"Maryna, gotuj pierogi!" No...pierogi to jest coś. Uwielbiam. Moja mama robi znakomite. A najlepiej jak robimy razem - ja wymyślam farsz, ona robi ciasto i razem lepimy. W tym wypadku pomagała też siostra - robiąc piękne zawijaski. Ugotowane mięso mielimy. Dodajemy 1 jajko i posiekaną, zezłoconą cebulę. Przyprawiamy gorczycą, solą i pieprzem do smaku. Z farszu powinno dać się lepić zgrabne kuleczki - jeśli się rozsypuje, możemy dodać jeszcze jedno jajko.
Mąkę przesiać na stolnicę. W stożku zrobić dołek. Wlewając powoli wodę zarabiać nożem, zagarniając kolistym ruchem mąkę do środka. W trakcie posolić. Kiedy woda się skończy znowu odgarniamy ciasto i wbijamy jajko. Postępujemy dokładnie tak samo. Kiedy już będziemy pewni, że nic się nam nie rozleje, a ciasto zacznie się wiązać, zagniatamy resztę energicznie rękami. Ciasto powinno być elastyczne, miękkie i suche. W razie potrzeby dosypujemy mąki. Ciasto dzielimy na 4 części. Na stolnicy zostawiamy jedną z nich, pozostałe kładziemy do misy i przykrywamy talerzem, by nie wyschło. Ciasto rozwałkowujemy na cienki placek (ok.3-4 milimetrów). Szklanką wykrawamy kółka. Na każde kółko nakładamy farsz, następnie składamy placuszki i dokładnie sklejamy. Powstające pierożki układamy na desce i przykrywamy ściereczką.
Wrzucamy pierogi na wrzącą posoloną wodę. Kiedy woda znów zacznie wrzeć, a wszystkie pierogi wypłyną na powierzchnię gotujemy ok. 3 minut. Wyciągamy łyżką cedzakową.
W międzyczasie siekamy cebulkę dymkę i krótko smażymy ją na maśle. Ugotowane pierogi wrzucamy do misy i zalewamy masłem z cebulką. Dokładnie całość mieszamy.