Ciasto pod przykryciem w zasadzie się nie piecze, ono się paruje, nie nabiera wtedy koloru i chrupkości - to wszystko dopiero po zdjęciu pokrywki. I jeżeli wydłużać czas - to tylko ten bez pokrywki.
Dodatkowa mąka była niepotrzebna. Ciasto zawsze się lekko rozluźnia w trakcie wyrastania. Jak już mąka została dodana, należało odczekać ponowny czas wyrastania. Jeżeli ciasto chlebowe zostało włożone do piekarnika w fazie opadania - zabrakło mu czasu na wyrastanie. Ciasto w piekarniku powinno być 40(45 ewentualnie)+ 20 - praktycznie zawsze wystarcza, jeżeli nie - to piekarnik może mieć niższe temperatury nagrzewania niż pokazuje wyświetlacz czy pokrętło.
W naczyniu żaroodpornym - cieńszym i szybciej nagrzewającym się chleb zazwyczaj się prędzej przypala.
A widzisz. Cały czas coś mi chodziło po głowie z czasem. Ja użyłam stekow, bo wołowina gulaszowa była tlusta i zylasta, a cena praktycznie ta sama. Na stałe nie profanowalabym stekow. Poprawię informację. Ale to dopiero jak dolece do Polski, bo na razie drugi dzień próbuję, okupujac krzesełko lotniskowe
Myślę, że wystarczy. Ja piekę w garze 5 litrowym i jest ok.Powodzenia i smacznego.
Nie robimy problemu.tylko dyskutujemy. Nie każdy szklanki musi uważać za miarodajne. Szklanka szklance nie równa. Nie wyobrażam sobie upychania masła czy margaryny w szklance, tu potrzebna jest waga.
A skoro opublikowalas cokolwiek, musisz się liczyć z odmiennym zdaniem. Gotujac z przepisów amerykańskich używam miarek, a masło mam oznaczone na kostce ile to cup. Natomiast korzystając z polskich przepisów uzywam wagi, mimo, że to upierdliwe, bo muszę ciągle przestawiać z funtów na skalę metryczna. Oczywiście to tylko przy ciastach, gdzie zachowanie proporcji jest niezwykle istotne.
Adaptujac amerykańskie przepisy do polskich warunków, publikując je, zmieniam zazwyczaj na gramy
Zrobione. Co prawda z oryginałem ma niewiele wspólnego - ale inspiracja jest najważniejsza.
Moja soczewica była z wołowiną i pieczarkami w pomidorach. Pyszne. Dzięki wszystkim za pobudzenie wyobraźni. Pozwolę sobie wstawić moją wersję (bo za miesiąc nie będę pamiętała co dodawałam)- może komuś się przydać. A może powstanie znowu inna wersja.
A ja zrobię z wolowina. Też powinno być dobre...
Dlatego lubię amerykańskie cup. Każde tej samej pojemności. Tak samo komplet łyżeczek. Moje łyżeczki są większe niż te miarkowe.
No i wcale się nie dziwię Amerykanom, że używają miarek, bo przeliczanie uncji na funty to jakiś koszmar, nic nie jest kompatybilne. A miarki zawsze takiej samej pojemności.
Kolendra jak najbardziej - one się lubią z soczewicą. Dodawałam, zarówno zielonej, jak i ziarnistej (zmielonej).
Też myślałam o mieszaniu selera - ale w końcu nie dotarłam do sklepu (tutaj seler bulwiasty znalazłam tylko w jednym sklepie). Więc robiłam z samego naciowego.
Zrobiłam wreszcie - połowa idzie na gościnne występy. Z selerem naciowym. Postępowałam tak samo jak przy bulwiastym, na koniec całość zblendowałam "żyrafą". Doprawiłam po swojemu - w zasadzie nie wiem jak, bo wsypywałam co mi tam wpadło w ręce i wyobraźnia podpowiadała "pasuje". Wyszło pikantne, pyszne. Na pewno będę wracać do przepisu
Pasztet upieczony, zdegustowany. Pycha! Jak pisałam zrobiłam z parmezanem - w środku i po wierzchu z parmezanową skorupką. Już się oglądałam dzisiaj za następną cukinią. Dałam 5 małych cukiń (na wagę to jest kilogram), razem ze skórą, przepuściłam w całości przez przystawkę trącą - roboty niewiele, a jak smakuje
Czyli moje oko dobrze obliczyło do zakupu
Pasztet siedzi w piekarniku. Dalej nie mam pojęcia ile to jest 3 szklanki - kupiłam 5 małych cukiń (na wagę, po starciu przez maszynę wyszedł prawie kilogram) - i zobaczymy co będzie. Na moje oko bardziej pasuje mi nazwa ciasto cukiniowe, korciło mnie, żeby dodać proszku do pieczenia. Zrobiłam z dodatkiem sera żółtego (parmezanu) - po wierzchu też będzie posypane parmezanem, ale to dopiero pod koniec pieczenia.
A ile to jest te 3 szklanki cukini? Na sztuki albo na wagę?
No nic - tyle się napisałam i zżarło (znaczy nie dodało). To teraz krótko. Pycha, warta polecenia, choć z drobnymi modyfikacjami.