dodało. ale nic, pewnie przekombinowałam z temperaturą, co oznacza, ze ciastka warte są mimo wszystko kolejnej próby
Zrobiłam i bardzo się rozczarowałam: makaron nie dość, że ugotowany al dente, to jeszcze nasiąkł sosem: zrobiła się ciapa. Kalafior ugotowany na pół-twardo, po kontakcie z sosem: ciapa. Za dużo sosu, pomimo tego, że dałam tylko szklankę. Ser, po dodaniu do sosu pięknie się rozpuścił i zbił w ciągnący się kleks. Jednym słowem: wyrzucam z ulubionych :( szkoda, bo bardzo liczyłam na szybkie danie z kalafiora, którego uwielbiam w każdej postaci. Ta postać zupełnie mnie zawiodła.
Coś przepysznego, cos fantastycznego: ta sałatka podbiła dzisiaj ( zupełnym przypadkiem ) nasze podniebienia: chciałam zrobić coś prostego i cieszę się, że wyszukałam ten przepis: dałam tylko dwa niewielkie ząbki czosnku a z braku migdałów posłużyłam się słonecznikiem. Ale już zapowiadam: kolejne warianty smakowe niedługo !
Kokosiłam się ze zrobieniem tych ciasteczek tak długo, że jak już je zrobiłam, to żałuję że pozbawiałam swoje kubki smakowe takiego rarytasu: ciasteczka są przepyszne, proste w zrobieniu i zgadzam się z poprzedniczkami: lepsze niż cokolwiek kupnego !
Makowiec wart polecenia: ma naprawdę dobry smak, ale co dla mnie najważniejsze: jest bardzo prosty w wykonaniu ( zawsze miałam problem z ciastem drożdzowym, nie chciało rosnąć, twarde czy inne takie: tu fantastycznie mi poszło ! ). Nacięłam się jednak na maku w puszce: kupiłam taki 900 g w niebieskiej puszce, firmy Helio i stwierdzam ,że do tego akurat nie trzeba dodawać wody: mak jest i tak wilgotny. Generalnie dziękuję za przepis, spróbuję na pewno jeszcze nie raz. Aha, czytałam że dodałyście więcej mąki, ja zostawiłam podaną ilość i też wyszło dobre, pomna słów mamy, że od zbyt dużej ilości mąki ciasto jest twarde.
przeczytałam, sprawdziałam czy posiadam składniki, posiadałam. Zrobiłam w niecałe 10 minut, w kolejne 10 zniknęło z lodówki w tajemniczy sposób. Podejrzewam Wspaniałego o udział w tej akcji, za bardzo się uśmiecha. Trudno mu się dziwić: sałatka niesamowita, pyszna i na pewno jeszcze nie raz zagości na naszym stole ! Dzięki za przepis.
Przepis wypróbowałam dość dawno ale zapomniałam jakoś podziękować za przepis: jest prosty, pyszny i godny polecenia. Wspaniały zjadł, nosem nie kręcił i powiedział, że mogę robić to częściej: choć generalnie jest przeciwny jakimkolwiek nowościom w kuchni :)
Zobiłam i muszę powiedzieć, że dla mnie bomba !! coś innego, coś smacznego i sytego. Na pewno zrobię jeszcze nie raz:)
Właśnie skończyłam smażyć i muszę powiedzieć, że to moja pierwsza i ostatnia próba ich zrobienia. W smaku są nijakie: mało słodkie, tłuste i ciężkie. Piękne i puszyste to są do pierwszego kęsa, później ochota na nie odchodzi. Szkoda, bo po tylu opiniach napaliłam się na nie jak dziki osioł a finalnie połowę ciasta wyrzuciłam ukradkiem. Chyba pozostanę przy pączkach mojej mamy...
Przepis znalazłam przypadkiem, bo marynowałam przez całą noc pierś i nie miałam pojęcia co nowego, innego można z tej piersi zrobić. No i zrobiłam sałatkę: i jestem zachwycona prostotą i smakiem. Oczywiście wprowadziłam tylko drobne modyfikacje: nie dodałam cebuli ( za intensywny zapach jak dla mnie ) a pierś marynowała się w whiskey przez co miała bardzo wyrafinowany smak. Dla mnie super smak !! :))
Zachęcona opiniami, wczoraj zrobiłam pasztet. Owszem, w smaku bardzo dobry: choć spodziewałam się powalenia na kolana. Na pewno jeszcze nie raz wypróbuję, urozmaicając smak, ale już z połowy porcji :))))
Fasolka bardzo dobra, ALE...ser po rozpuszczeniu nie chciał "wypuścić" fasolki; kiedy z apetytem zjadłam wierzch ( czyli warstwa sera z przyklejoną do niego fasolką) spód został zubożony w smaku właśnie o serowy kożuszek. Mimo to, nie raz jeszcze wypróbuję ten przepis !!