Dzięki za odpowiedź dam znać jak wyszło
Gorąco pozdrawiam
Chodzi Tobie o pieczenie w piekarniku ? Tak, można jak najbardziej Reniu. Pierw opiekłabym całą karkówkę na patelni - krótko, ale na dużym ogniu żeby ze wszystkich stron się zrumieniła. Następnie włożyłabym ją do rękawa foliowego ( sznurowaniem do góry ) wlała do tego rękawa tłuszcz z patelni i ćwierć szklaneczki wody. Rekaw zawiązać, u góry zrobić igłą ze 4 dziureczki ( żeby powietrze uchodziło ), połóż to na misce żaroodpornej - i wsadź do gorącego piekarnika. Długości pieczenia trudno mi określić...... najlepszym sposobem jest sprawdzenie czy mięso już jest miękie, - długim drutem do robienia swetrów albo patykiem od szaszłyka. Pozdrawiam Ciebie !
ciekawy przepis mam pytanko,a czy mozna taka karkoweczke upiec?
Nie Ewuniu - n i c się nie wyjmuje, bo żadnej wykrojonej części tu nie ma. To jest tylko nacięcie. Jak Ci tu powiedziec....... Zrób próbę ! - masz w domu trochę grubszą kiełbasę ? Odkroj 1 centymetrowy plasterek , i ostrym nożykiem natnij dokładnie tak, jak pokazałam na rysunku. Albo zrób próbę na bułce. Zobaczysz, że powstanie w mięsie taka " kieszonka " i w tą kieszonkę upychaj nadzienie - ile się da, i zasznuruj. Uważaj, żeby w mięsie nie zrobić dziury, bo mielone będzie uciekało. Ale jak dziura się przytrafi, to nie rozpaczaj - tylko zaszyj. Napisz potem jak Ci poszło.....
hm a ja wyobrażałam sobie zupełnie inaczej a tą część wykrojoną wyjmujesz?
Nie Eluniu - kieszeń robi się tak jak tu narysowałam - mam nadzieję, że ten " super - artystyczny obraz " Tobie pomoże. Zamarynowaną karkówkę połóż na stole, mięso przyduś lewą dłonią, a w prawą weź nóż z ostrym szpicem, wbij w mięso, i tak powoli nacinaj - ak na rysunku widzisz linię przerywaną.
Zrobi się taka dziura, w którą upychasz nadzienia ile się zmieści - i potem zasznuruj. Powiększ sobie zdjęcie ze sznurowaniem - to naprawdę proste. Ale po upieczeniu, sznurowanie zostaw do zupełnego wystudzenia mięsa - najlepiej na całą noc - całość musi dobrze się " ściągnąć " . Wiesz teraz na czym to polega ? Pozdrawiam !!!
Mariotereso zainteresował mnie twój przepis, ale nie rozumiem tej kieszeni? Mam wrażenie, że trzeba po prostu rozciąć karkowinę na płat, nadziać a potem twoim wspaniałym sposobem zszyć
proszę o podpowiedź
przepis rewelacja!! W sam raz na świąteczny obiad!
Jakie apetyczne te śledziki ! Baaaaardzo dawno nie robiłam, a uwielbiam - teraz to już muszę zrobić ! Dziękuję za śliczne zdjęcie - smacznego - i Pozdrawiam serdecznie !!!
Śledzie wypróbowane już dwukrotnie. Bardzo mi smakują. Polecam.
Pyszne gołąbki! Wszyscy zjedli ze smakiem, a moja dwuletnia córka była zachwycona obiadem. Twój przepis jest dopracowany pod każdym względem - bardzo czytelna i zachęcająca instrukcja. A ten pomysł z korkociągiem - rewelacyjny. Pozdrawiam.
harry2 i enika65 - otrzymałam dziś na swoją pocztę Wasze komentarze - i choć tu na stronie ich nie widze, odpowiadam Wam razem.
Eniko - dziękuję za miłe słowa, - harry2 nie jest bez racji - cos tam do tego zlewu wylewam. Moi drodzy - kocham wszystkie rosoły świata. I moje śp. Babcia, i Mama, i do niedawna ja - gotowałyśmy rosół tradycyjnie, gdy zaczynał wrzeć - stało się ze sitkiem i zbierało szymowiny. Ile w nich było białka - nieważne, uważam że szumowiny zebrać trzeba, choć nie wszyscy to robią. I już w kuchni pachniało rosołem.
Wytłumacz mi proszę harry jedną rzecz - serio ! bo tego nie wiem. Mięso na rosół ( wg tego przepisu ) zalewam niewielką ilością wody ( tyle, by było przykryte ) i na największym palniku bardzo szybko się zagotuje - i tak pogotuje się minutkę. Wylewam. Pluczę kawałki b. długo - aż do czystej wody. Skąd w kuchni ten - przepraszam - smród ? Okno trzeba otworzyc - a garnek w środku oblepiony " czymś takim "......... że zdjęcie - choć zrobiłam, nie nadawało się do wstawienia, bo odbierało apetyt.. Garnek trzeba potraktować drucikiem. Nie rozumiem tego - przecież przy zbieraniu szumowin nic nie śmierdzi - a w tym przypadku strasznie ! Przekonaj się kiedyś harry - obiecuję, że rosół będzie Ci smakował, a jeśli w Twoim organiżmie będzie trochę mniej białka, nadrobisz czym innym. Powiększ proszę przedostatnie zdjęcie - w garnku jest esensjonalny, klarowny, prawie pomarańczowy rosół - jak z " przedwojennej " kury. Może ciut zabarwiła go łuska od cebulki, - ale cóż ta 1 łuska na tyle wody ?
Powtarzam raz jeszcze - każdy rosół na naszych stronach jest wspaniały. Ale ja od pewnego czasu robię jak wyżej. Dziękuję za komentarz - uwagi a nawet krytyka mile widziane. Serdecznie Was pozdrawiam - eniko i harry !!!
harry przeczytaj dokładnie i do końca: do zlewu poszły tylko szumowiny, a dopiero potem zaczyna się prawdziwe gotowanie rosołu:)
A tak apetycznie się zaczynało.
Nie chcę być złośliwy,ale niestety widzę, że rosól to poszedł do zlewu.